Jane Olivia Grey
wtorek, 13 XII 1994, Cambridge Bay, Arktyka — córka współwłaściciela kancelarii adwokackiej Grey, Hood & Bates i świętej pamięci historyczki-podróżniczki — nowo przybyła, enigmatyczna pomocnica leśniczego — najmłodsza z piątki rodzeństwa, czterech starszych braci — nieduży domek dzielony z dziadkami, psem Rufusem, a także Fistaszkiem, Orzeszkiem i Liszką — półtora metra dziecięcej budowy ciała, rudawych loków i ciemnych, zielonych oczu
Patrzę na siebie w lustrze, w odbiciu moich własnych oczu obserwując tą samą tęsknotę, którą widziałam u ciebie, kiedy coś szło mocno nie tak: kolejny stracony sukces, ruiny planów i marzeń. Patrzę na siebie, tato, nie potrafiąc pod warstwą zobojętnienia dostrzec już tamtej dziewczyny, co jedno twoje spojrzenie rozświetlało uśmiechem jej twarz. Patrzę i widzę, jak z mojej skóry znikają tamte znaki, które lubiłeś mi zostawiać przy każdej okazji; na tyle mocne, bym oglądała je non stop i na tyle skryte, by nie zauważył ich nikt inny. Wiesz, co powiedzieliby ludzie i wiesz, że z braku wiedzy o nas nie powiedzą nic. A my, ty i ja, tato, nie przyznamy się do tej minuty słabości.
Myślę czasami nad wszystkim, co kiedykolwiek stało się pomiędzy nami, zastanawiając się, czy i ty snujesz podobne rozważania, po czym dochodzę do wniosku, że nie – w przeciwnym razie byłbyś jak ja, słaby i niepewny kolejnego kroku. A przecież twoje ruchy zawsze są wprost nieznośne w swym perfekcjonizmie, wyważone aż do momentu, gdzie emocje biorą górę nad rozumem. Wówczas zaciskasz dłonie, zaciskasz je tak mocno, jak gdyby świadomość, że jednym gestem możesz przełamać mnie na pół, przestała ci wystarczać. Nie mylisz się sądząc, iż na to zasłużyłam, bo dobrze wiem, że nie jestem – dobra, czysta, nieskazitelna jak ty – lecz mimo wszystko nigdy nie pozbędę się wrażenia niesprawiedliwości, przenikającego mnie aż do bólu. Powiedz, tato; kiedy widzisz, że wali się świat, żałujesz – że to już koniec, czy że nie przyłożyłeś do tego ręki?
Złamać można wiele rzeczy: ząb i gałąź drzewa, nogę, kark; nawet serce. Mój głos łamie się, zanim zdążę wysłać w przestrzeń wszystko to, o czym powinnam milczeć – efekt tej głupiej, rozgrzewającej duszę nadziei, że kiedykolwiek usłyszę od ciebie chociażby głupie "przepraszam". Choć przecież dobrze wiem, że ty nie przepraszasz, nikogo i za nic. Zerkasz tylko uważnie; mam wtedy wrażenie, iż prześwietlasz na wylot wszystkie moje kłamstwa i grzechy, i chociaż niegdyś twe oczy łagodniały w zetknięciu z moją twarzą, dziś wyraźnie obojętnieją.
Czy można tęsknić za czymś, czego się nigdy tak naprawdę nie miało? Czy to możliwe, by nieustannie rozdrapywane rany w końcu przestały się zrastać? I czy można: krwawić metaforycznie – a umierać naprawdę?
Oddam braci w dobre ręce;
pain.osteogenesis.imperfecta@gmail.com
[Bardzo ładny tekst. Bardzo ładna kreacja. Zostań z nami na dłużej :)]
OdpowiedzUsuńFerran & spółka
[Karta naprawdę bardzo fajnie zrobiona, a opis relacji z ojcem urzekający. Jane wydaje się bardzo sympatyczną osóbką. Oczywiście życzę ciekawych wątków i powiązań. Widzę, że w końcu Ri doczekała się kogoś w swoim wieku, więc może dane będzie poznać im się jakoś sam na sam, bądź w czasie otwierania cukierni, co prawdopodobnie spróbuję zorganizować ^^ Tak czy siak, życzę dobrej zabawy i długiego pobytu tutaj! ]
OdpowiedzUsuńAudrina Narey
[Czeeeść! Ja CIę pamiętam na blogu jeszcze jako Effie i pamiętam też doskonale, że miałyśmy w zanadrzu zaplanowany jakiś wątek, a że wciąż i niezmiennie pozostaję pod urokiem Twoich kart postaci (nie tylko tej powyższej), to pomimo braku czasu, oferuję siebie. A aczej moich chłopców. Jak Ci się kiedyś, albo dziś zamarzy wątek z nimi, daj znać. Pomyślimy, ustalimy, stworzymy. Napiszemy coś. Razem. Ot co!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to miłego blogowania! :D]
Scott, Andrew & Timothy
[Jestem pod wrażeniem przepięknej karty postaci c: Jane jest bardzo intrygującą postacią i aż chce się dowiedzieć o niej więcej. Życzę weny, mnóstwa wątków, i zapraszam do siebie, może uda nam się coś razem wykombinować :D]
OdpowiedzUsuńBenjamin Fawley
[Spokojnie, tutaj wszyscy jesteśmy nastawieni na zwłokę heh ^^ Ochotę mam jak najbardziej, tylko niestety nie bardzo wiem czego mogłabym się uczepić, sensie jak miałoby dojść do ich pierwszego spotkania. Masz jakieś pomysły?]
OdpowiedzUsuń