A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

Więcej


Jack Allan Higgins  urodził się 2 maja 1987 roku. Wydarzyło się to w małej chatce u podnóża gór, z pomocą sąsiadki, która wprawdzie nie była uzdolnioną akuszerką, ale i tak cieszyła się ogólnym poważaniem. Sąsiadce trzeba przyznać, że dziecko, przy którego narodzinach pomagała, wyrosło na rosłego i silnego mężczyznę. 
Ojciec Jack'a był z natury cichy i zamknięty w sobie. Zajmował się polowaniami i sprzedażą darów natury w postaci mięsa i skór z dzikich zwierząt. W domu pojawiał się rzadko, za dnia pilnie pracował, wieczorem dyskutował na różne tematy w pubie ze swoimi dobrymi przyjaciółmi od kufla i kieliszka. Jack miał wtedy siedem lat, ale był wystarczająco duży, by zapytać o to, dlaczego łóżko ojca zostało przeniesione do drewutni obok kuchni, ale w odpowiedzi usłyszał tylko, że ma o nic nie pytać, o ile nie chce dostać lania. A ponieważ Jack, podobnie jak wszystkie dzieci we wszystkich czasach, nie chciał dostać lania, zostawił sprawę w spokoju. Pewnego wieczoru w domu na skraju miasteczka wybuchła wielka awantura. Pijany ojciec zażyczył sobie powrotu do sypialni i napotkał zdecydowany opór swojej małżonki. Kiedy Jack obudził się następnego dnia rano, mamy nie było w domu. Chłopiec nauczony samodzielności od najmłodszych lat, potrafił oczywiście o siebie zadbać i nie widział w tym niczego podejrzanego. Tylko mama nie wróciła na obiad, ani na kolację. Ojciec nie wyszedł z dziadkiem na polowanie tylko snuł się po domu roznosząc za sobą opary alkoholu. Jack nie pytał, bo rzeczowo, nie chciał dostać lania, a matka nie wracała przez kolejne dni. 
Dziadek Jack'a swoje życie przeżył bardzo intensywnie. Urodził się w 1923 roku i osobiście brał udział w drugiej wojnie światowej. Należał do starego pokolenia, które ciężko wytępić dlatego też dożył sędziwego wieku z nadwyżką. Kiedy w końcu poczuł się zmęczony tułaczką po świecie, wrócił w rodzinne strony, ożenił się z ostatnią starą panną we wsi i spłodzili razem jednego syna. Kiedy w wieku 70 lat jego małżonka zmarła pociechę znajdował już tylko w górach i w swoim wnuku. Szybko okazało się, że jest dzieciakowi bardziej potrzebny, niż mógł się tego spodziewać.
Lata mijały im i wiedli spokojne życie. Miasto na początku huczało od plotek na temat ich rodziny, ojciec zyskał opinię pijaka i brutala, posądzano go o znęcanie się nad żoną i dzieckiem, co Jack traktował z pewną dozą dystansu, bo owszem, nie raz zdarzyło mu się dostać porządne lanie, ale był to głównie wynik jego nieodpowiedniego zachowania. O to jak było na prawdę nigdy nie zapytał, nawet wtedy, kiedy już przestał być dzieckiem i przestał bać się lania.  Jego życie nie było usłane różami, ale był świetnym przykładem tego, jak daleko może zaprowadzić ciężka praca i hart ducha.Kiedy opuszczał rodzinne miasto był pełen nadziei. Z niecierpliwością czekał na to, co przyniesie mu los. Przez pierwszych pięć lat uczęszczał do szkoły wojskowej w stolicy Kanady. Był przykładnym studentem, choć nie stronił od uciech. Jego tryb życia można było zakwalifikować wtedy, jako hulaszczy, ale mimo to, ukończył studia otrzymując stopień oficera.Praca w przydziale do jakiego został skierowany, okazała się być nudniejsza, niż przypuszczał. Fizykiem był niezłym, ale możliwości laboratorium średnio mu odpowiadały. Był też dobrym taktykiem, ale na wykorzystanie tych umiejętności musiał jeszcze trochę poczekać. Postawił wszystko na jedną szalę i zgłosił się na ochotnika do wyjazdu na misję zagraniczną do Afganistanu, w międzyczasie udało mu się zdobyć kwalifikacje pozwalające mu na prowadzenie śmigłowców. Na miejscu więc został przydzielony do jednostki udzielającej wsparcia powietrznego, ale po kilku miesiącach uznał, że wolałby pomagać kolegom będąc z nimi na dole. Zdobyte do tego czasu umiejętności i znajomości pozwoliły mu na zajęcie się wyszukiwaniem i rozbrajaniem ładunków wybuchowych. Wtedy jego partnerem został Doyle, szczeniak uratowany podczas jednej z akcji. Jack ze swoją kompanią „czyścił” teren umożliwiając tym samym bezpieczne prowadzenie innych działań w skontrolowanych miejscach. Jego życie ograniczało się do wyjazdów, i dłuższych, lub krótszych urlopów. Podczas jednego z nich poznał Nadine, która bardzo szybko została jego narzeczoną i jak się później okazało, bardzo szybko puściła go kantem z jego dobrym kolegą. Dowiedział się o tym w najgorszy z możliwych sposobów, widząc ich razem w objęciach a jego reakcja była, jak można się domyślać, dość gwałtowna. To w połączeniu z kilkoma innymi problemami, jakie spadły wtedy na jego barki spowodowało zawieszenie go w obowiązkach zawodowych. Miał również na karku wyrok za wykonanie rozkazu niezgodnie z obowiązującymi zasadami użycia broni. Ponieważ ojciec w międzyczasie sprzedał swój dom i wyprowadził się do swojej nowej kobiety w Churchill Jack zmuszony był zamieszkać u swojego 95 letniego dziadka, który choć trzymał się dobrze fizycznie to podupadł już nieco na zdrowiu psychicznym. Góry Cartiera zna jak własną kieszeń, dlatego z wdzięcznością przyjął posadę miejscowego ratownika. Praca ta nie wymaga od niego częstego pokazywania się w miasteczku, dzięki czemu może uniknąć oburzonych spojrzeń mieszkańców, którzy w jego sprawie wydali już swój osąd. 


Brak komentarzy

Prześlij komentarz