A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

Teraz


"- Przecież miałeś skończyć ten kurs i pójść na kolejny! Logan! Ogarnij się trochę.
- I skończę go, ale po nim wracam do Mount Cartier.
- Po co? Przecież wszystko masz tutaj, szkolisz się na cukiernika, może za niedługo otworzysz własną cukiernię. Zobaczysz, wszystko się ułoży.
- Nie znoszę Vancouver.
- Tak po prostu.
- Tak po prostu. Jest tu... Dziwnie."
Styczeń, 2015 r.



Logan uczył się pilnie. Zapisywał na kolejne kursy, zdobywał doświadczenie i powiększał książkę kucharską o coraz to nowe przepisy. Jego eksperymenty nabierały tempa, a on sam wyczucia estetyki i smaku. Podobało mu się to, ta możliwość rozwijania tego, co lubił. 
Pojawiło się jednak kolejne "ale". Znowu coś podobnego, co odczuwał, gdy siedział w Mount Cartier. Tym razem nie była to ambicja - to tęsknota, jakkolwiek żałośnie by to nie brzmiało. Nie wytrzymał zbyt długo poza rejonami Mount Cartier. Nie dał rady, pamiętając te okolice, to powietrze... Tych wszystkich znajomych, których pozostawił.


Tłukło się to mu w głowie, gdy kolejnego dnia śpieszył się na zajęcia, przebijał przez wiecznie pędzące tłumy ludzi lub o mało co nie wpadł pod samochód na przejściu dla pieszych.Nie znosił Vancouver właśnie za tę szybkość. Za wieczne dążenie do czegoś, czego nie potrafiło się nawet określić. Nie czuł się spokojny w wielkiej metropolii, brakowało mu tego poczucia bezpieczeństwa.
I podjął kolejną decyzję, która miała zaważyć na dalszym jego życiu. Ponownie spakował torbę, pożegnał się z siostrą i powrócił na stare śmieci - do Mount Cartier. Miejscowością za którą tęsknił.




Wiele się zmieniło przez te półtora roku. Niektórzy przyjezdni, których znał - odjechali. Młodzi ludzie wyprowadzili się w poszukiwaniu lepszego życia. "Heavenly Desserts" i dom rodzinny Navarre wymagał remontu. Interes cukierniczy przejął ktoś inny...
Logan nie należy jednak do mężczyzn, którzy będą stali i użalali się nad własnym losem. Po rozpakowaniu się ruszył w kierunku cukierni, która cieszyła się teraz powodzeniem i sławą wśród mieszkańców Mount Cartier. Kilka rozmów z nową właścicielką, niejaką Hattie Golden, były tym czego Navarre potrzebował. Ponownie zapuścił korzenie w Mount Cartier, tym razem jako pomocnik Hattie w jej cukierniczym imperium.




Navarre to przyjaciel świata i dusza towarzystwa. Oddany pracy, którą pokochał od pierwszej chwili, gdy dotknął rękaw cukierniczy (zastrzega jednak z czystym sumieniem, że nie podjada przy pracy!). Pchany pasją tworzy kolorowe cudeńka. Wiecznie uśmiechnięty, pogodny i skory do śmiechu, nie daje po sobie poznać jak bardzo dokucza mu brak siostry, Barbary. Opowiadanie o swoich problemach traktuje jak głupotę, twierdząc, że inni mają poważniejsze problemy. Smutek potrafi przegonić jednym, szerokim uśmiechem, bo dlaczego tracić życie na niepotrzebne depresje?
Niesamowite pomysły na coraz to nowe wypieki pokryte są ciekawskim i otwartym charakterem Logana. Nie boi się wyzwań w sztuce cukierniczej, choć czasem te życiowe dotykają go strachem. Nie jest wścibski i nie stara się zjednywać sobie ludzi na siłę, bo nie każdy sobie tego życzy. Stara się jednak pomagać na tyle na ile to możliwe.
Mimo iż na stanowisku pracy zawsze panuje porządek, dom Navarre'a to istne pandemonium. Mężczyzna jest strasznym bałaganiarzem i Zosią Samosią, zwalając to wszystko na pracę. Nie prosi o pomoc w dostawach, choć czasem bardzo jej potrzebuje. Twardo pakuje torty i osobiście zanosi je do domów, uważając, że kontakt z klientem jest najważniejszy. Nieważne, iż później, ze zmęczenia, ledwo potrafi wrócić do łóżka.
Choć spokojny zawód zmiękczył jego charakter, nie należy traktować go jak ciepłej kluchy. Zna swoją wartość i potrafi jej bronić, nawet czasem odchodząc od swojego standardowego "miłego wizerunku". Nie wielbi tych, co nie szanują czyjejś pracy czy traktują drugiego człowieka z wyższością. Nie jest wszelako paladynem ratującym świat, po prostu dba o swoje własne poletko.
Wydaje się, że można z niego czytać jak z otwartej księgi, ale czy to do końca prawda? Poczta pantoflowa nie rozgłasza żadnych większych plotek na temat Logana. Czyżby był tak nudy? Czy aż tak sprawnie ukrywa swoje tajemnice?

Mniej męczącymi wieczorami spotkać go możesz w barze ze znajomymi, a w cieplejsze dni na werandzie z puszystym kotem o brudnobiałej sierści. Pogrążonego w marzeniach o motocyklu, wizji wiatru we włosach tkanej przez specyficzne, kanadyjskie powietrze. Zawsze dźwiękach gitarowych strun. Nie odmówi sobie partyjki gry na starej konsoli, którą trzyma w idealnym stanie od dzieciaka.


Brak komentarzy

Prześlij komentarz