A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

No good story ever starts with drinking tea...

Logan Navarre

31 lat Cukiernik, pomocnik Hattie Golden FC: Mathias Nygård

~*~

http://mount-cartier.blogspot.com/2015/12/kiedys.html
http://mount-cartier.blogspot.com/2015/12/teraz.html


_____
Bardzo różowa karta, bo chciałam babeczkę - jest! :)
Powrót do starej postaci, bo stęskniłam się za Loganem - witam nim starych i nowych autorów.
Dziękuję uprzejmie autorce Hattie za możliwość bycia jej małym pomocnikiem!
Babeczka oraz "~*~" podlinkowane.
Bawmy się!

17 komentarzy:

  1. [Dlaczego mi to zrobiłaś? Miałam już nic dzisiaj nie jeść, a tu całe stado ciastek...
    Cześć!]

    Gerard C.

    OdpowiedzUsuń
  2. [On ma szaleństwo w oczach, ale ma długie włosy i umie robić śliczne babeczki, jak ta w karcie, więc w sumie go lubię. Powodzenia z tym panem!]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ne wiem co się z Wami dzisiaj dzieje, że takie zatrzęsienie i nowych, i starych postaci, ale cieszę się ogromnie. Zobaczyć Logana na starych śmieciach jest dobrze, a ta karta jest przeurocza! ;D Jak on takie cuda tworzy to niejedna kobieta w MC musi już go przeklinać za kolejny kilogram na wadze.
    Wiem, że odnajdziesz się tutaj z nim, dlatego życzę po prostu masy zamówień i tony wielbicieli jego wypieków. ;)]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  4. [ No nie wierzę, nie wierzę <3 ]

    Madison Ashton/Charles Moore

    OdpowiedzUsuń
  5. [Jest mój pomocnik, cześć <3 Nareszcie Hattie nie będzie musiała siedzieć po nocach, aby tyle piec, połowę zrzuci na Logana :D No i będzie miał kto nosić pudła z tymi wszystkimi przysmakami!]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  6. [Och, Matias <3 Chwalę za wizerunek, uwielbiam pana :D Zapraszam do Mainy na wątek, jeśli jest ochota :)]
    Maina

    OdpowiedzUsuń
  7. Wątek-niespodzianka. Zacznę koło 17-18, albo bliżej 23 jak wrócę do domku. Chyba, że ty chcesz mnie zaskoczyć to też może być, bo przewiduję dla nas miliony wątków xD

    LeChat
    Lou Momoa

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla odmiany tym razem na spacer wybrała się z dwoma ze swoich psów. Nieposkromione husky i tak nawet w liczbie dwóch wyrywały się niesamowicie mocno. Nic więc dziwnego, że wyprowadzanie całej jej hodowli zajmowało jej często cały dzień, jeśli chciała się z nimi rzeczywiście przejść, zamiast zaprzęgać ich i wybierać się bardziej na biegi przełajowe. Po drodze, kierowane przez Lou tylko po to żeby nie rozbiegły się na boki, w końcu i tak zaciągnęły ją do miasta, goniąc za zagubionym szopem, a skoro już znalazła się tutaj, odnalazła drogę do zakładu cukierniczego, wpadając nie tyle na ciasto, co do samego Logana. A że wpuszczanie dwóch bardzo żywiołowych huskich do nie było chyba najlepszym pomysłem, stanęła przed sklepem, rzucając w niego śnieżkami, dopóki zza witryny nie pokazała jej się kudłata czupryna Navarre.
    Pomachała mu, strącając swój puchaty kaptur z głowy, mrucząc pod nosem:
    — No chodź tu, kudłaczu.
    Bo chyba za mocno przyzwyczaiła się do instruowania zwierząt i już jej to tak przylgnęło.

    Lou Momoa

    OdpowiedzUsuń
  9. Kucnęła przy swoich pieskach, głaszcząc raz jednego, raz drugiego, w oczekiwaniu na Logana. Jeden z nich trącił ją łbem, o mało co nie przewracając jej na śnieg, ale na szczęście już chwilę potem zjawił się Navarre, więc i dziewczyna podniosła się do pionu, przekręcając głowę na bok, przysłuchując się mu w rozbawieniu.
    — To zależy, a przyniosłeś mi coś dobre… go? — urwała na chwilę patrząc na maślane ciasteczka lądujące w jej kieszeni. Podzieliła się z psami, dając im po jednym, za nim sama wcisnęła jego do buzi, mrucząc z przekonaniem: — W takim razie tak, zdecydowanie jestem na dobrej drodze, dokładnie tam gdzie chciałam być.
    Podstawiła papierową torebkę Loganowi, chcąc się podzielić.
    — Poprawka. Obiecałeś mi ciasto, które dalej mi wisisz, ale dzięki za ciastka.
    Uśmiechnęła się przechodząc przed mężczyznę, idąc tyłem, gwiżdżąc na swoje pupile, których nie lubiła ciągać na smyczy. Ją miała chyba tylko dla dotrzymania formalności.
    — Idziemy się przejść? — podała mu jedną ze smyczy — To jest Blackey. Nie ciągnij go, bo Ci się odwdzięczę — sama zgarnęła — i Nanook, Nanook nie lubi obcych, a Blackey trochę wierzga po złośliwości, ale daje się przekupić smakołykami.
    Jeszcze zanim zdążyła skończyć, pies pociągnął za smycz, o mało nie wyrywając mężczyźnie ręki. Zamiast mu współczuć, Momoa typnęła Navarre jeszcze w kark:
    — Mówiłam, nie ciagaj!

    Lou Momoa

    OdpowiedzUsuń
  10. [Jestem za pomysłem drugim! Zapewne wspólnymi siłami ten konkurs wygrają, a jakże :D Chociaż przygotowując ciasto zapewne zdążą się kilka razy pokłócić, przeprowadzić małą bitwę na jedzenie i zdemolować kuchnię. Tylko pytanie, czyja to będzie kuchnia? :D]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  11. [O mamo, niech on jej tylko w żadnym razie nie próbuje podgryzać, bo Mysie i psy to spółka z ograniczona odpowiedzialnością i ona za nie nie ręczy, jak ktoś spróbuje im odebrać karmiącą je rękę! I gdzie ona urocza. :c Jakby to którykolwiek z braci usłyszał, to by się podusili ze śmiechu.
    Kumple z piaskownicy jak najbardziej wchodzą w grę ― w tak małej mieścinie chyba wszyscy się znali od pieluch i ganiali te same wiewiórki. :) Konfitury z tajemnych babcinych przepisów przekazywanych z dziada pradziada bez wątpienia byłyby najlepsze, gdyby dziewczyna miała więcej wprawy, ale jak dotąd jeszcze nikogo nie otruła... niech jej Logan da trochę czasu, a jego wypieki + słoiki Ayers staną się w tej wiosce legendarnym duetem! Mysie to raczej nie ten typ, co to wpada na pogaduszki, więc w tej kwestii Twój pan cukiernik musiałby się jej troszkę ponaprzykrzać i ponarażać na mało szkodliwe docinki, ale hej, przecież kompana od zawiązywania skunksom dzwoneczków nie wykopie na śnieżycę! Taka zołza to tylko dla rodziny i upierdliwych babć przyglądających się krzywym okiem. Co do samego wątku, wizja przygody kusi niesamowicie, ale chwilowo nie przychodzi mi do głowy nic mało drastycznego. Pomyślałam za to o scence w barze ― tu, u Iana, albo gdzieś w Churchill, nieistotne. Skoro z Logana przyjazny misiek, który jednak umie zaryczeć, wplątałabym go w jakąś małą burdę. Nic groźnego, bo nie chcemy przecież uszkadzać ulubionego cukiernika MC, ale wiadomo, jak to bywa, gdy się w barze spotka paru podpitych mężczyzn. Nie wiem, czy Navarre ma jakichś nieprzyjaciół, ale jeśli tak, mógłby się na takiego w tym nieszczęsnym barze natknąć, od słowa do słowa wywiązałaby się kłótnia, wiadomo, jak to się dzieje, gdy buzuje testosteron. W nieujawnionej trosce o starego kompana w którymś momencie Mysie zwyczajnie wyprowadziła go za chabety, kazała ochłonąć i zawlokła do domu, żeby przypadkiem do głowy mu nie przyszło zawracać. Myślisz, że podobna sytuacja ma jakąś rację bytu czy kombinujemy nad jakąś mniej krwawą przygodą, ewentualnie zostajemy przy tych pogaduszkach?
    W ogóle, za te piękne słodkości w karcie Ayers powinna wyprowadzić go gdzieś w las, przywiązać i zostawić na noc samego, przecież to człowiek tyje od samego patrzenia! A jaki głodny się robi...]

    Mysie

    OdpowiedzUsuń
  12. [Zobaczyłam jego buźkę, a potem to ciasteczko i już wiem, że to z nim pragnę wątku. Zresztą i tak to jego zaproponowałaś. <3
    Świetny pomysł na postać i taka... rozbudowana karta! Maya może nie jest zbyt towarzyska, ale i tak wepchnę jej na wycieraczkę Pana Cukiernika. W końcu, wbrew pozorom, trochę ich łączy. Potrzeba wyjazdu, a potem powrót i tęsknota. No i dzieci! Dzieci składają się przecież ze słodyczy i zabawek.
    Zacznę za chwilę, jeśli zostajemy przy Twoim pomyśle. c: ]

    Majka

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczesała długie pasma włosów do tyłu, cofając się kilka kroków, kiedy chłopak zgarnął w końcu od niej własnoręcznie zrobione słodycze i uśmiechnęła się do niego kątem ust. To nie zwiastowało niczego dobrego. Na szczęście, trzymała go jeszcze w napięciu, nie zdradzając swojego celu. Patrzyła za to w jego tęczówki oczu z uwagą. Jej były roziskrzone, pełne nieznanej, niepokojącej nuty.
    — Ok, tylko niech to nie będzie jednak zielone ciasto, ani tuczące ani... no wiesz co lubię.
    Wzrok oderwała tylko dlatego, że Nanook, którego trzymała za smycz, poczuł się chyba zazdrosny, zwracając jej uwagę, wciskaniem nosa pomiędzy jej kolana. Odruchowo rozmierzwiła mu sierść, a chwilę potem dmuchnęła mu w pysk, a pies zaszczekał. Widać było bardzo dobrą więź między nią, a zwierzętami, zresztą Blackey poczuł się tak samo pominięty, więc jak tylko zauważył drobne pieszczoty między swoją panią, a jego bratem, szarpnął się z powrotem w kierunku Lou. Momoa w tym czasie wstrząsnęła głową otrzepując się ze śniegu, którym dostała od cukiernika. Skuliła ramiona, czując jak chłód wstrząsa jej ciałem w starciu z rozgrzaną skórą.
    — O ty… — mruknęła do siebie, nie ignorując Blackeya, targając go za uszy, zanim kucnęła po śnieg, bez ostrzeżenia pokonując te kilka dzielących ją od Logana kroków, żeby doskoczyć do jego pleców i wskoczyć na nie. Może nie była ciężka, ale w sumie zapomniała się zapowiedzieć, wiec wcale nie zdziwiłaby się, gdyby zaraz wylądowali na śniegu. Nie przejmując się tym jednak, natarła dłonią twarz Logana, śmiejąc się przy tym do jego ucha.
    Spacer? Naprawdę dawno nie łazili razem, skoro nie pamiętał, że z Lou zwykły spacer nigdy nie był naprawdę zwykłym spacerem.

    Lou

    OdpowiedzUsuń
  14. [Okej, mogą otwierać spółkę, ale tylko jeśli podział łupów będzie 50/50, inaczej Logan nawet pękniętego słoika nie dostanie. :>
    Spotkanie w barze może wypaść tak, jak Ci będzie wygodniej zaczynać. Jeśli chcesz, możemy uznać, że było całkowici przypadkowe albo oboje tego dnia mieli coś do załatwienia w Churchill, nie wiem, co tam mógł robić Logan, ale Mysie pewnie wciskała ludziom swoje przetwory, Navarre mógł się na nią natknąć na jakimś targowisku czy czymś, pogawędzili chwilę i umówili się na po południu na jakieś piwo (znaczy, Ayers to pewnie sok albo gorącą herbatę, bo prowadzi). Jak Ci się tam złoży, tak napiszesz, ja się dostosuję. I żadnego pieczenia! Mysie i tak już sobie w brodę pluje, że to pewnie przez jej boczki żaden uczynny drwal nie chce jej w rąbaniu drewna wyręczyć.]

    Mysie

    OdpowiedzUsuń
  15. [Coś tam napisałam. Mam nadzieję, że jest ok. c: ]

    Mimo tego, że śnieg przestał padać już jakiś czas temu, Maya nie ruszyła się z domku. Tkwiła zamknięta szczelnie w czterech ścianach, a za towarzysza robił jej pulsujący ciepłem kominek, gruby koc i cała sterta materiałów do tworzenia zabawek. Nie lubiła zimy. Była wtedy wiecznie zmarznięta i opatulona porządnie w puchowe ubrania wyglądała jak jakaś wielka, mięciutka laleczka. O tej porze roku nie zdążyła nawet porządnie się obudzić, a tu już robiło się ciemno. I mogła obserwować z okna, jak mrok spowija uliczkę oświetlaną przez blask wydostający się z okien cudzych domów. Cudzych? To przecież jej sąsiedzi. Od powrotu minęło już kilka tygodni, a ona dalej słabo przestrzegała swoich własnych postanowień i raczej nie zaglądała do nich. Wyglądało na to, że wróciła jeszcze bardziej zamknięta, cichsza jak nigdy dotąd. Czy to mogło wróżyć katastrofę?
    Zaparzyła sobie herbatę z miodem i cytryną, po czym nałożyła na stopy wielkie, grube skarpetki we wszystkich kolorach tęczy i zabrała się za tworzenie. Tak właściwie to się nie zabrała, bo wciąż nie mogła się zdecydować, czy czuje dzisiaj większe powołanie do łaciatych lisków, czy długich i wiotkich myszy, których nogi w pierwotnym projekcie nie miały końca. Z tymi pierwotnymi projektami bywało właściwie różnie. Raczej nie było czegoś takiego w jej pracy, a ostatecznie i tak wszystko zależało od jej aktualnego nastroju i przypływu natchnienia. Nigdy nie robiła dwóch identycznych zabawek. Każda była inna i w każdą z nich wkładała mnóstwo serca. Była już na tym jakże profesjonalnym etapie swojej zabawkowej kariery zawodowej, w którym człowiek przestaje ranić swoje palce igłą i coraz sprawniej posługuje się maszyną do szycia. Na studiach w ogóle nie zajmowała się zabawkami i zaatakowała ją jakaś pustka twórcza. Miała teraz wiele do nadrobienia. Uch, powinna otworzyć się trochę bardziej, bo większość znajomych z miasteczka w ogóle nie miała pojęcia, że wróciła. A mówią, że w małych wioskach takie wieści roznoszą się bardzo szybko. Jak tak dalej pójdzie, to zabawki będą się kurzyć, a jej zostanie herbata i chleb z masłem.
    Z zamyślenia obudziło ją donośne pukanie. Wcale nie chciało jej się wstawać, ale w końcu ustąpiła. Porzuciła mysz i stanęła przed drzwiami, za którymi chował się ulubiony Pan Cukiernik. Wywróciła oczami, choć tak naprawdę ucieszyła się z jego wizyty. Był jednym z jej bardzo nielicznych, ale częstych gości. A może i najczęstszych?
    - Mam nadzieję, że przyniosłeś ciasteczka – oznajmiła z uśmiechem, wpuszczając go do środka. Przecież było potwornie zimno, a biedak musiał mieć sprawne, ciepłe łapki, bo bez nich i jemu interes nie będzie szedł dobrze.

    Majka

    OdpowiedzUsuń
  16. Hattie nie lubiła, kiedy sypał śnieg. Miała go wtedy wszędzie, nieważne jak dobrze się opatuliła. Starała się więc w taką pogodę wychodzić na zewnątrz jak najrzadziej, aczkolwiek czasami nie miała innego wyjścia i musiała opuścić swoje cztery ściany, gdzie było ciepło, sucho i przyjemnie. Szczególnie, że niemal codziennie musiała siedzieć w cukierni, a jakoś tam trzeba było dotrzeć. Niestety, prawo jazdy nie miała, więc za każdym razem latała na piechotę. Wiele osób mówiło jej, żeby sobie je zrobiła i kupiła jakiś mały samochód, ale Hattie wolała trzymać się od aut z daleka. Nie miała nic przeciwko być pasażerem, ale kierowcą na pewno nie chciała być, bo wiedziała, że marnie by jeździła. Zresztą, w Mount Cartier wszędzie było blisko, a poza miasteczko jeździła bardzo rzadko. Kiedy chciała pojechać do Churchill, zazwyczaj prosiła kogoś o podwózkę, a osób takich było dużo, na szczęście.
    Dzisiejszego dnia umówiła się z Loganem, że tuż po zamknięciu cukierni wpadnie do niego na chwilę. Na zewnątrz sypało dość mocno, więc Hattie nie była szczęśliwa, że będzie musiała przebyć trochę więcej drogi, ale nie potrafiła mu odmówić, szczególnie, że bardzo mu zależało na tym spotkaniu. Nie miała pojęcia co mężczyzna znowu wymyślił, ale widać było, że aż wychodzi z siebie. Kiedy więc nadeszła godzina zamknięcia lokalu, posprzątała na szybko w środku, ubrała się, po czym wyszła na zewnątrz.
    Będąc pod domem Logana, zdjęła z głowy kaptur i otrzepała buty ze śniegu, po czym zapukała do drzwi. Słysząc głośne proszę, weszła do środka, gdzie było dużo cieplej niż na zewnątrz. Westchnęła z ulgą i szybko się rozebrała, zaraz wchodząc do salonu.
    — Czyżbyś posprzątał? — spytała z lekkim rozbawieniem, rozglądając się dookoła. Wiedziała, że mężczyzna nie za często sprząta, gdyż już nie raz była u niego, gdy po całym domu walały się jakieś papierki, ubrania i inne rzeczy, których nie powinno być. — To co to za pilna sprawa, o której musimy porozmawiać? — odezwała się po chwili, siadając na kanapie i wpatrując się z ciekawością w Logana.

    Hattie

    OdpowiedzUsuń