A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

but we go where we want to

Eilan Eric Leblanc


20 poszukujący yes i'm a bad boy FC: Dylan O'Brien

Po roku nieobecności młody Leblanc powrócił do rodzinnego miasteczka, od razu wzbudzając sensację. Bo kto nie pamięta jego wybryków? Tych wszystkich afer, których był głównym bohaterem? Rozpaczliwego tuszowania ich przez pozornie sympatycznych emerytów, państwo Leblanc? Ale tak jakby za bardzo go to chyba nie obchodziło, bo widząc, że ludzie o nim rozmawiają, śmiał im się w twarz. Wśród rówieśników uchodził za popularnego buntownika i w ich oczach był prawdziwym liderem. Tak to chyba bywa, kiedy rodzice mają za dużo pieniędzy, a syn jest tym drugim w kolejności do odziedziczenia rodzinnego majątku. Nie leży na nim żadna odpowiedzialność, więc żyje jak wieczne dziecko, nie przejmując się niemalże niczym. Czemu komputerowy geniusz będzie się martwił wyrzuceniem ze studiów po pierwszym roku? Przecież jest piekielnie inteligentny, brakuje mu tylko ambicji, lenistwo wygrało. Nawet mężczyźni i starsze kobiety ulegają jego ładnej buźce i wrodzonemu urokowi, cztery dekady starsi rodzice, nie znalazłszy z nim porozumienia, odpuszczają i pozwalają roztrwaniać pieniądze, więc czym ma się zadręczać? Ale nie jest taki zły, może rozpieszczony i narcystyczny, ale nie zły. Jest przecież troskliwym, kochanym starszym bratem, a w życiu towarzyszy mu najlepszy przyjaciel Barney. Zwierzęta nie lubią złych ludzi. Tylko dlaczego ktoś, kto z jego przebojowością mógłby zawojować cały świat, wrócił do małego, spokojnego miasteczka?

***

Witam się ciepło i mam nadzieję, że polubicie mojego małego buntownika :) Wbrew pozorom nie jest wcale taki zły i chętnie zjednuje sobie ludzi, nie tylko na ładną mordkę. Dodam jeszcze, że poszukuję pilnie jakiegoś przyjaciela na śmierć i życie i dojrzałej kobiety, która ewentualnie mogłaby ulec urokowi takiego dzieciaka. Zapraszam serdecznie do wątkowania i życzę szczęśliwego Nowego Roku!

16 komentarzy:

  1. [Jak to dlaczego? Stęskniło mu się za sielanką, bo jak tu nie marzyć o powrocie, kiedy MC wita z otwartymi ramionami wszystkich nieudaczników, którym nie wyszło życie w wielkim mieście! ;D Nie on pierwszy i nie ostatni, niech się nie załamuje!
    Wstępnie wpisałam go jako bezrobotnego w zakładce. Gdyby sytuacja się zmieniła, a pan znalazł jakąś pracę to prosiłabym o zaznaczenie tego w odpowiedniej zakładce. ;) Póki co polecamy Elainowi wypić porządny kufel piwa u Iana i nie zamienić się w sopel lodu podczas nocnych wędrówek po miasteczku. Udanego wątkowania!]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam się cieplutko!
    Ale do rzeczy; Bardzo fajny chłopaczek... Niestety nie wiem jak można by było połączyć go z Richardem w wątku. ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jeśli się zgodzisz, to Grace może zostać jego przyjacielem na śmierć i życie. Są w podobnym wieku, więc to może się nawet udać. ;)]

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hannah zdecydowanie nie jest dojrzała, ale z pewnością by jego urokowi uległa, bo ja już uległam! Zalinkowane gify są świetne, zakochałam się. <3 Życzę dobrej zabawy!]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  5. [Grace raczej unika portu, a już tym bardziej kutra, który należał do jej ojca. Myślę jednak, że chowa się tam w chwilach najgorszego przygnębienia, więc nie widzę problemu w tym, aby ją tam znaleźć.

    Myślę, że Grace może mieć do niego wyrzuty, że ją opuścił i zostawił na tym zadupiu. Jestem jednak pewna, że ucieszy się na jego widok. Przez ten rok mogli wysyłać sobie sporadyczne, dość oziębłe maile i fotorelacje z najważniejszych wydarzeń. Nic poza tym.

    Co ich do siebie pchnęło? Może za małolata Grace wyciągnęła Eilana z opresji i od tej pory, choć na pewno z początkowymi oporami, stali się niemal nierozłączni. Eilan mógłby być też dla niej największym wsparciem po śmierci ojca. ;)]

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  6. [Zacznij, zacznij, będę niezmiernie wdzięczna, ale od razu mówię, że pospiechu nie ma. ;)]

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Trochę ta różnica wieku przeszkadza, bo Ricky w takich małolatach nie szuka towarzysza od kielicha. Już lepiej będzie z tą wymianą ogumienia i ewentualnego sprawdzenia stanu maszyny chłopaka. Dalej może jakoś pójdzie, choć nie wiem, w którą stronę xD ]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Okey, wspólnie imprezowanie jak najbardziej mi pasuje. Hannah mogłaby go traktować jak młodszego braciszka, którego nigdy nie miała i go demoralizować. W końcu ktoś musi. ;)]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  9. [Oh, Dylan, moja miłość <3 Aż szkoda, że Eilan to taki niegrzeczny człowiek :( Zupełnie przeciwieństwo mojej grzecznej Hattie. Może uda jej się nawrócić chłopaczynę na dobrą drogę? :D]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  10. [A mogłabyś? No bo w końcu Leblanc przyjeżdża do mechanika, a nie odwrotnie xD ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Hmm, a w sumie, czemu nie? Co prawda, Hattie sobie potajemnie do kogoś wzdycha, ale to takie zupełnie niewiążące zauroczenie, które może przenieść z czasem właśnie na twojego młokosa ;) Mimo to, Hattie ma takie charakter, że początkowo zapewne będzie się wzbraniać przed jego zalotami, bo w końcu jest siedem lat młodszy i tak nie wypada, szczególnie, że na pewno znała go jak był młodszy i wydawałoby się to jej nieodpowiednie. Ale Eilan pewnie ma tyle uroku, że Hattie nie będzie mogła się oprzeć xD To od czego byśmy zaczęły?]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  12. [Okej, mi pasuje :) Postaram się w najbliższym czasie zacząć :3]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  13. Richard cieszył się, że nie ma w pobliżu sąsiadów. W innym wypadku zaczęliby go wszyscy nienawidzić… A dlaczego tak sądził? Jeśli na cały regulator puszcza się hity dyskotekowe śpiewane między innymi przez Cher, czy Boney M, a nazajutrz wali się we współczesnego rocka wymieszanego z porządnym wyciem… Nikt na dłuższą metę by tego nie zniósł. No może oprócz Lasmanisa, który karmił się taką muzyką z przyjemnością.
    Tymczasem ze spiętymi włosami w niedbałego koczka na czubku głowy, w ubrudzonej flanelowej koszuli od oleju silnikowego i papierosem między wargami, grzebał pod maską usiłując znaleźć wadę, przez którą właściciel wozu narzekał na dziwne ‘buczenie’…
    Gdy wreszcie udało mu się odnaleźć przyczynę dźwięków wydobywających się spod maski, wybito go ze skupienia.
    -Skoro świeci się światło i głośno leci muzyka, to z pewnością jest otwarte. -Przekrzyczał radio – Właź do środka z tą machiną, bo mi zaraz kuśka odmarznie, a chcę jej jeszcze poużywać – dodał odchodząc od wozu, przy którym jeszcze przed chwilą coś majstrował.

    OdpowiedzUsuń
  14. Od chwili, w której zaczęło robić się na zewnątrz jasno, wiadome było, że dzisiejszego dnia pogoda nie będzie najlepsza. Niebo zasnuły ciężkie, szare chmury, powietrze było suche i lodowate, a wiatr wiał mocniej niż zwykle. Mimo to, każdy musiał wstać i iść do pracy, bo pogoda przed niczym nie usprawiedliwiała. Nic więc dziwnego, że Hattie nie była zadowolona i szła do cukierni niezbyt chętnie, choć wiedziała, że będzie tam równie ciepło jak w domu. Niestety brakowało tam jej łóżka, wygodnego dresu i ciepłych papci, w których zawsze wędrowała po domu. Całe szczęście, był już piątek, więc oznaczało to, że będzie mogła zamknąć wcześniej niż zwykle i wrócić szybko do swoich przytulnych czterech ścian.
    Z godziny na godzinę robiło się coraz gorzej. Oznaczało to, że w cukierni prawie wcale nie było klientów, toteż Hattie siedziała niemal cały czas w fotelu i czytała książkę, od czasu do czasu popijając kolejny kubek gorącej herbaty z cytryną. I zaczytała się tak bardzo, że nawet nie zauważyła, kiedy na zewnątrz zaczął sypać śnieg, a wiatr nasilił się jeszcze bardziej. Kolejna śnieżyca. Hattie już wiedziała, że dopóki się nie uspokoi, będzie musiała zostać w środku. Musiała się jednak ubrać i na chwilę wyjść na zewnątrz, aby schować stojącą przed cukiernią tablicę.
    Opatulona w kurtkę i szalik oraz z naciągniętą na głowę czapką, wyszła na dwór i starając się nie przewrócić, poczęła wciągać do lokalu tablicę. Kątem oka zarejestrowała niedaleko jakiś ruch, jednak spojrzała w bok dopiero wtedy, kiedy wepchnęła do środka tę ciężką cholerę. Zdziwiła się niezmiernie, gdy zaledwie kilka kroków dalej zauważyła kulącą się pod ścianą postać.
    — Eilan? A co ty tutaj robisz? — spytała zaskoczona, rozpoznając w osobie znajomego chłopaka, który niedawno wrócił do miasteczka. — Chodź do środka, na zewnątrz jest teraz niebezpiecznie — powiedziała, niemal krzycząc, gdyż wiatr zagłuszał jej słowa.

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostatnimi czasy do miasteczka przyjeżdżało sporo osób. Nie byli to tylko przejezdni, ale i dawni mieszkańcy, którzy wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia. Hattie naprawdę nie rozumiała takich osób, ponieważ nie wyobrażała sobie życia w innym miejscu niż to małe, urocze miasteczko. Owszem, zima tutaj była okropnie mroźna, a coś takiego jak prywatność niemalże nie istniało, ale Golden zupełnie to nie przeszkadzało. Tutaj miała swoją rodzinę, tutaj miała cukiernię i czuła się dobrze prowadząc swoje spokojne, monotonne życie, które nie zmieniłaby na żadne inne.
    Eilana pamiętała dość dobrze, ale kto by nie pamiętał? Łobuz był z niego co nie miara i Hattie co chwilę słyszała gdzieś jego imię. Jeśli nie w swojej cukierni, gdy ludzie często siadywali przy stolikach i plotkowali, to w barze, gdzie czasami przesiadywała, kiedy znalazła dla siebie chwilę wolnego. Pewnego jednak dnia nastała cisza na jego temat, która trwała przez około rok. Hattie nie miała pojęcia czemu wyjechał, a co dopiero, dlaczego wrócił i w sumie niezbyt ją to interesowało, nie były to jej sprawy. Owszem, czasami wtrącała się w czyjeś życie, ale czasami sobie odpuszczała.
    — Zawsze do usług — powiedziała z uśmiechem, przypatrując się chłopakowi, który oparł się o drzwi. — Oh, tylko kilku. Większość chyba wiedziała co się szykuje i została w domu. Ja też domyślałam się, że będzie zawierucha, ale musiałam otworzyć cukiernię. Na szczęście, niczego tutaj nie brakuje, więc można bezpiecznie przesiedzieć te kilka godzin dopóki się nie uspokoi — odpowiedziała, zdejmując płaszcz, który wraz z szalikiem i czapką powiesiła na wieszaku. — Na rozgrzanie proponuję gorące kakao, co ty na to? Zapewne trochę tutaj posiedzimy — odezwała się po chwili, spoglądając po raz kolejny na Eilana z uśmiechem.

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  16. Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym większą pewność zyskiwała, że nie chce opuszczać Mount Cartier. Mimo wszystko – mimo bycia porzuconą przez matkę, mimo śmierci ojca, mimo pogardy płynącej ze strony starszej siostry. Mogłaby uciec, byłoby wtedy łatwiej dla wszystkich. Nie musiałaby znosić wiecznego wytykania swojego nieprzystosowania do życia, nie byłaby obciążeniem, na które trzeba łożyć. Jeszcze nie tak dawno wszystko było sporo łatwiejsze, kiedy miała przy sobie Eilana. Być może za dzieciaka nie pałali do siebie zbytnią sympatią, ale połączyło ich pewne wydarzenie, które z jednej strony zmusiło ich do trzymania się razem, z drugiej zaś pozwoliło na odnalezienie lepszej wersji siebie i ostoi, o którą przecież nie tak łatwo.
    Nie ukrywała, choć starała się, że czuje żal i rozgoryczenie. Nie ukrywała smutku, kiedy Eilan wyjeżdżał. Poczuła się wtedy dobitnie zraniona, znowu została sama, co wcale nie było łatwym do zniesienia, bo w gruncie rzeczy zdawało jej się, że ludzie opuszczają ją całe życie, jakby nie była ich godna. Eilan miał być przyjacielem na dobre i na złe, na śmierć i życie, w lepszych i gorszych chwilach, a okazało się, że nie potrzebował wiele, aby opuścić Mount Cartier. Pisała do niego, ale to były maile bez uczuć, opisujące suche fakty o wydarzeniach z miasteczka i wcale nie miała ochoty pisać o sobie. Czuła się paskudnie.
    Kolejny, zimny wieczór spędzała na kutrze ojca. Niewielkim, którym rzadko kiedy wypływał głębiej w morze, ale będącym widocznie balastem dla Helen, chcącej sprzedać stateczek. Od czterech lat Grace walczyła o ten przybytek i może dlatego spotykała się głównie z rozdrażnieniem starszej Starling, której słabość wobec siostry była mniejsza, a cierpliwość się kończyła. Siedziała na trzech grubych kocach, w równie grubej kurtce, z czapką opadającą jej niemal na oczy. W dłoniach osłoniętych ciepłymi rękawiczkami trzymała termos z kakao. Nogi miała podciągnięte niemal pod brodę i wpatrywała się w jedno z okien. Usłyszała skrzypnięcie nienaoliwionych, powoli rdzewiejących zawiasów. Była pewna, że to Helen, ale kroki na pokładzie okazały się zbyt ciężkie, aby mogły do niej należeć.
    Zapomniała o oddechu, a serce na moment przystanęło. Poderwała się na równe nogi, wypuściła termos z rąk i odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni, z niedowierzaniem wpatrując się w sylwetkę przyjaciela. Nie czekała długo. Po prostu podbiegła do niego, szybko przemierzając dzielącą ich odległość i rzuciła mu się na szyję.
    Na wyrzuty czas będzie później, tego była pewna, teraz po prostu potrzebowała mieć chwilę, aby nacieszyć się Eilanem.
    — Kiedy wróciłeś? — spytała cicho, kiedy trzymała usta przy jego uchu, aby po sekundzie odsunąć się od niego na długość swoich ramion. — Dlaczego nie napisałeś?


    Grace

    OdpowiedzUsuń