
Sally Sparrow
Nigdy nikogo nie słuchała, wychodząc na tym lepiej lub gorzej. Przejęła rolę czarnej owcy w rodzinie, wybierając nieodpowiednie zainteresowania i przyprowadzając do domu nieodpowiednich chłopców. Babcia z pogardą nazywała ją hipiską, a matka ostrzegała, że skończy w rynsztoku, bo z obrazów, ilustracji, lalek i biżuterii nigdy się nie utrzyma. Na przekór wszystkim jednak Sally doskonale dawała sobie radę, dopóki nie trafiła jej strzała amora. Victor był uroczy, oczytany i szaleńczo w niej zakochany, zgodziła się więc wyjść za niego za mąż po niespełna roku znajomości. Ale ukochany mąż, mimo jej próśb i błagań, postanowił na skróty zapewnić im godziwą przyszłość, wpadł w złe towarzystwo (choć według matki Sally zawsze się w takim obracał) i skończył z wyrokiem, którego nie udało się zawiesić. Przez pierwsze miesiące Sally wiernie i regularnie odwiedzała go w więzieniu, tłumiąc żal i narastającą gorycz, w okolicach świąt coś w niej jednak pękło. W zwyczajowy czwartek nie pojawiła się w zakładzie karnym, a wsiadła w autobus i postanowiła odwiedzić cudownie odnalezionego wuja, którego nigdy nie widziała na oczy, a z którym łączyła ją niechęć do wspólnych członków rodziny. I tak znalazła się na najpiękniejszym końcu świata, jak nazywa Mount Cartier, a jej pobyt przedłużył się z tygodnia na czas nieokreślony. Wujek i kuzynka wydają się nie mieć nic przeciwko zamieszaniu, które Sally wprowadza wszędzie, gdzie się pojawi. Z rosnącym zachwytem odkrywa okolicę i mieszkańców miasteczka, uszczęśliwia ich (lub wręcz przeciwnie) swoją sztuką i we wszystko się angażuje. Czyta kilka książek na raz, kiedy nie mówi to przynajmniej podśpiewuje i wypiera ze świadomości istnienie wszelkich kłopotów i trosk. Żyje z dnia na dzień, ignorując listy męża, który jakimś cudem ją tu odnalazł i nie myśląc o przyszłości, która zbliża się coraz większymi krokami. Czasami tylko miewa ataki paniki (na szczęście, jak do tej pory, jedynie w samotności) i cierpi na bezsenność, nie mogąc oduczyć się obgryzania paznokci.
Tytuł - Vincent Van Gogh
Witam cieplutko, równie ciepło zapraszam do Sally na wątki różne, kwadratowe i podłużne. Kto da się porwać? Cześć! (:
[Ciekawy motyw z mężem we więzieniu. Ogólnie to chyba pozytywna z niej kobieta, z tego co czytam, choć sam fakt że jej miłość została uwięziona za kratkami, nie był pewnie zbyt radosny. Część! Bawcie się dobrze, dużo szczęścia dla Sally, a dla Ciebie samych udanych wątków :)]
OdpowiedzUsuńFerran, Cesar & Tilia
[Cześć! Bardzo artystyczne zdjęcie, idealnie pasujące do charakteru. Czarną Perłę też chowa pod łóżkiem? :D
OdpowiedzUsuńOgólnie, bardzo lubię artystów, bo ich interpretacje zawsze są wyjątkowe. Cieplutka postać i oby jej się ułożyło!
Nie wiem, czy to pasuje do Twojej pani, ale Ashmee ma różnobarwność tęczówek, więc taki ewenement pewnie zainteresowałby jej artystyczną duszę :D]
Ashmee Sanchez
[Ależ pani na zdjęciu ma piękne włosy! Witamy i Sally, i Ciebie na tym najpiękniejszym końcu świata. Życzymy, żebyście obie zostały w Mount Cartier jak najdłużej i świetnie się tu bawiły!]
OdpowiedzUsuńSam Rowley
[Hej! :) Sally wydaje się być bardzo pozytywną, uroczą i mega artystyczną osobą. Aż serce się kraje, że z jej męża.
OdpowiedzUsuńŻyczę wielu wspaniałych wątków i udanej zabawy! :)]
Mattie Sherwood
[dzień dobry :D prześliczne zdjęcie i cudowna pani! mimo zawirowań wydaje mi się, że to słodki promyczek. bardzo chętnie bym widziała kogoś takiego w ponurym życiu Miny, jeśli masz ochotę na wącisz ;D ewentualnie, jesli masz bojowy nastrój, zaproszę także do Meredith :> dużo weny i mnóstwa wątków życzę ]
OdpowiedzUsuń[Cześć, cóż za piękne zdjęcie! I do tego Sally wydaje się być tak urocza! Podoba mi się historia, a raczej część, którą zdradzasz nam w karcie. Z chęcią poznam Sally z bliska! :D]
OdpowiedzUsuńCoco/Declan