A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

Czy są na świecie rzeczy, których się nie traci?

Wendy Tremblay
21.III.1993, Mount Cartier od urodzenia — najstarsza córka stolarza i gospodyni domowej, znanej z najpyszniejszych konfitur — mól książkowy z ogromnym pragnieniem pisaniakiedyś bibliotekarka, obecnie bezrobotna bez stałego miejsca zamieszkania
        Ogień niszczy wszystko. Zaczyna się od iskry, a kończy na spalonych mostach, za którymi znika dawne życie. Po każdym pożarze przelicza się straty materialne, ale jak wycenić te wewnętrzne? Obejmujące luki w pamięci, dziurę w klatce piersiowej i obolałą duszę, która nie znajduje ukojenia nawet w snach, prędzej czy później przechodzących w koszmary. Kiedy zamykasz powieki, wszystko odżywa ze zwielokrotnioną siłą pierwszej fali ognia, buchającej w twarz gorącem stapiającym rzęsy. Kiedy jednak je otwierasz, uświadamiasz sobie, że prawdziwym koszmarem jest teraźniejszość. Patrzysz w lustro i uświadamiasz sobie, że nie masz nic, oprócz ciężkich poparzeń obejmujących ciało i prawą stronę twarzy oraz wspomnień, rozrywających na pół.
        Ogień niszczy wszystko. Dębowy stół zrobiony przez ojca, wełniany sweter mamy, pachnący kulkami na mole, pluszową żyrafę Hannah, grzechotkę Jacoba. Ze starych listów miłosnych, pamiętnika pisanego dziecięcą dłonią i czarno-białych fotografii zostaje tylko popiół. Po szczęśliwych latach, spędzonych w ukochanym domu zostaje tylko puste miejsce. A po najdroższych na świecie osobach, które nauczyły, co znaczy miłość, pozostaje niedająca się niczym zapełnić pustka. Nie masz gdzie wrócić, nie masz dokąd pójść. Bezwładność, jaka ogarnęła twoje ciało jest odzwierciedleniem martwoty tego, co w środku. Nie umiesz się śmiać, nie umiesz nawet się uśmiechać, jesteś wciąż blaknącym cieniem człowieka. Odwlekasz tylko moment, w którym naprawdę wreszcie znikniesz.
        Ogień niszczy wszystko. W szpitalu oschli ludzie w białych kitlach mówią, że stres pourazowy minie, a przeszczepiona skóra pozostanie bliznami, które są niczym w porównaniu do tego, że jako jedyna ocalałaś. W miasteczku litościwi ludzie mówią, że straciłaś wszystko w jednym momencie i współczująco dotykają twoich pleców, jakby bali się, że nawet najlżejszy dotyk przygniecie cię do ziemi. Są okresy, w których nie wiesz, kim jesteś, ale są też te, kiedy dociera do ciebie to, co się stało. To nie ciebie wynieśli nieprzytomną z płonącego domu, czepiającą się życia jak tonący brzytwy. Ty tam zostałaś, razem ze swoją rodziną i swoimi rzeczami.
        Płoniesz do dzisiaj.

Chyba nie potrafię prowadzić prostych  postaci, ale uznałam, że Mount Cartier to dobre miejsce do wstawania na nogi. Mam do oddania dwóch panów: strażaka i byłego przyjaciela, szczegóły podam mailowo.  Pomóżcie Wendy znowu poczuć się żywą.

5 komentarzy:

  1. [Dzień dobry! :)
    Pierwsze co mnie wbiło w fotel to zdjęcie! Woooow! :D magnetyczne, piękne! Seksowne!
    No i treść. Świetny opis stawania się nieszczęśliwym i zagubionym. Boże, aż płakać się chce na myśl, że taka młoda osoba traci i dom i rodzinę i wszystko, co kochała i miała! Mam nadzieje, ze Wendy podniesie się po takim ciosie, a Ty zostaniesz tu z nami na długo ;)
    Zapraszam do siebie na jakiś wątek co osłodzi trochę nieszczęść ;)]
    Mina & Meredith

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ajć, niefajnie. Liczyłam mimo wszystko na happy end, a Ty zafundowałaś nam poważny dramat. Nawet moja wyobraźnia nie jest w stanie mi podsunąć tych obrazów, które musiała widzieć wtedy Wendy... A ona sama wydaje się być taką ciepłą osobą, że aż zrobiło mi się podwójnie szkoda. Mam nadzieję, że odnajdzie w Mount Cartier szczęście i tego jej życzę, natomiast Tobie lodowej góry wątków! :) Bawcie się dobrze!]

    Ferran, Cesar & Tilia

    OdpowiedzUsuń
  3. [Piękna kreacja. Podoba mi się układ karty ze zgrabnie wykorzystaną techniką powtórzeń, poruszająca puenta i sam sposób opisu. Nad klimatem samej karty nie będę się rozwodzić, bo dziewczyny nade mną wyraziły już podobne do mojego stanowisko, niemniej jednak powiem tylko, że Wendy wydaje mi się interesująca. Emocje, które w sobie trzyma, ból który ją trawi, tylko napędza moją wyobraźnię i zachęca do poznania jej. Także jakbyś miała chęć na grę, to zapraszam do siebie. Najbardziej pasowałby mi tutaj wątek ze Scottem. Wprawdzie wiele ich dzieli i mój pan miał zdecydowanie szczęśliwszą przeszłość, ale właśnie zerwał z dziewczyną (i to autentycznie, bo grałam wątek, z którego autorka musiała się wycofać), więc chwilowo trawi go samotność. Tak sobie pomyślałam, że przyzwyczajony do czyjejś obecności w domu, mógł zaproponować Twojej, by chwilowo u niego mieszkała jako współlokatorka. Finlay to dobry facet, męski i poukładany. Ma jedną wadę: dziewczyny od niego uciekają. Kat była trzecią z kolei. Także ten... możemy zapełnić wzajemnie pustkę/niemoc, którą czują oboje. A jeśli nie to mam jeszcze dwóch chłopców do zaproponowania.]

    Scott, Andrew & Timothy

    OdpowiedzUsuń
  4. [Bardzo chętnie podejmę się takiego wątku! To będzie małe wyzwanie dla Miny, która jest na tyle wycofana, że jeśli nie musi sfotografować jakiegoś krzaczka, albo gniazda kaczek, to boi się oddychać w poblizu obcych xD Ona na pewno nie będzie nachodzić biednej Wendy, wręcz przeciwnie, mogłaby w ramach przeprosić za zachowanie koleżanki z pracy przynieść jej jakieś owoce, albo upieczony własnej roboty placek, o! :D Mina to ten dobry glina :P zaczełybyśmy w szpitalu? ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Skoro to pierwsza Twoja karta od roku to tym bardziej zgrabnie wyszła. Ja ostatnio mam zanik weny i tylko reaktywuję starych bohaterów, bo do nowych nie mam głowy. Ale dziękuję za słowa pochwały :).

    A co do Naszego wątku, to jak najbardziej można założyć, że Scott jest przyjacielem rodziny. Tym bardziej, że mieszka w Mount Cartier od urodzenia i nigdzie nie wybywał przez cały ten czas, więc kojarzy lub zna wszystkich z miasteczka. Swoją drogą jest też pracownikiem poczty, a w tej małej mieścinie nie ma listonosza, pocztę odbiera się bezpośrednio z budynku pocztowego, więc Twoja choćby z tego względu na pewno go zna. :) To co... dzisiaj już pewnie nie dam rady, ale mogę Nam zacząć jutro. Tylko daj znać, czy już od momentu wprowadzki, czy wcześniej.]

    Scott Finlay

    OdpowiedzUsuń