Nicholas Yates
Jego całe życie składa się z czteroletniego osobnika o imieniu Ross, trzech nierozpakowanych od pół roku kartonów w salonie i niesprawdzonych kartkówek z epok historycznych. Nie ma w tym całym bałaganie z klocków Lego kogokolwiek, komu mógłby powiedzieć, że nie poszedł na pogrzeb tamtej dziewczyny, bo jeszcze cztery lata wstecz był zwykłym tchórzem, który gotów był porzucić wszystko i wszystkich, byle tylko uciec, mieć swój spokój, prywatność i indywidualną przestrzeń życiową. Mógłby stchórzyć teraz, mógłby... Czuje się winny. Szuka dla siebie rozgrzeszenia w ciemnych, wesołych oczach i pobrudzonej lodami czekoladowymi buzi, ale nie znajduje tam jakiejkolwiek odpowiedzi, a w zamian dostaje prośbę o przygarnięcie tamtego zabawnego psa z dużymi uszami i ciepłym, mokrym nosem. Przecież jest taki cudowny i merdał ogonem, i zapewne wniósłby trochę życia do ich dwuosobowej rodziny. Odmawia, bo wciąż nie rozpakowali tych trzech kartonów, bo zapomnieli oddać zbyt małe ubrania do domu dziecka, bo zwierzę to zbyt duża odpowiedzialność dla czterolatka i jego samego – mężczyzny, który umysłowo kurczowo trzyma się przynajmniej wspomnienia swojej chłopięcej postawy, choć przecież wydoroślał. Prawda? Nie posiadając zbyt wielu opcji, wstaje codziennie, przygotowuje śniadanie dla syna i sam poi się kubkiem kawy, obserwując jak małe dłonie radzą sobie z rozrywaniem naleśnika i maczaniem go w malinowym dżemie. I naprawdę bardzo chciałby wtedy uciec, bo to go przerasta, bo czuje się uwięziony, ale kiedy dostaje radosne tato, skończyłem wie już, że nie mógłby przekroczyć progu ich malutkiego domku ze świadomością własnej ucieczki. Przecież już nie jest tamtym tchórzem. Nie jest.
[Samotni ojcowie powinni trzymać się razem (i na dodatek tak do siebie podobni). Cześć! ;]
OdpowiedzUsuńAdam Barrington
Nie wiem, czy samotni ojcowie powinni trzymać się razem, ale Ci, których mamy na blogu są absolutnie uroczy. Nicholas chyba otacza się większą ilością dzieci, niż dorosłych, sądząc po jego zawodzie, więc nie wiem jakim cudem wydoroślał, ale to chyba dobrze dla syna. Nawet jeśli czasem jego ojciec ma ochotę uciec, miejmy nadzieję, że się przed tym powstrzyma, bo szkoda byłoby Rossa. Nicholasa też, gdyby stracił uroczego synka. Witam na blogu i owocnych wątków! ;)
OdpowiedzUsuńJohnsee R. / Timothy W.
[Ejejej, obudziła się we mnie empatia i szkoda mi go, smutny trochę. :C Nie bardzo wiem, jak można by połączyć nasze postacie, ale życzę udanej zabawy na blogu! ;3]
OdpowiedzUsuńLucas Chandler
[Na widok tak słodkiego brzdąca Gina pewnie uciekłaby z krzykiem niczym ostatni tchórz, wymachując dłońmi na wszystkie strony, a później zamknęłaby się w klitce błędnie nazywanej mieszkaniem i zostałaby tam na przynajmniej miesiąc. W skrócie: dzieci budzą w niej głęboką niechęć i spotkanie trzeciego stopnia spowodowałoby u niej uraz psychiczny;)
OdpowiedzUsuńMimo to serdecznie witam na blogu, życzę świetnej zabawy i ewentualnie zapraszam pod kartę.]
Gina
[Nick wyszedł taki uroczy. <3 + Ross jest słodki. Witam bardzo serdecznie i zapraszam do wątku. c:]
OdpowiedzUsuńGreer/Cormoran
[Świetne zdjęcie!]
OdpowiedzUsuńLilianne
[Cudowne zdjęcie, cudowny pan. Może zrobiłby razem z Theo huśtawkę dla maluchów? ;) W końcu obaj mają pod opieką czterolatków z ogromnymi pokładami energii.]
OdpowiedzUsuńTheo
[Witam z lekkim opóźnieniem :3 Cudowne zdjęcie i trochę smutny ten pan :< Ale i tak bardzo podoba mi się postać, chociaż krótko opisana.]
OdpowiedzUsuńCamille
[Przerzucasz się na kolejną kartę, a tu coraz cudowniejsi i bardziej uroczy panowie. Ojej, co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńPan Nicholas podbił moje serce, jest taki kochany! Króciutka karta, ale co tu więcej mówić, kilka zdań wystarczyło, by polubić go w stu procentach.
Gratuluje takiej pięknej postaci! :)
Życzę wytrwałości i duża, duża wątków!]
Quinn