

Stokrotko,
Wiesz, że cię kocham, prawda, Tally? Podobno niemądrze jest zaczynać list wyznaniem, ale jako że moje życie zaczyna się i kończy na Twojej osobie i naszej miłości, uznałem, że powinnaś mieć to na piśmie. Pamiętam, kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem. To był mój drugi miesiąc w Londynie. Powiedziałem Ci wtedy, że stokrotki zawsze były moimi ulubionym kwiatami, ale to nieprawda; to dlatego, że miałaś je wtedy na sukience. I rok później we włosach, w dniu naszego ślubu. To oklepane, ale naprawdę nigdy nie byłem szczęśliwszy. Sześć lat małżeństwa, w sumie siedem wspólnych. Nie mogłem marzyć o lepszym życiu; może dłuższym. Nie zdążyłem zabrać Cię do Mount Cartier, choć opowiadałem o nim bez przerwy. O tym, jak kocham to miejsce; góry, które zabrały mi matkę i morze, które zabrało mi ojca. Wspólnie marzyliśmy o zwiedzeniu całego świata, ale z czasem podzieliłaś też moje marzenie, by ostatecznie osiąść właśnie tam. W miejscu, którego nigdy nie widziałaś.
Nie zrobimy tego razem, ale Ty możesz, Tally. Nie mam innej rodziny, a nawet gdybym miał, wszystko należy się Tobie. Także dom moich rodziców. Wiem, że nigdy nie byłaś szczęśliwa w Londynie. Wielki świat Cię przytłacza, bo odczuwasz wszystko dwa razy bardziej niż inni. W Mount Cartier będziesz bezpieczna. Mam tam przyjaciela, który nienawidzi mnie za ucieczkę, ale na pewno opiekuje się domem. I Tobie też pomoże.
Zabierz moje prochy, część do matki, część do ojca. Spakuj wszystkie sukienki, koniecznie tę w stokrotki, chociaż dokup do tego mnóstwo swetrów i ciepłych rajstop. Zabierz swoje książki (chociaż na to będziesz potrzebować osobnego kontenera). Weź skrzypce, gitarę, ukulele i flet. Zwłaszcza skrzypce. Kup wymarzone pianino. I przede wszystkim śpiewaj, bo wtedy ludzie się w Tobie zakochują. Mount Cartier też Cię pokocha. Tak jak ja. Zdejmij obrączkę. Nie opłakuj mnie; zdobądź czasami stokrotki i zostaw ich trochę dla mnie w lesie. Mów z tym swoim śmiesznym akcentem, którego żaden normalny użytkownik angielskiego nie rozumie. Nie zapuszczaj grzywki i nadal nie bierz życia zbyt poważnie. Bądź szalona, tak jak wtedy, gdy przyjęłaś moje oświadczyny po ośmiu miesiącach znajomości; gdy poślubiłaś mnie w obecności obcych ludzi w irlandzkim miasteczku, którego nazwy żadne z nas nie może zapamiętać; gdy zaczęłaś podzielać moje marzenie o budowaniu życia w Mount Cartier. Buduj je dalej. Top serca swoim uśmiechem, nie odmawiaj światu swojej dobroci i żyj, Tallulah. A ja będę dalej Cię kochał.
Twój Oliver
Więc żyje. Nie zawsze jest łatwo, ale buduje życie z podniesioną głową. Po drugiej stronie świata, w miejscu, którego wcześniej nie widziała. Oliver zawsze wiedział, co jest dla niej dobre. Tym razem również miał rację.
Cześć i czołem! Pokochajcie mi Tally, proszę cieplutko. Oczywiście, wszelkimi innymi wątkami również nie pogardzę, bo życie nie jest przecież różowe, hę.
W tytule The Lumineers, na zdjęciach (zmieniają się po najechaniu) ładna pani z pinteresta.
Oddam przyjaciela Olivera, który opiekował się domem jego rodziny i zajął się Tallulah po jej przyjeździe. Może to być nowa postać lub istniejąca już na blogu (mężczyzna koło trzydziestki, jak jej mąż). Do rozwinięcia.
Opis Tallulah wyidealizowany, oczywiście, bo to perspektywa zakochanego, umierającego męża. Ile w tym prawdy, dowiecie się wątkach. :D
[Może to przez tę godzinę, ale naprawdę się wzruszyłam, czytając kartę. A wierz mi, wyciskacze łez rzadko na mnie działają! Miłość Olivera do Tellulah wydaje się czymś niesamowitym, pięknym, godnym pozazdroszczenia. Ale jestem ciekawa, ile prawdy widział mąż w swoich różowych okularach zakochania... Może dane będzie mi się przekonać? ;>
OdpowiedzUsuńWątków, weny, czasu, baw się dobrze, ahoj!]
Samuel
[Ładna karta, ciekawa kreacja, piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCo tu więcej pisać? Trzeba sie przekonać. Zapraszam raz jeszcze do siebie, bo chętnie przygarnę pod swoje skrzydełka tego aniołka :)]
Latro, Octavian & Ferran
[Podbijam. Nie sądziłam, że coś mnie na grupowcach wzruszy. Nigdy. Może i nie miałam łez w oczach, ale troszeczkę chwytają za serce te słowa Olivera, oj chwytają.
OdpowiedzUsuńCześć. Życzę dużo wspaniałej zabawy i weny!]
Minnie
[A ja przybywam pochwalić pomysł na przedstawienie postaci, bo to bardzo ciekawe - w karcie pokazać wyidealizowany obraz z perspektywy zakochanej osoby, a prawdę pozwolić odkryć w wątkach. No i te zdjęcia są przeurocze.
OdpowiedzUsuńWitam więc na blogu i zgłaszam swoją ochotę na napisanie czegoś z tobą i z Tallulah! :)]
Duncan Harmon
(Jeżu najsłodszy, Twoja Rally jest swietna, nie mam nawet słów, jak wyrazić mój zachwyt, bo czytają kp mi je po prostu odjęło. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam masy ciekawych watkowt i mnóstwa weny. A w razie ochoty zapraszam do Sophii :)
OdpowiedzUsuńSophia Ashoona
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[Są ludzie tak okropni, że aż coś w nich przyciąga innych, więc to też jest jakaś opcja.
OdpowiedzUsuńJeśli tylko jesteś gotowa powierzyć tak znaczącą rolę Duncanowi, to ja w to wchodzę rękami i nogami. Tylko pamiętaj, że w pakiecie bierzesz jeszcze Jinglesa, więc Tallulah będzie musiała użerać się też z kotem, hehe. ;D]
Duncan Harmon
[Myślę sobie, co tu dla nich zgotować, ale jeszcze nie wpadłam na nic porywającego, hm. A może Ty masz jakieś marzenie? :D]
OdpowiedzUsuńLatro Nayeli
[O! Myślę, że z tego mogłoby wyjść coś całkiem ciekawego ^^
OdpowiedzUsuńPowiedz mi tylko, ile czasu Tallulah jest już w Mount Cartier? No i jaką ogólną relację widzisz między nią a Samuelem? ;p
Jakieś drobniejsze szczegóły ustalamy czy lecimy na żywioł?]
Samuel
[Ooo. Dobre, dobre. Mogło być tak, że Tallulah dzwoniła do gabinetu, przychodziła, robiła podchody, ale nic z tego ostatecznie nie wyszło. Teraz panie spotykają się przypadkiem na neutralnym gruncie i ot, Minnie ją przyprze do muru, ona już taka jest. Co Ty na to?
OdpowiedzUsuńMinnie
[Witam serdecznie na blogu! :) Z lekkim poślizgiem, za co przepraszam, ale nie miałam zbytnio czasu w ostatnich dniach.
OdpowiedzUsuńŚwietna karta, naprawdę ^^ Przyznam, że w pierwszej chwili jej forma przywołała u mnie myśl książkę (i film) 'P.S. Kocham Cię', ale potem zaczęłam uważnie czytać treść Twojej karty i... Wyszło Ci o wiele ciekawiej, w wielkim skrócie :] Opis Tally z perspektywy Olivera może i jest wyidealizowany, ale nie zmienia to faktu, że to i owo nam o postaci mówi, i w to jakże przyjemny sposób! :) Może nawet nie jest on wcale takie rozbieżny z rzeczywistością xD
Dobra, nie przynudzam; życzę Ci ciekawych wątków oraz udanej zabawy na i w Mount Cartier, a w razie chęci zapraszam do siebie :]
Baw się dobrze!]
Nicolas Everest