A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

I'd like to be proud, but somehow I'm ashamed


Aiden Winston
30 lat — obecnie bezrobotny — nowa twarz  PISARZ z powołania — DZIENNIKARZ z zawodu
Nigdy nie pasował do wizji idealnego syna, która od zawsze żyła w głowie jego rodziny. Jako najstarszy syn miał być dumą, lecz okazał się hańbą. Matka wiecznie próbowała ratować jego wizerunek, jakby robił coś niezwykle złego, choć wcale nie musiała tego robić. Nie potrzebował jej pomocy, bo nigdy nie czuł się w jakikolwiek sposób splamiony wstydem. Ojciec ciągle starał się go utemperować. Ich kłótnie stały się codziennością od momentu, kiedy Aiden pozwolił sobie wyznaczyć swoją ścieżkę. Babcia każdego dnia powtarzała mu, że gdyby dziadek żył, nigdy nie pozwoliłby na to, by Aiden nosił jego nazwisko. On nawet nie pasował do swojego rodzeństwa. Nie potrafił się wczuć w rytm tej rodziny, tak jak jego siostry i bracia. Nie był taki jak oni. Wyróżniał się. Zawsze się wyróżniał. Był po prostu inny. Jakby żywy ogień, który obracał wszystko w popiół.
Nigdy nie pasował do wizji idealnego męża, która od zawsze żyła w głowie jego byłej żony. Nie potrafił pokazać, że ją kocha. Nie potrafił udowodnić tego nawet sobie. Oboje byli zbyt temperamentni. Zbyt wybuchowi. W szczególności on. Może gdyby starał się choć trochę bardziej, choć troszkę, dzisiaj mógłby widywać swoją córkę. Ale nie zrobił tego. Zostawił to w płomieniach.
Nigdy nie pasował do wizji idealnego człowieka, która od zawsze żyła w jego głowie. Zbyt wybuchowy. Zbyt cyniczny. Zbyt opryskliwy. Zbyt nieidealny. Na okrągło rani wszystkich, którzy staną na jego drodze. Jego egoizm powoli staje się jego zgubą, a on sam nie potrafi tego zmienić. Nie potrafi odnaleźć w sobie siły i chęci, bo jedyne co widzi, to zepsucie. Niegdyś uważał, że to jego pochodzenie jest jego przekleństwem. Zawsze myślał, że to przez krew, która płynęła w jego żyłach, ma tyle problemów i zmartwień. Wiecznie obarczał winą innych i sprawiał im ból, jakby to miało mu pomóc. Teraz jednak dostrzega, że jego jedynym przekleństwem jest on sam. Największy błąd tego świata. Samotny, sam jak palec, z papierosem między wargami i długopisem w dłoni, spisując to, jak powinno wyglądać jego życie. Z niespełnionymi celami i burzliwą przeszłością. Istnieje w swojej marnej egzystencji, marząc o zmianie rzeczywistości, lecz jedyne co mu wychodzi, to pisanie po północy. Bo spalił to. Wszystko stało się popiołem.


witam serdecznie
zapraszam do wątków!
fc: theo hutchcraft
tytuł: the neighbourhood // rip 2 my youth

5 komentarzy:

  1. [Troszeczkę podglądałam, więc widziałam wszystkie fotografie. Jedna lepsza od drugiej, ale chyba klimat tego środkowego zdjęcia (kolorowego, z fajką) najbardziej mi pasował do tego, co czytałam później w karcie. Kolejny samotny ojciec z brakiem możliwości spotykania się z dzieckiem — jakieś prawdziwe fatum musi ciążyć nad mężczyznami szukającymi szczęścia w Mount Cartier. Może tutaj będzie mógł być chociaż idealnym sąsiadem? To chyba nie będzie aż takie trudne do wykonania, co? Sol pewnie trochę powzdycha jak ją taki Aiden na ulicy mija, ale w sumie.. która nie będzie wzdychać! Świeża krew w mieście, przez żadną jeszcze nienaznaczony. xD
    Tak z innej beczki — gdzieś ta karta już była, bo ją kojarzę bardzo dobrze. ;D A za Neighbourhood daję osobistego plusa. Witam na blogu i życzę znalezienia ciepłego odzienia dla Winstona, bo w tym krótkim rękawku to nam zamarznie w sekundę!]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ojej, Theo *,* Widzę go chyba po raz pierwszy w blogosferze, a przecież z niego taki przystojniak ;) I idealnie pasuje do charakterku Aidena. Poza tym, witamy w Mount Cartier! I życzę miłej zabawy na blogu :)]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  3. [E tam, nie jest ich aż tak dużo.. Raptem dwóch? Nie pamiętam już, ale każdy ma inną historię i relacje w związkach, więc właściwie nie można ich porównywać. Różnorodność się przecież ceni ;D.]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  4. [No tak, nikt nie będzie rzygał na jego widok, jak na niektóre wizerunki xD
    Oh, dziękuję bardzo! Cieszę się, że Hattie przypadła do gustu :) I ogólnie z miejsca zaproponowałabym wątek, ale, niestety, kolejkę na razie zamknęłam :c Ale przytrutam tu, jak tylko kolejka mi się zmniejszy :3]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  5. [Ja podglądałam pewnie mniej, bo zerkałam tylko jednym okiem, ale też zauważyłam wspomniane przez latessę zdjęcie z fajką i to jest faworyt. Długo to on nową twarzą w tej mieścinie nie pobędzie, bo plotki roznoszą się tu szybciej niż gdziekolwiek i coś mi się widzi, że wszystkie samozwańcze strażniczki porządku w MC (średnio po 60 lat każda) to nie zapałają do niego miłością, w przeciwieństwie to reszty samotnych młódek, których tu nie brakuje. Niejedna pewnie padnie jak kłoda, jeśli tylko zaszczyci ją odrobinę bardziej powłóczystym spojrzeniem. Aiden będzie miał w czym wybierać potencjalny materiał do ranienia. Byle wybierał mądrze, bo mało która pani w tej mroźnej krainie rozpacza za złamanym paznokciem i potrafią sobie w życiu poradzić z gorszymi rzeczami niż upierdliwy przyjezdny. Nie jestem pewna czemu, ale sprawia na mnie wrażenie okropnie wielkomiejskiego paniszcza — czy to przez egoizm, czy nieumiejętność wzięcia na siebie odpowiedzialności za własne czyny. Mysie wyjątkowo takich okazów nie lubi i ciepło to go nie przyjmie (na wszelki wypadek niech się chłopaczyna z dala od portu trzyma, kiedy będzie próbowała rąbać drewno, bo w jej dłoniach siekierka niekiedy nabiera magicznych zdolności do lotu). Ja się za to bardzo serdecznie przywitam, bo jeśli nie samą kartę, to styl na pewno skądś kojarzę. Podpowiesz może, skąd mogłabym? Bo mnie zżera ciekawość.]

    Mysie

    OdpowiedzUsuń