A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

The Wilderness of Manitoba



30 lat| krawcowa| matka sześcioletniej Alice i dziesięcioletniego Noaha| 
od dwóch lat wdowa po ratowniku górskim| FC: Dree Hemingway

   jeśli chcesz wiedzieć więcej| jeśli chcesz więcej zobaczyć| jeśli chcesz poznać bliżej

30 komentarzy:

  1. I zrobiło się bardzo rodzinnie. Stethamowie wydają się uroczą gromadką. Nawet jej zapracowani rodzice mają w sobie coś urzekającego, może to że wbrew temu co mówią widać troskę o córkę, wprawdzie wyrażają ją w dość specyficzny sposób, ale jednak.

    Udanych wątków, wesołych świąt i weny tyle, co śniegu w Mount Cartier - tego Ci życzę. ;)


    Declan

    OdpowiedzUsuń
  2. [Boskie nastawienie ta twoja Olivia ma:d Wątek pasuje jak najbardziej, poszalejemy zobaczymy co i jak, MAm nadzieję że może być na razie, tylko nie wiem jak z nimi tam wcześniej było, mozemy sobie dopowiadać, chyba że masz jakiś szczególny plan:D ]
    Był zmęczony, zły i cały poobijany. Jedyną ważną rzeczą jaką powtarzał sobie cały dzień, było to że pułapki na wilki, były również świetnym wabikiem na niedźwiedzie, z którymi naprawdę Gabe nie lubił się ujadać. Gdy owe zwierze z zaskoczenia napadło go w lesie, nie zrobił nic czego by nie mógł, zaczął uciekać, bo i udawanie martwego było wielkim kłamstwem. Zgubił broń, a przed ramie rozciął o wystający pień drzewa. Nie miał ochoty wracać do pustego domu. Nie żeby mu to przeszkadzało, ale takie wieczory po prostu musiał spędzać w pubie, nad schłodzoną whisky. Jakby na dworze nie było wystarczająco zimno. Ludzie lubili gadać, że myśliwy ma problemy z alkoholem. Ale kto owych w tym miasteczku nie miał. Nie pił często, ale gdy już to robił to pił dużo. Tak jak tego wieczoru. Ian już od dłuższego czasu dawał mu do zrozumienia by poszedł do domu, by wyspał się i zajrzał do lekarza, bo będąc całym poobijanym nie wyglądał najlepiej. Zwłaszcza z zadrapaniem na policzku. Co powiedzieć. Prowadził niebezpieczny interes, ale wtedy czuł że żyje. Że ma co robić. Lubił to ryzyko.
    Opuścił lokl, nieco chwiejnym krokiem idąc przed siebie. Był zimno i to bardzo. Mieszkańcy chowali się w domach unikając śniegu. Mu się nie śpieszyło. Mimo upojenia, wiedział gdzie iść, wiedział ile mu to zajmie. Dlatego się nie śpieszył.
    Spodziewał się wszystkiego, nawet wściekłego psa który dokończył by zadanie miska, lecz nie tego że obok niego zatrzyma się samochód Olivi Stetham. To ta z dziećmi, dosyć zgrabna i ładna. Bez męża. Może to i lepiej. Pytanie dla kogo. - Sporo ryzykujesz proponując mi podwózkę.- stwierdził, a kącik jego ust drgnął nieznacznie, spoglądając na jej jasna twarz na której od zimna malowały się rumieńce.
    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam ;) W miasteczku jest jakieś półtorej roku]

    Kurtz

    OdpowiedzUsuń
  4. [A zdradź jaki to pomysł to może coś się podkręci by stykało ;)]

    Kurtz

    OdpowiedzUsuń
  5. [Myślę, że to by i tak wyszło, Dante mimo, że był wojskowym mógł skądś znać męża Olivii. Może nieco lepiej niż tylko z imienia i nazwiska, na tyle przynajmniej by jakoś zainteresował go fakty, że mężczyzna nie żyje. Mógł przyjechać na jego pogrzeb, a pół roku później już sprowadziłby się na stałe do miasta. Przyznam, że chociaż Dante jest starą postacią, która przezyła już sporo to chyba w wątkach tylko raz kręcił z kobietą, zwykle zwracał uwagę na panów lub konkretniej na jednego xD Nie mniej mogę to śmiało zmienić teraz na potrzeby wątku i zważywszy na to, że Kurtz trochę przeżył więc i zmienić się mógł ;p Pasuje to by Olivię i Dana ciągnęło do siebie przez kilka miesięcy, chociaż Kurtz pewnie bardziej stawiał by tylko na fizyczną bliskość, ale widząc, ze dziewczyna jest zbyt pogrążona w żałobie po stracie męża, nabrałby dystansu i trzymałby się już tylko typowej znajomości. Teraz jednak możemy trochę im nakręcić lub pozostać przy zwykłej znajomości, przy której Dan pomagałby kobiecie, jeśli ta potrzebowała by czegoś. Mam nadzieje, że to wyżej jest chociaż trochę logiczne ;)]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Tak patrząc na to teraz, to wyjdzie nam taka szczeniacka nie zobowiązująca zabawa między Danem i Olivią. Co z kolei może być ciekawe ;p Zero wymagań, a jedynie dobra zabawa by nie rozpaczać nad losem ;) Chyba, że coś mi w tym umyka xD
    Zacząć mogę, ale nie jestem pewna czy dziś mi sie to uda ;)]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. [No to świetnie ;) Spróbuję jeszcze dziś zacząć, ale to nic pewnego.. chyba, ze zaraz coś w wenie drgnie ;p]

    OdpowiedzUsuń
  9. Chęci to ja zawsze mam na wątek, tylko jak widać z czasem u mnie krucho. Biedni ludzie czekają od rana na odpisy :c Ale jak mi się pokończą aktualne wątki to możliwe, że się tutaj zgłoszę.

    Declan

    OdpowiedzUsuń
  10. Audrey była wyjątkowo, kiedyś to wiedział i akceptował. Momentami zastanawiał się jak potoczyłoby się jego życie gdyby z niej nie zrezygnował, nie wybaczył jej, a ona jemu. Nigdy nie rozmyślał o tym. Czasami mijał ją na ulicach, uśmiechała się tak jak kiedyś. Słyszał że już kogoś sobie znalazła. I dobrze, sam nie chciał mieć z nią nic wspólnego, pomimo iż też z jego winy cała ta szopka z związkiem została rozwiązana. Był facetem który wiedział co chce i wiedział co brać może. Ona tego nie rozumiała. Tak było lepiej. Ludzie gadali że dlatego zalewał się w trupa, ale to było kłamstwem. Bywał zmęczony i najzwyczajniej taki był, to miasteczko kształtowało tak a nie inaczej, takim się stawałeś. Nie można było tego zmienić.
    Kącik jego ust uniósł się ku górze słysząc jej głos. Pokiwał głową z dezaprobatą. Zabawna była, chociaż teraz większość rzeczy by go rozbawiła. Wyciągnął rękę do drzwi samochodu, naciskając klamkę by po chwili zając miejsce obok niej.- Nie martw się ptaszyno, nie jest ze mną tak źle.- stwierdził, wygodniej siadając na fotelu. Olivie znal już jakiś czas, raz może dwa starali się, jakby to nazwać...Zbliżyć się do siebie? Nie ukrywając była ładną kobietą, takiej ciężko było mieć kogokolwiek, ze względu na bagaż emocjonalny jaki miała po poprzednim związku, ale czy to robiło różnicę? Raczej nie.
    - Często proponujesz podwózkę facetom?- rzucił, spoglądając na nią dopiero pierwszy raz od momentu kiedy ruszyła. Uliczki były puste, nieco smutne, ale dało się przywyknąć. Żartował sobie z niej, wiedział że była na tyle dobra że nie pozwoliłaby mu wracać w takiej pogodzie do domu. Że też kobieta musiała go podwozić. Chyba będzie musiał być dla niej miły. Szybkim ruchem ściągnął z głowy czapkę, wolnym ruchem ręki przeczesując ciemne włosy, nieco mokre od śniegu
    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  11. [Hailey z pewnością byłaby zaszczycona, mogąc być matką chrzestną Noaha! Tym samym przyjacielska relacja między nimi jest całkiem wskazana. Co ty na to byśmy wykorzystały postać syna Olivii w wątku? Pomyślałam, że Hailey podkradałaby nierzadko swojego chrześniaka, by spędzić z nim czas i jednocześnie nieco wesprzeć swoją przyjaciółkę. Do tej pory jej wszystko układałoby się bez zarzutów, teraz jednak okazałoby się, że podczas wyprawy lub spaceru chłopiec nagle zniknął. Pearson najpierw straciłaby kilka chwil, sama starając się go odnaleźć, dopiero później odważyłaby się powiadomić Olivię, co wydarzyłoby się następnie, mogłybyśmy już jakoś rozwinąć w wątku. Co o tym sądzisz?]

    Hailey

    OdpowiedzUsuń
  12. [Bo to jest ARTYZM! xD On jej powie, że nie może bo jest kobietą i ma dzieci i jest wdową, więc niech wraca do domu, bo on pije w samotności XD]

    Anderson

    OdpowiedzUsuń
  13. Ian z dość skonfundowana miną obserwował jak matka dwójki małych dzieci upija się prawie do nieprzytomności. Rozumiał Garetta, ba, lubił Garetta właśnie za jego pijackość. Swojego czasu, kiedy BnB przechodziło swój kryzys, Anderson był jedyną osobą, która opłacała Finniganowi rachunki. Teraz wszystko się zmieniło, klientów było więcej, Anderson coraz więcej pił, a coraz mniej płacił. A chociaż Olivia swój rachunek opłaciła w całości, to na nią patrzył z pod byka, nie na Garetta. Jemu pozwolił sobie drzemać bezpiecznie pod stołem, czy na stole - przestał go już nawet pilnować, bo mężczyzna wyrobił w sobie bardzo dobry instynkt przetrwania, nawet po pijaku. Zamiast niańczenia go, wyszedł zza lady, rzucając ścierkę na nią i podszedł do Ollie, zabierając od niej puste kufle.
    — Nie sądzisz, ze tobie już starczy, Stetham? — potraktował ją krytycznym spojrzeniem, trzaskając nad nią szkłem, żeby trochę oprzytomniała.
    — Masz dwójkę dzieci, zdążyłaś już zapomnieć? — zrzędził jak stara babcia, zanim ruszył znów za bar, pozostawiając ją żeby przemyślała sobie tą kwestię.

    Ian

    OdpowiedzUsuń
  14. [Znać się muszą, wypadałoby przecież skoro Ryan w zawodzie był bardzo długo i z Felixem musiał w takim razie pracować. Nieszczęśliwe coś te góry dla ratowników skoro jeden nie żyje, a kolejny rok później został z protezą nogi... No ale trudno. Ryan ma to szczęście, że jednak może jeszcze pogapić się na dzieciaki Felixa.
    Bliscy znajomi na pewno, bo na obiad pewnie nie raz wpadł jak zaproszony został przez kumpla, a i dzieciaki polubić musiał przecież jeszcze przed śmiercią F. To co, chciałabyś od tego obiadu zacząć czy może najpierw uznamy, że Olivia nie słyszała jeszcze o powrocie Rissanena do miasta i będzie nieco zaskoczona, gdy to on przyprowadzi jej małego uciekiniera, którego widział wałęsającego się przy porcie, a który powinien przecież siedzieć w domu podczas takich mrozów albo przynajmniej na podwórku, a nie samemu chodzić po zaspach i oblodzonych chodnikach? Potem w ramach tego, że ledwie wrócił a już zdążył jej pomóc to zaprosiłaby go na ten obiad, na który nie wypadałoby mu odmówić. Po rehabilitacji trochę zamknął się w sobie i najchętniej to siedziałby tylko w domu, więc takie zmuszenie go do interakcji będzie wskazane. ;D]

    Ryan

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Celowo nie doprecyzowałam, bo w jego przypadku chodzi najbardziej o to, jak stereotypowo postrzegani są artyści dziedziny dowolnej i jak to się na niego przekłada – a zdaje się, że mocno, bo przejawia cechy typowe dla wolnych, niebieskich ptaków. ;) Poza tym to człowiek orkiestra, umiesz wszystko!
    A tak naprawdę to muzyka i malarstwo, wiersz też mógłby napisać, na pewno doprowadziłby czytelników do łez – łez rozpaczy, że muszą takie okropieństwa czytać! ]

    Inigo Widdicombe

    OdpowiedzUsuń
  16. [Póki co wygrzebuję się z wymyślania i jeszcze to chwilę potrwa, więc... hm, jak jutro nie zaczniesz to przejmę to na swoje barki, a póki co położę się spać z myślą, że nie mam masy rzeczy do odpisania ;D]

    Ryan

    OdpowiedzUsuń
  17. [Cześć! Jak najbardziej odpowiada mi ten pomysł. Co prawda jest kolejka do zostania panią Wolfgard, ale damy z tym radę. Skoro Olivia i Simon zaczynali wspólnie w wielkim mieście, ona mogłaby być jedyną osobą, która wiedziałaby, że Wolfgard zrobił najbardziej głupią rzecz na świecie i ożenił się z kobietą, która kompletnie do niego nie pasowała i nie pasuje, a swoim powrotem w rodzinne strony, zwyczajnie przed nią uciekł toteż w dalszym ciągu jest żonaty :D]

    SIMON WOLFGARD

    OdpowiedzUsuń
  18. Nigdy nie zależało mu na zażyłych relacjach z innymi, długo trzymał się wersji, że nikogo nie potrzebuje i sam sobie da radę w życiu prywatnym. Dopiero kiedy dostał od otoczenia w pysk, pojął, że sam nie zdziała wiele. Wtedy na szczęście znalazła się osoba, która wytrwała przy nim i zmusiła go do ogarnięcia się. Po części zmuszony do tego zaczął lub podjął próby normalnej egzystencji przy innych, pozbawionej tej ukochanej dawki adrenaliny i ciągłego ryzyka. Po półtora roku w miasteczku, zauważał efekty... ludzie nie działali mu już na nerwy.
    Zamiast tego złapał kontakt z kilkoma osobami, jak i prawie codziennie gdzieś wdawał się w rozmowy czy to w czasie lotów, czy w barze, gdzie równie chętnie przesiadywał. Dziś jednak nie mając w planach żadnych lotów do pobliskiego miasta czy gdzieś dalej ani żywiąc niechęć do mocnych trunków, postanowił odwiedzić znajomą. Chociaż jeśli miał być szczery nawet nie wiedział, czy określenie znajomej pasuje do jego relacji z Olivią. Poznali się przypadkiem, raz widzieli się jeszcze, gdy żył mąż kobiety i zamienili raptem parę słów, a później już wiele razy po jego śmierci, utrzymywali kontakt. Dan pierwszy raz chciał komuś szczerze pomóc, starał się zrobić coś, by było jej łatwo. Długi czas nie mówił tego otwarcie, ale polubił jej towarzystwo i niezobowiązujące rozmowy, prowadzone coraz częściej. Była pierwszą kobietą od długiego czasu, która w końcu zwróciła jego uwagę w sposób tak oczywisty i mimo że trzymali ten wygodny dystans to coś może i się działo. Nawet zaakceptował śmieszny fakt, że dzieci pani Stetham, zaczynały nazywać go wujkiem.
    Zostawiając w domu Peu, by dotrzymała towarzystwa jego marudnemu współlokatorowi i sam poszedł w miejsce, które odwiedzał często. Stanął przed drzwiami, chwilę się wahając, chociaż nie wiedział czemu. Zapukał jednak w końcu, czekając, aż ktoś mu otworzy.

    [Udało się coś wyskrobać, nie jest to najwyższych lotów, ale mam nadzieję, że może być]

    Kurtz

    OdpowiedzUsuń
  19. [Dobry, dobry! :D Dziękuję za powitanie i mam nadzieję, że ani skojarzenia nie są złe, ani karta nie okazała się zawodem, zakładając, że podglądanie odbywało się z ciekawości. Swoją drogą, to ponoć nieładnie tak komuś wkradać się i zerkać, co tworzy. :D Olivia musi być super kobietą, patrząc na to ile przeszła i jak ładnie sobie z tym radzi, co sprawia, że i Lucas, i ja mocno ją podziwiamy i kibicujemy w dalszym radzeniu sobie z wychowywaniem samotnie dzieci, tym bardziej, że on coś o tym wie z własnego doświadczenia. Pewnie też jest mistrzynią w robieniu księżniczkowych sukienek dla małej Rosie, ale obawiam się, że ze zmęczenia niewiele przychodzi mi teraz do głowy w kwestii wątku. ;c]

    L. Marlowe

    OdpowiedzUsuń
  20. [Ja tylko z przeprosinami i ostrzeżeniem, żebyś przypadkiem nie myślała nad wątkiem z Ryanem, bo musiałam z niego jednak zrezygnować. Nie mogłam się wczuć, a uznałam, że lepiej teraz niż pozaczynać wątki i dopiero potem go likwidować.
    W razie chęci mogę pomyśleć nad wątkiem Liv-Sol ;)]

    Solane i były Ryan

    OdpowiedzUsuń
  21. [Jestem w tym momencie życia kobiety, kiedy wszystko jest wzruszające, więc płakłam sobie zdrowo przy czytaniu karty. To tyle z intymnych szczegółów, teraz wąteczek! Ja poszłabym trochę w dramę, ale taką, no, pozytywną dramę. Wspólna akcja Felixa i Lincolna, zakończona dobrze wiemy jak, co sprawiłoby, że to on musiałby poinformować Liv o jego śmierci i pewnie byłby wtedy emocjonalną sałatką, która nie nadaje się do niczego. Bo wielcy kumple na zawsze i na wieczność, te sprawy. Przez te złe dwa tygodnie przechodziliby więc po części razem, bo to mimo wszystko zawsze łatwiej, a później okazałoby się, że rytuały normalnego życia gdzieś tam zostały, a dzieci cały czas lubią, kiedy wujek Linc zabiera je na wielkie eskapady tj. na trwające trzy godziny wycieczki po okolicy. Brzmi sensownie?]

    Linc

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeśli chciała wzbudzić w Ianie poczucie winy, czy jakiekolwiek emocje to jej się nie udało. Finnigan był najbardziej obojętnym człowiekiem na krzywdy innych, jakiego mogła spotkać. Brakowało mu jeszcze tylko odrobinkę, żeby sam, z premedytacją i bez sumienia zaczął ranić wszystkich innych wokół. Zwyczajnie z nudów na przykład. Nie przejmując się wywodem Olivii, zajął się sprzątaniem. Pozbierał wszystkie szklanki, pościerał wszystkie stoliki i zaczął zakładać wszystkie krzesła.
    — Sorry, mała, ale będziesz musiała się stąd jakoś ulotnić — mruknął bez przekonania patrząc na kobietę podczas zakładania jednego z krzeseł. W końcu doszedł do jej stolika i oparł się o niego rękoma, wpatrując się w lekko przymglone tęczówki oczu dziewczyny.
    — Zamykam, Olivia. Jak chcesz piwo, idź do monopolowego, ale o tej porze zgaduję, że też będzie zamknięty — przysiadł na stoliku, opierając jedną rękę na udzie, siedząc w lekkim rozkroku:
    — Wiesz dobrze, ze nikt nie płaci mi za nadgodziny. Garett upije więcej w jedną godzinę niż ty przez cały dzień, kruszyno, dlatego zabieraj manatki. Zgaduję, że jest ktoś, kto czeka na Ciebie w domu. Tymi kilka metrów pod ziemią już bym się nie przejmował.
    Wzruszył ramionami, dodając ze zgryźliwością:
    — Zresztą jeszcze jedno piwo i zejdziesz, a nie chce mi się Ciebie targać potem do domu, bo tutaj na pewno Cię nie zostawię. Jeszcze zarzygasz mi podłogę.

    Ian

    OdpowiedzUsuń
  23. [No czołem. Uwielbiam jej zdjęcie, robimy coś?]/Hawthorne

    OdpowiedzUsuń
  24. [Porywające zdjęcie :) I postać bardzo pozytywna. Tak mi się nasuwa na myśl to, że Ryan mógł się kiedyś przyjaźnić z jej facetem i jeśli masz chęć na wątek to pomyślę co by tu można jeszcze :)

    Ryan Henderson

    OdpowiedzUsuń
  25. [Ależ stwórzmy, bo dlaczego by nie stworzyć? (To była ta ładna część, po której nastąpi brzydka.) Tylko nie posiadam pomysłów, wszystkie umarły zalane winem. (Mówiłam.)]

    Finn Rowe

    OdpowiedzUsuń
  26. [I to byłby świetny pomysł, gdyby nie fakt, że mam już dwa wątki ze znajomymi z dzieciństwa, a że Finn raczej nie był/nadal nie jest szczególnie społecznym typem, wątpię by miał aż tylu znajomych, którzy pamiętaliby go z wakacyjnych wizyt. Nienawidzę odrzucać pomysłów, ale lubię różowe wino. Chyba musimy pomyśleć nad czymś innym.]

    Finn Rowe

    OdpowiedzUsuń
  27. Wyrabia sobie opinię na temat każdego, kto mija go na ośnieżonej drodze. Tamten mężczyzna nadawałby się jako podmiot wiersza, bo ma duże, piękne dłonie. Tamta kobieta mogłaby jedynie zrobić mu obiad. Brak jakiegokolwiek zajęcia, poza tymi prozaicznymi, uwalniają w nim pokłady goryczy i skostnienia, które zakopał wiele lat temu. Brak mu rozrywki, która wywołałaby jakiś ludzki odruch, zmusiła go do jakiejkolwiek formy artyzmu, poza bazgraniem po ścianach zagraconego mieszkania. Znudzenie niewielką społecznością Mount Cartier przychodzi mu zatem z łatwością w tempie, którego powinien się wstydzić. Przyzwyczajony do zmian z łatwością może sobie wyobrazić, jak zostawia tę mieścinę za sobą i nigdy tu nie wraca, uznając przyjazd na błąd w sztuce. Zdarza się przecież i tak.
    Droga ciągnie się bez końca, a cienka kurtka nie utrzymuje ciepła - to jedyne, co pozwala mu zachować zdrowe zmysły. Chłód daje poczucie człowieczeństwa, którego brakuje mu, gdy zamyka się w czterech ścianach. Siedziałby tam dalej, gdyby nie zabrakło papierosów, kawy i mrożonek. Jedzenie bowiem, choć nigdy nie sprawiało przyjemności, przyjmuje za obowiązek, szczerze licząc, że wpatrywanie się w lasagne z paczki uwolni w nim artystę. Póki co jednak udało mu się jedynie stworzyć rymowankę o szpinaku.
    Wrzuca do koszyka kilka produktów, w ostatniej chwili przypominając sobie o winie. Wpatruje się w słabe zaopatrzenie, po czym wybiera trzy butelki, relatywnie tanie, takie którymi smakosze gardzą pewnie od pokoleń. Dobrze mu z tą świadomością. Płaci przy kasie, a na zewnątrz odpala papierosa i zmierza w kierunku domu. Zatrzymuje się dwukrotnie. Raz, żeby zawiązać buta, a drugi wiedziony szelestem gałązek przy jednym z krzaków. Zatrzymuje się za nim, unosząc brwi coraz wyżej. Spod tego kąta doskonale widzi kobietę kucającą z papierosem w ustach. Z początku przechodzi mu przez myśl, że może coś się jej stało. Kilka sekund wystarcza jednak, by zorientować się, że nie, skoro wciąż pali.
    - Jedyna rzecz na świecie, która się opłaca, to, proszę pani, palenie – cytuje jednego ze znanych pisarzy, uśmiechając się pod nosem. - Niech się więc pani nie chowa za krzakiem, bo ktoś mało rozgarnięty pomyślałby, że brak pani piątej klepki.

    Finn Rowe

    OdpowiedzUsuń
  28. [Cześka!
    Nie masz ochoty jakoś powiązać nasze obie panie? :>]

    Maxime Carter

    OdpowiedzUsuń
  29. [Zacznijmy od tego, że panie muszą się znać. Po prostu nie ma innej opcji! Co myślisz o tym, by w swych nastoletnich latach się nawet przyjaźniły? A potem Max się nałykała obietnic od życia, wyjechała z mężem i kontaktu w ogóle nie utrzymywała. Wróciła kilka lat temu i patrzy, Olivia ma to, czego ona szukała gdzieś na drugim końcu świata w Nowym Jorku! Taka byłaby z tego relacja szorstka, którą można by naprawić zwyczajną rozmową i w ogóle, ale nie byłoby łatwo, bo Carter na rozmowy to rzadko ma ochotę. Myślę, że ciekawie mogłoby wyjść, a Ty co na to?]

    Max

    OdpowiedzUsuń
  30. [Hej! Ojej biedna Olivia, została sama z dziećmi :c Jednak mimo to twardo daje sobie radę, co chwalę, ale też ma zdjęcie, które pokazuje pazura. To lubię! :D Pewnie, chodźmy na jakiś wątek.
    Co powiesz o tym, by Duncan jak wrócił do miasta chciał odnowić stare znajomości i znał twojego pana jeszcze ze szkoły? A tu nagle uderza smutna prawda. Co powiesz też na to, by Duncan poprosił Olivię o pomoc? Chciałby wysłać prezent swojej byłej ukochanej, Marii Clarze ale totalnie nie wie jak się za to zabrać. Czy Olivia mogłaby mu pomóc? :D]

    Duncan

    OdpowiedzUsuń