A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

This rain ain’t gonna change us, so what’s the use to cry?

26 LAT — PRZYJEZDNA Z THORSHAVN, STOLICY WYSP OWCZYCH — DOMEK PO ZMARŁEJ CIOTCE
malarka amatorka i mistrzyni dziergania wełnianych swetrów
szuka pracy
Nie znała tego miejsca i nikt w miasteczku nie znał dziewczyny z dalekiego kraju. Niewysokiej, trochę zagadkowej i poruszającej się tak, jakby chciała umknąć wszechwidzącemu oku. Nie unikała ludzi, lecz ciekawości. Nie była bowiem pewna, czy ma do powiedzenia na swój temat prawdę, czy może opowiastkę, która wcale prawdą nie była. Z każdym krokiem uczyła się nowej ścieżki i zafascynowana rozglądała się wokół siebie, by żaden element tej baśniowej krainy nie został pominięty tak, jak pominięta została w jej świecie przeszłość. Mogła zbudować tu siebie na nowo; wyrzucić ze swojego życia wszystko, co było w nim niewygodne, a dołączyć to, o czym zawsze marzyła. Marzenia zlewały się w niewyraźną plamę, gdy o poranku otwierała szeroko okno i pozwalała, by omotał ją chłód i wiatr sunący ku dolinie ze zboczy pobliskich gór. Nie potrzebowała oszałamiającej kariery, grubego portfela, ani telefonów urywających się do samego wieczora, gdy na rozgrzanych policzkach topiły się drobiny śniegu, a sypialnię wypełniały zapachy z sąsiedniej cukierni. Pojawiała się czasami w miejscowym barze, by wychylić kufel zimnego piwa, jak na potomkinię wikińskich wojowników przystało, i pożartować z miejscowymi na tematy, które nie miały żadnego znaczenia. Nikt nie przejmował się łamanym angielskim, ani topornym skandynawskim humorem, kiedy przegrywał z nieznajomą w rzutki i dawał jej fory w partyjce pokera. Ci starsi pamiętali jeszcze jej ciotkę i w farerskiej wędrowniczce dostrzegali tą samą szczerość, ten sam sarkazm, ten sam zapadający w pamięć błysk w oku, zwiastujący radość, smutek, złość, a czasem zazdrość – nie sposób było przewidzieć, co teraz. Była zmienna jak pogoda i podobnie jak pogoda, nie pozwalała się ujarzmić.
Zjawiła się tu czysta, jak przygotowane do malowania płótno. Nie tworzyła na nim jednak abstrakcji, nie nanosiła kolorów i wzorów, których uprzednio nie dane jej było poznać. Nie musiała. Tutaj bardziej, niż w jakimkolwiek zakątku świata, mogła sięgnąć do zakamarków duszy i być prawdziwie sobą. Z kontrastem pomiędzy dźwięcznym śmiechem i zagniewanym krzykiem. Pomiędzy dziewczęcym obyciem i kolanami otartymi przy wspinaczce na drzewo. Wreszcie z całą paletą barw, którymi lubiła bawić się i brudzić nimi palce.
darkpurplemagic@gmail.com

8 komentarzy:

  1. [Cześć! ;) Szczerze nie spodziewałam się z Twojej strony tu kolejnej postaci, ale bardzo mnie to cieszy, bo dzięki temu możemy mieć opcję coś napisać, o ile byś chciała, bo skoro męczysz się z jedną wariatką na innym blogu, to nie wiem czy chciałabyś z burakiem, którym potrafi być Caleb. ;) Niezwykle podoba mi się kreacja tej postaci, no i Skandynawia. <3 Jeszcze nigdy w tamtych stronach nie byłam, ale wszystko przede mną i mam nadzieję, że w przyszłości się uda. Te domowe wina mnie całkowicie kupiły, Caleb pewnie z usług cioteczki korzystał. I choć nie mówi w tym samym języku co Anna to może chciałaby, żeby pomógł jej w remoncie?;)
    Baw się dobrze z drugą postacią i udanych wątków oraz odkrycia historii bohaterki.;)]

    Caleb Young

    OdpowiedzUsuń
  2. [Zawsze miałam wrażenie, że tworzysz w 99% tylko panów, dlatego też z nieukrywaną ciekawością prześledziłam kartę panienki wyżej (a później zajrzałam w dopisek odautorski) :D Musze przyznać, że bardzo intrygująca ta kwestia z historią, choć los nie zaoszczędził Annie fatalnych wydarzeń w postaci stracenia rodziców. Ale Sofia miała rację – Mount Cartier jest idealnym miejscem. Trzymam kciuki, że ten mini eksperyment z panienką okaże się strzałem w dziesiątkę, a przy okazji weny, wątków i wszystkiego, czego zapragniecie. Uważajcie na zaspy, hej! :D]

    Latro, Octavian & Ferran

    OdpowiedzUsuń
  3. [Pewnie, że nie mam dość!;) Gdybym miała to bym nie proponowała wątku, prawda? :D Z pewnością o jej śmierci usłyszał i zapewne było mu przykro, nie tylko z powodu braku wina, ale może i jako tako mógł się z kobietą przyjaźnić, więc zwyczajnie po ludzku byłoby mu przykro, że już jej nie ma wśród reszty. Caleb jest w trakcie używania najprostszego angielskiego, bo Noah, więc się dogadają bez problemu na pewno. A sama jej trochę współczuję, bo doskonale wiem jak to jest ani me ani be, w obcym języku w obcym kraju... Ale dobrze ją tu przyjmiemy, więc się niech nie martwi! ;) I jeśli chcesz na siebie brać zaczęcie to wszystko mi ślicznie odpowiada.^^]

    Caleb Young

    OdpowiedzUsuń
  4. Mount Cartier było miejscem w którym spędzi najpewniej resztę swojego życia. Nigdy nie myślał o tym, aby stąd wyjeżdżać i po części trochę się tego obawiał. Tutaj wszystko miało swój porządek, żyło się wolno, ale dobrze i nikt nie narzekał. Natomiast w mieście czas szybko leciał, ludzie wszędzie się spieszyli i nigdy nie było na nic czasu. Możliwe, że nie potrafiłby się odnaleźć w tym nowym – dla niego – wielkim świecie. Było tu wiele takich, którzy przyjeżdżali, aby odsapnąć też od codziennego życia. O czym się sam przekonał jakiś czas temu. Powiedzenie, że to było dawno temu było bardzo dużym niedopowiedzeniem. I wcale t nie było tak dawno, jakby się mogło wydawać. Calebowi odpowiadało takie życie jakie miał, może gdyby był młodszy to wiele by dał za to, żeby się z kimś zamienić, ale teraz wcale tak nie było. Lubił tych ludzi, na swój pokraczny sposób i nie wyobrażał sobie życia bez nich. W zasadzie go wychowali, zajęli się nim, kiedy był w potrzebie, więc to byłoby bardzo niegrzeczne z jego strony, gdyby zdecydował się nagle wyjechać. Zabierałby im nie tylko siebie, ale też Noah, którego ludzie uwielbiali najbardziej. Nawet jeśli wciąż nie mogli się pogodzić z faktem, że jest nieślubnym dzieckiem, a jego matki jak nie było – tak nie i nie będzie.
    Sofia była jedną z tych kobiet, które Caleb odwiedzał najchętniej. I to wcale nie dlatego, że miała te przepyszne wina domowej roboty. Można było z nią otwarcie o wszystkim porozmawiać, no i te wina. Skłamałby, gdyby powiedział, że nic dla niego nie znaczą. Po śmierci kobiety był trochę podłamany. Może i nie była mu aż tak bliska, ale jednak. Brak jej obecności zaczął być dotkliwy, nawet bardzo. Zaglądał czasem do jej domku, aby sprawdzić czy nie kręci się tam nikt podejrzany, albo zwierzęta nie urządzają tam sobie hotelu. Nie trudno było się do domów dostać. Nawet jeśli te były zamykane na klucz, a okna zamknięte były od wewnątrz. Dlatego zdziwił się, kiedy dostrzegł, że w domu kobiety zapalone jest światło. Nie był pewien czy miała tu bliską rodzinę, ale na pewno nie wiedział nic o tym, aby ktoś się tu miał pojawić. Czy to po rzeczy, czy żeby zająć po niej dom i ewentualnie interes. Nie mógł tego zostawić samego sobie, co to, to nie. Nim wyszedł z auta naciągnął na uszy czapkę i włożył rękawiczki, w nocy robiło się jeszcze chłodniej, niż za dnia.
    Zamiast wejść postanowił najpierw zajrzeć przez okno. Środek się zmienił. Nie było tu tak jak wcześniej i widać było, że ktoś zaczął tu coś przestawiać, przekładać i ustawiać po swojemu. Co przestało się podobać Calebowi. Naprawdę nie minęło jeszcze tak wiele czasu, a już ktoś postanowił sobie ten domek jak gdyby nigdy nic zająć? Pewnie przyglądałby się tak temu dalej, gdyby nie wrzask, który zwrócił jego uwagę, a potem dziewczyna z kawałek…, drewna? Tak to chyba było drewno, w dłoni. Musiał wyglądać na zaskoczonego, bo na pewno nie był przerażony. W przeciwieństwie do niej.
    — Chyba się mogę zapytać o to samo — odpowiedział jej po dłuższej chwili — kim jesteś? I co tutaj robisz? Słyszałaś o czymś takim jak teren prywatny?
    Nie wyglądała na bezdomną, przyszło mu do głowy, że może nie miała własnego dachu nad głową i postanowiła skorzystać z pierwszego, wolnego domku. Ale czy mogłaby wtedy być tak zadbana. Pojęcia nie miał, chciał tylko wiedzieć co robiła w domu Sofii i czemu cokolwiek tutaj zmieniała, skoro to nie było jej.

    [Nie mam za co krzyczeć, jest cudnie. :D]
    Caleb Young

    OdpowiedzUsuń
  5. [Wiesz, że ją kocham i gwarantuję, że za jakiś czas będziesz miała mnie dość, bo znowu nie wymigasz się od wątku, o nie! ❤]


    You know, darling ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. [ooo witaj znów :) zdjęcie wybrałaś wręcz magiczne <3 a karta cudna, czytałam jak dobrą ksiązkę :) kiedy wydasz coś na papierze? daj znac, bo chętnie dorwe to w swoje rączki :D
    skoro zapach sąsiedniej cukierni jest jej tak miły, to może odwiedziłaby cukierniczkę? ja co prawda w tym tygodniu nie mam na nic sił, bo masa problemów na mnie spadła, ale.... ale niebawem się obudzę, odżyję i będę działać :D
    baw się dobrze z Anulką :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Witam kolejną z Twoich postaci! :) Jak zawsze, bardzo miło i łatwo czytało się kartę spod Twojej ręki; pozwolę sobie nawet stwierdzić, że powinnaś częściej tworzyć panie, ot co. Anna wyszła Ci naprawdę świetnie i nawet jeśli pewnych elementów z historii jej rodziny możemy się na poważnie domyślać; to pozostawiłaś czytelnikowi nieco miejsca na powątpiewanie, co bez wątpienia się ceni, gdyż czyni postać jedynie ciekawszą.
    Nie mam za bardzo jeszcze pomysłu na wątek, niestety; ale z sarkazmem na pewno dogadają się z Nicolasem; przy Jasperze możemy z kolei nad czymś wspólnie pomyśleć, jeśli masz ochotę :)
    Póki co, życzę Ci udanej zabawy powyższą postacią, ciekawych wątków oraz weny!]

    Nicolas | Jasper

    OdpowiedzUsuń
  8. [Wybacz za tą długą zwłokę. ♥]

    Rozmawiał z kobietą wiele razy, ale nie spodziewał się, że kobieta miała bliższą rodzinę, która mogłaby zamieszkać w jej domu. Zwłaszcza, że Mount Cartier nie było miejscem dla młodych ludzi, którzy chcieli coś w życiu zobaczyć. Nie znał blondynki, więc trudno było mu się o niej wypowiedzieć, może to miasteczko było tym czego w życiu szukała. Ważniejsze jednak było to, że wyjaśnili sobie sytuację, a raczej jako-tako wyjaśnili. Nadal nie wiedziała co on tutaj robił. Jeśli byłaby włamywaczem na pewno nie wiedziałaby kto tu mieszkał. Chyba, że trafiłaby na jakieś dokumenty, ale to go nie przekonywało, więc na pewno musiała kobietę znać.
    — Tak, można powiedzieć, że znałem ją dość dobrze — odpowiedział — nie wiedziałem, że Sofia miała bliższą rodzinę — powiedział szczerze. Dom stał dość długo pusty, poza sąsiadami nikt się nim specjalnie nie interesował, a teraz natrafił na kobietę, która była jej rodziną.
    Może powinno, ale wcale nie zdziwiło go to, kiedy wcisnęła mu drewno w ręce. Miał nawet zaproponować jej pomoc, ale najwyraźniej okazało się to zupełnie niepotrzebne, bo kobieta chyba czytała mu w myślach. Zresztą, mniejsza. Poprawił trochę kawałki drewna w rękach, żeby mu nie spadły i ruszył za blondynką do domu.
    — Herbata będzie w porządku. Chciałbym jeszcze zasnąć tego wieczoru — odpowiedział i lekko się uśmiechnął. Raczej kawa nie sprawi, że nagle przestanie spać, ale mimo wszystko wolał po prostu nie ryzykować.
    Wszedł do środka, a drewno ułożył przy kominku. Ściągnął z rąk rękawiczki i wrzucił do ognia kawałki drewna. Dawno tu nikogo nie było, a nieogrzewane miejsca robiły się momentalnie przeraźliwie zimne. Dziwił się jak się jej udaje tu spać. Może wynajmowała wcześniej pokój u Annie, a potem tu przyszła? Sam miał ochotę zadać jej sporo pytań, ale z drugiej strony wolał się wstrzymać, bo to nie był też jego biznes.
    — Długo tu już jesteś? — spytał, kiedy wstał i odwrócił się w jej stronę.

    Caleb Young

    OdpowiedzUsuń