A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

Koty, stwierdził w końcu, koty są miłe

Ty naprawdę nie rozumiesz, prawda? - rzekła. - Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic.
~ Neil Gaiman – Koralina


Lyra Mayer
23.12.1993, Churchill ❄ Przedszkolanka w ośrodku kulturowym Moke 🎝
Miała szesnaście lat, kiedy jej cały świat runął, a raczej stanął w płomieniach.
Pojawiła się w Mount Cartier niedługo po tragedii, która dotknęła jej rodzinę. Zamieszkała u kuzyna ojca, który wraz z żoną dali jej dach nad głową i przyjęli jak własną córkę. Mimo pomocy, zarówno ze strony wujostwa jak i psychologa, nie potrafiła zapomnieć. Zapomnieć o Pożarze, który zostawił na młodym ciele odstraszające znaki, prześladujące ją do dziś. Chciała być silna, udowodnić wszystkim, że da sobie radę całkiem sama, ale tak się nie stało. W swoich wyobrażeniach została lekarzem, pomagała ludziom i ratowała cenne życia. A w rzeczywistości została opiekunką do dzieci.
Budzi się dokładnie dziewięć minut przed siódmą. Ma czas na to, aby wyłączyć budzik, który potrafi postawić na nogi wszystkich domowników, poprzytulać się do kota i zdecydować jakie kolorowe rajstopy założyć tego dnia. Zdąży wziąć poranny prysznic, osuszyć włosy, oraz zamaskować nieprzespaną noc, którą spędziła na czytaniu powieści, albo na pisaniu własnej.Czas, który powinna poświęcić na szykowanie się, spędzi na przygotowywaniu pełnego śniadania. W pospiechu natomiast będzie szorować zęby, czesać włosy i poprawiać przekrzywioną bluzkę. Nim wyjdzie na mróz pięć razy ponarzeka na zimno, a  w pracy - mimo ogrzewania - będzie szczękać zębami i trząść się jak podczas febry. Wróci do pustego domu, tylko Moke będzie się wygrzewał przy piecu, albo znajdzie go zakopanego pod pościelą w pokoju. W tajemnicy przed wszystkimi znowu będzie oglądać zdjęcia rodziców i młodszego brata, zapisze najważniejsze informacje z dnia, a notes schowa pod łóżkiem, a konkretniej pod panelem, który da się wyjąć - idealna kryjówka nie tylko na sekretnie pisane opowieści czy pamiętniki, ale też na słodkości i pieniądze, które odkłada, aby w końcu wyprowadzić się od wujostwa i zacząć żyć po swojemu.
powiązania;
cześć, to jeszcze raz ja. w tytule terry prachett, a na zdjęciu prześliczna lily james. serdecznie zapraszam do wątków, przysięgam, że ona wcale nie jest smutna jak się wydaje! i koniecznie zaglądajcie do antosia

8 komentarzy:

  1. [Cześć :3 taka szkoda dziewczyny! :( biedna wiecznie pewnie miewa koszmary... i ślady na wieczną pamiątkę. .. :( chciałoby się ją ukochać ♡ mam nadzieje ze zostaniesz z nią na dłużej :* i jakby co to cho do nas ;3]

    OdpowiedzUsuń
  2. Choróbko zarówno Adrianny jak i Borysa ciągnące się od kilku dni, porządnie dawało Antkowi w kość. Nierówna walka z toną zasmarkanych chusteczek, syropów, witamin, wydawała się nie mieć końca, skutecznie spędzając Rosjaninowi sen z powiek. Nic więc dziwnego, że gdy tylko dzieciakom wyraźnie się polepszyło, nie wyszedł przez cały dzień z łóżka, pozwalając na to samo córce oraz bratu. W końcu z powodu złego samopoczucia, które wynikło ze zbyt długiego lenistwa, wygrzebał się spod warstwy grubej kołdry. Spojrzawszy na zegarek, westchnął ciężko. Nie wierzył, że z taką łatwością przyszło mu zaleganie w łóżku z przerwami na coś do jedzenia. Prysznic od razu postawił go na nogi i pozwolił, by spięte mięśnie nieco się rozluźniły. Nierówna walka stoczona w kuchni nad zlewem pełnym zalegających naczyń, o dziwo nie zakończyła się rozbitym talerzem i wreszcie w kuchni zapanował ład wraz z porządkiem. Zdecydowanie pożałował tak długiego lenistwa. Kompletnie nie umiał się odnaleźć w porze dnia. Gdy udało mu się wykąpać oraz położyć spać dwójkę urwisów, opadł ciężko na kanapę przed włączonym telewizorem. Przespał niemal cały dzień, a mimo to nadal było mu zdecydowanie mało. Chwyciwszy w dłoń pilota począł skakać bez większego celu po kanałach, zatrzymując się na powtórce jakiegoś filmu, w momencie, gdy do tego uszu dobiegło pukanie do drzwi. Uniósł zdumiony brew ku górze. Nie spodziewał się nikogo, prawdę powiedziawszy nie przepadał nawet za wszelkimi odwiedzinami. Mimo to na jego twarzy pojawił się uśmiech, gdy w progu dostrzegł Lyrę, która wyglądała na wyraźnie zmarzniętą.
    — Wejdź — rzucił i cofnął się do tyłu, aby zrobić jej miejsce. Zamknął za nią drzwi, a następnie wziął od niej płaszcz, który odwiesił w odpowiednim miejscu. Niemal od razu dorzucił do kominka, aby temperatura w pomieszczeniu nie uległa zmianie i młoda kobieta mogła się rozgrzać. Zbliżył się do barku, skąd wyjął butelkę whiskey oraz szklaneczkę z grubym dnem. W ten sposób zdecydowanie szybciej będzie mogła się rozgrzać.
    — Proszę — wyciągnął w jej stronę dłoń z trunkiem i odwrócił głowę, gdy usłyszał dodatkowe kroki, a chwilę później w połowie drewnianych schodów, dostrzegł Adriannę.
    — Nie możesz spać, księżniczko? — zapytał czule. Posłał towarzyszce przepraszające spojrzenie i zagarnąwszy córkę w ramiona, zaniósł ją na górę, gdzie trochę mu zeszło, aby ją uśpić. Dopiero wtedy na spokojnie mógł wrócić do swojego gościa.
    — Wybacz, ale choróbko nadal w pełni ich nie zostawiło, dlatego nadal oboje są nieco marudni — westchnął, sadowiąc się na kanapie. — Coś się stało? Wyglądasz na zdenerwowaną.


    Antoś

    OdpowiedzUsuń
  3. — Mleko z miodem również działa cuda — zaśmiał się, jednak momentalnie spoważniał, słysząc pytanie padające ust kobiety. Nie przypominał sobie, aby komukolwiek wspominał o swoich planach wyjazdowych. Może chlapnął komuś coś przez przypadek? Westchnął cicho.
    — Skąd o tym wiesz? — zapytał, unosząc przy tym brew ku górze. — Mam możliwość znacznie lepszej pracy, co wiąże się z lepszą pensją i większym komfortem życia, zwłaszcza, że nie jestem odpowiedzialny tylko za siebie. Co prawda moja matka wysyła mi niewielkie sumy, ale nic poza tym — wyjaśnił, po czym sam pokusił się o szklaneczkę ulubionego trunku. — Praca fotografa nie zapewnia zbyt wielu środków na utrzymanie. Dom wymaga remontu i to dość sporego, a ja nie jestem w stanie tego sfinansować. Lepiej będzie go sprzedać komuś kto o niego zadba, a samemu przenieść się tam, gdzie czeka mnie oraz dzieciaki lepsze życie przynajmniej na szczeblu finansowym.
    Zaczesał palcami swoje kosmyki włosów do tyłu i dolał sobie alkoholu. Uwielbiał czuć delikatną goryczkę w ustach. Oparł się wygodnie plecami o oparcie kanapy i przymknął na moment powieki.
    — Cieplej ci już? — zapytał, gdy uchylił powieki i uważnie na nią spojrzał. Coś nadal mu podpowiadało, iż coś więcej kryło się za pytaniem kobiety, coś znacznie więcej. Wstał ze swojego miejsca i chwyciwszy szarą bluzę, która smętnie zwisała z oparcia fotela, narzucił ją na kruche ramiona towarzyszki. Według niego w mieszkaniu i tak nie było wystarczająco ciepło, co było winą nieszczelnych okien, które niezwłocznie wymagały wymiany.
    — Jest trochę późno, a nawet takie miasteczko jak to nie należy do bezpiecznych. Zostań na noc, dobrze? Przygotuję ci miejsce w pokoju gościnnym — powiedział. Nie chciał, by sama o tej porze wracała do domu. Nie chciał kusić losu i za pewne nie zasnąłby spokojnie z myślą, iż kobiecie coś mogło rzeczywiście się stać.


    Antek

    OdpowiedzUsuń
  4. [Meredith to by ją raczej pożarła żywcem... ale jeśli masz chęć podjąć takie ryzyko, to zapraszamy <3]

    OdpowiedzUsuń
  5. — Prawdę powiedziawszy, zmniejszenie kosztów na niewiele się zda. Jest w jakieś części pomocne, ale co z tego skoro nawet wtedy nie mam wystarczającej ilości pieniędzy, dlatego wyjazd jest najrozsądniejsza opcją — westchnął i przetarł dłońmi twarz. Naprawdę nigdy w życiu nie czuł się tak zakłopotany jak teraz, jednak każdy problem miał swe rozwiązanie, najważniejsze, aby niczego nie odkładać na potem i z odwagą zmierzyć się z każdą przeciwnością losu, niezależnie od konsekwencji, które były nieuniknione. Wróciwszy na kanapę, przysiadł na jej rogu i oparł podbródek na otwartej dłoni, ramie której wsparł na swoim kolanie. — Nie ma mowy, Lyra. Nie puszczę cię samej o tak późnej porze — rzucił stanowczo i posłał jej zdeterminowane spojrzenie, które wyraźnie mówiło, aby w tej kwestii się z nim nie spierała, gdyż niezależnie od tego co powie i tak będzie znajdowała się na przegranej pozycji. Ponownie podniósł się z miejsca i zbliżywszy się w stronę młodej kobiety, uważnie się jej przyjrzał, odgarniając jej przy tym zbłąkany kosmyk włosów za ucho.
    — Dlaczego mam wrażenie, że nadal o coś chodzi, hm? — zapytał i chwyciwszy za karafkę dolał jej alkoholu, po czym spojrzał odruchowo w stronę schodów, aby upewnić się, że żadne z dzieciaków się nie obudziło. Chwyciwszy w dłoń pogrzebać, ruszył palenisko i dorzucił kolejnych drewienek, wystawiając przy tym dłonie w stronę ognia, aby nieco je ogrzać.
    — Nie musisz się martwić o swoje rzeczy. Jedna z moich koszulek idealnie nada się na piżamę, a w łazience znajdziesz wszystko czego ci potrzeba, łącznie ze szczoteczką do zębów.
    Sam był cholernie zmęczony, mimo dnia zmarnowanego na odpoczynek, jednak nie był do końca przekonany, czy powinien iść spać. Dzieciaki na bank jeszcze nie raz się obudzą.
    — Masz może ochotę na kakao? Bo jak tak dalej pójdzie to rano obudzimy się z porządnym kacem — zaśmiał się i lekko przeciągnął, po czym kiwnął delikatnie głową w stronę kuchni, by nie sterczeli ani chwili dłużej w salonie. Kakao było chyba jedyne na liście świadczącej o rzeczach, których nie psuł w kuchni. Z jednej strony kulinarna nieporadność moco go bawiła, a z drugiej powoli stawała się męcząca i irytująca.


    Antek

    OdpowiedzUsuń
  6. [na dniach nam zacznę <3]

    wredna Mer

    OdpowiedzUsuń
  7. — Sądzę, że będę tutaj wracał co jakiś czas, gdy tylko znajdę więcej wolnego czasu — zapewnił ją z delikatnym uśmiechem i cicho westchnął. Mount Cartier było mu zdecydowanie zbyt bliskie, aby mógł rezygnować z niego na stałe. Wiązał z tym miejscem wiele cudownych wspomnień, których chciał gromadzić znacznie więcej. Sprawnie zagrzał mleko, by następnie zalać dwa przygotowane kubki. Zapach kakao, od razu rozniósł się po kuchni. Rosjanin uśmiechnął się delikatnie i nie czekając na to, aż jego porcja nieco przestygnie, dorwał się łapczywie do naczynia.
    Wystarczyło, aby na moment odwrócić głowę, by ujrzeć w progu kuchni, małą sylwetkę. Adrianna niemal od razu, gdy tylko dostrzegła wzrok swojego ojca, wyciągnęła ku niemu kruche ramiona, które chwilę później z czułością oplotły się wokół szyi Antoniego. Przesunął spokojnie dłonią kilkakrotnie po drobnych pleckach dziewczynki i posyłając swojej towarzyszce przepraszające spojrzenie, wyszedł z kuchni. Spodziewał się, iż dziś jeszcze wiele razy przyjdzie mu przekraczać próg pokoju jego małych pociech, jednak nigdy nie miał odwagi na to narzekać. Trochę mu zeszło, nim dziewczynka zapadła w mocny sen, który nie groził nagłym wybudzeniem, gdy tylko Rosjanin oddali się chociażby na centymetr od łóżka. Jego kakao zdążyło już wystygnąć, jednak ani trochę w niczym mu to nie przeszkadzało.
    — Wybacz. Dziś wyjątkowo są markotne — wyjaśnił, gdy tylko wrócił do kuchni. Pochwycił w dłonie kubek i upił parę łyków, pozbywając się suchości w gardle. — Powinniśmy odpocząć. I tak nigdzie cię już nie puszczę, także przygotuję ci gościnną sypialnię i porządnie się wyśpisz — dodał, zdecydowanym tonem głosu.
    — Sądzę, że powinnaś coś zjeść. Kakao nie jest dobrym sposobem na oszukiwanie żołądka. Masz może ochotę na naleśniki? Co prawda musimy je odgrzać, ale to żaden problem.


    Antek

    OdpowiedzUsuń
  8. [Laura jest cudowna, kooocham Lily James. <3 Jak najbardziej, niech będą przyjaciółkami. Elsie kogoś takiego potrzebuje i z radości zostanie pierwszym czytelnikiem, krytykiem, korektorem i fanem!]

    Elsie

    OdpowiedzUsuń