A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

But you're on the right track - for learnin' the blues

Joseph Stitt

22 marynarz przyjezdny

Nie było kamienia milowego, zbierał tylko kamyczki – niektóre mniejsze, inne większe, ale wszystkie jednako ważne – na mozaiki. Bez przekraczania Rubikonu i bez punktów zapalnych, nikt nie wyrysowywał grubych krech odgraniczających jedno wydarzenie od drugiego. Skrócenie włosów u fryzjera?, to tak, postrzyżyny?, to nie; były wspólne świętowania i obchodzenie uroczystości, ale bez śpiewu na bar micwa, bo przecież nikt nigdy nie powiedział: byłeś kiedyś chłopcem, teraz jesteś już mężczyzną, masz godzinę, by nauczyć się dorosłości. Uczy się od lat kilku i na razie wygląda na to, że nie przynależy do grona najbardziej pojętnych uczniów. Ma jeszcze czas. 
Jeśli chcesz zieleni, zmieszaj żółć z niebieskim, jeśli chcesz domowej roboty wulkan, do wody z octem dorzuć sodę oczyszczoną – to proste. Przewidzieć, co wyjdzie z połączenia różnych emocji – to trudne. Nie umie przekłuwać uczuć w opowieści, nie potrafi pozbierać pogubionych słów. Nigdy nie był dobry w poszukiwaniach i pewnie dlatego wciąż i wciąż zabawia się w grę, w którą pewnie pogrywało każde pokolenie, i szuka siebie, i transfiguruje stale a niegwałtownie. Zawsze sytuowany z dala od choleryczności, od wichrów wolał bryzę, a choć uczestniczył w wichurach, nigdy przecież nie był prowodyrem ani sztormów, ani burz w szklankach wody. 
Ma ładny uśmiech, którym nieczęsto się dzieli, ale zwykle i tak wygląda pogodnie. To przez oczy. Dbaj o oczy, powtarzała babka, w oczach tkwi życie. Jeśli to zrozumiesz, będziesz dobrym człowiekiem
Nie wie, czy potrafi to zrozumieć, ale chociaż czasem nie wychodzi, zawsze się stara. 

19 komentarzy:

  1. [Cześć! Zawsze miło widzieć nowe twarze w MC, więc wraz z Holly witam ciebie i Josepha oraz życzymy dobrej zabawy w miasteczku! :D A w razie chęci i jakiegoś pomysłu, zapraszam do siebie :)]

    HOLLY

    OdpowiedzUsuń
  2. (Cześć, hej i czołem! Ja to się muszę z wielu wątków wyplątać, ale tutaj wprost nie potrafię sobie odmówić - to Twoja wina. Twoja i Josepha, gwoli ścisłości. Zapraszam do Nancy lub Leah, może uda nam się wspólnie coś wymyślić, a ja jednak nie utonę w zaległościach.)

    Nancy Goldberg oraz Leah Mackenzie

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam również. Bardzo fajnie napisana karta, w ogóle Joseph ma coś w sobie, muszę przyznać. Udanej zabawy Wam życzę, oby Joseph zawsze wracał z morskich wypraw i osiedlił się w Mount Cartier na dłużej. A dla Ciebie morza wątków i ciągłej bryzy z weną! :)]

    Ferran, Cesar, Tilia

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Niezwykle intrygująca karta.
    Cześć!
    Chyba najbardziej skradł mi serce element z mozaiką. To takie... Według mnie, bardzo osobiste w zarysie tej postaci.
    Życzę więc super wątków i chęci do zostania tutaj na dłużej, bo z taką postacią aż miło tu być :) ]


    Melody Wild

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafia do mnie Twój styl opisu. Nawet bardzo. Widać w tym lekkość pióra i artystyczną nutkę, przy czym całość jest zbalansowana. Ani nieprzeciążona metaforami, ani nazbyt banalna. Dociera bezproblemowo do moich zmysłów, a to bardzo przyjemne i rzadkie spotkanie z prozą. Także jeśli chodzi o mnie, to była naprawdę miła lektura. Wobec czego życzę Ci, żebyś podobne odczucia miała w wątkach z naszymi użytkownikami :).

    Scott, Andrew & Timothy

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Tak mi się na początku skojarzyło :) Ogólnie wszystko jest ze sobą pięknie połączone :)
    Jeśli masz ochotę, to zapraszam na wątek do siebie ;) Może stworzymy coś ciekawego :) ]

    Melody

    OdpowiedzUsuń
  7. [Nie dość, że karta bardzo dobrze napisana, to jeszcze marynarz! W dodatku w wieku zbliżonym do Sam. Daj mi znać, czy Joseph chciałby mieć coś wspólnego z Rowley, bo myślę, że połączyć ich w wątku nie będzie zbyt trudno, a jej zdecydowanie przyda się trochę czasu spędzonego z rówieśnikiem. :D]

    Sam Rowley

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Hm... W sumie to dwa pomysły mi przyszły do głowy.
    1. Melody, chcąc w jakiś sposób przełamać strach, a raczej uraz do głębszej wody, wybrałaby się nad jezioro. Zachowywałaby się tak, jakby coś tam ją miało porazić prądem, czyli odskakiwałaby ciągle od tafli, w końcu kuląc się z dala od brzegu i próbując przegonić koszmar przeszłości z głowy. I tu się pojawia jakaś rola twojej postaci - do dopracowania.
    2. Ciekawa świata Melody tego dnia wybrała fotografowanie, jako najgłębsze obcowanie z naturą. Rzadko się to zdarza, ale widząc Josepha, w połączeniu też z wodą, zaczyna robić mu zdjęcia. W ukryciu. Potem on to zauważa, Wild jest przerażona i chce uciec. Ale potyka się o coś, i tu może być ranna, lub nie...
    Co o tym myślisz? Mogę jeszcze pokombinować :D ]

    Melody

    OdpowiedzUsuń
  9. [To prawda, zawód idealny, ale mój entuzjazm był spowodowany głównie tym, że tata Sam był marynarzem, zanim zmuszony został osiąść w MC. Rowley dalej pamięta ciągnące się tygodnie, gdy codziennie wypatrywała go w porcie. Myślę, że Stitt mógłby budzić w niej mieszane uczucia, na początku niekoniecznie wyłącznie pozytywne. :D
    Chodzi mi po głowie pewien pomysł, ale nie wiem, czy pasuje Ci to do Josepha. Rowley ma szopa, który sprawia zdecydowanie za dużo kłopotów. Któregoś dnia mógł przyjść za nią do portu i korzystając z chwili nieuwagi dziewczyny, skubnął jej kilka spakowanych już ryb. Moze akurat tych, które właśnie kupił Joseph? Sam na pewno rzuciłaby się w pościg za uciekającym niebezpiecznie blisko wody złodziejaszkiem.]

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Super! W zasadzie i jeden i drugi jest w porządku... Przy pierwszym pomyśle może być po prostu tak, że będzie musiał spróbować ją jakoś opanować, a to może być cięzkie, ale jednocześnie... No, interesujące do opisania. A przy drugim pomyśle to będzie łatwiej, choć to nie oznacza, że nudniej. Więc naprawdę, jak ci będzie wygodniej :) ]

    Melody

    OdpowiedzUsuń
  11. [Tamten komentarz opublikował mi się trochę zbyt szybko. :D
    Właśnie to miałam na myśli, zastanawiając się, czy taki wątek pasuje do Josepha, bo zakładałam, że musiałby pobiec razem z Sam albo chociaż zareagować, gdy ona wyskoczy do lodowatej wody, żeby ratować swojego szopa. :D
    Mogę myśleć nad czymś innym, tylko musisz mi powiedzieć jeszcze, gdzie zatrzymał się Joseph w MC.]

    Sam Rowley

    OdpowiedzUsuń
  12. [O, pasuje mi to jak najbardziej. Dziś wieczorem lub jutro rano zacznę wątek. :D]

    Sam Rowley

    OdpowiedzUsuń
  13. [Jaki on fajny! :D Życzę udanej zabawy, weny oraz masy ciekawych wątków! Zostań z nami jak najdłużej bo naprawdę warto :3 Zapraszam do siebie, razem z pewnością uda się nam wymyślić coś ciekawego.]

    Scarlett/Adrianna

    OdpowiedzUsuń
  14. [Trochę to przedłużyłam, ale jutro będzie na pewno. :D]

    Sam Rowley

    OdpowiedzUsuń
  15. [Tak dawno nie pisałam, że z góry przepraszam. Później będzie na pewno lepiej. :D]

    Sam bardzo rzadko wypływała sama na jezioro, uwielbiała przesiadywać w kanadyjce, ale zwykle trzymała się blisko brzegu. Jimmy i Timmy towarzyszyli jej w tym, podczas gdy ona obserwowała przez lornetkę nadwodną faunę, szukając inspiracji na kolejne pluszaki. Słońce już zachodziło, a wiatr coraz mocniej bujał drewnianą łódką. Rowley wydawało się, że zaczęła odkrywać u siebie coś, czego nigdy by się nie spodziewała — chorobę morską.
    Każda kolejna minuta spędzona na wodzie utwierdzała ją w przekonaniu, że zdecydowanie powinna już wracać do domu. Temperament Timmy'ego i tak nie pozwalał jej obserwować żadnego ze zwierząt dłużej niż przez dziesięć sekund, bo pies szczekał na wszystko, co zobaczył. Zresztą Jimmy, który odkrył w kieszeni kurtki Sam smakołyki, jedynie podsycał jego rozdrażnienie, nie dzieląc się nimi. Zachowywali się tak głośno, że dziewczyna miała już powoli dość.
    Dopiero gdy szop zamarł z łapką w jej kieszeni, Rowley zorientowała się, że coś jest nie tak. Gdy Timmy zorientował się, na co patrzy Jimmy, momentalnie zaczął parskać, chcąc zwrócić uwagę dziewczyny. Potrzebowała dłuższej chwili, żeby dostrzec, że w samym środku spienionej wody, migają kończyny, łącznie z głową. Wpadła w panikę i dopiero szykujący się do skoku pies, uzmysłowił jej, że powinna zareagować.
    Złapała wiosło i tak szybko, jak była w stanie, płynęła w stronę topiącego się człowieka. W momencie, w którym zorientowała się, że może nie dać rady, zdjęła z siebie pomarańczowy kapok i z całej siły rzuciła w jego stronę. Nie wierzyła, że to się uda i faktycznie, nie udało się. Za to Timmy zareagował instynktownie, skacząc do wody za kapokiem.
    — Naprzód! — krzyknęła Sam, dając tym samym znak psu, że to nie był rzut dla zabawy. Teraz miał konkretne zadanie.
    Złapał kamizelkę w zęby i nieco szybciej niż kanadyjka podpłynął do mężczyzny. Akurat w momencie, gdy Rolwey zaczęła dostrzegać u Timmy'ego oznaki zmęczenia, udało jej się dopłynąć do niedoszłego topielca.
    Nie mogła wskoczyć do wody. Wtedy żadne z nich nie weszłoby z powrotem do łódki, dlatego za mokry kark wciągnęła zwierzę do środka, po czym zaparła się o jeden bok i wyciągnęła rękę do — jak się zdążyła zorientować — Josepha Stitta, mężczyzny, przez którego poprzedniego dnia zamartwiała się o tatę.
    — Złap mnie za rękę! — to miały być pierwsze i ostatnie słowa, które miała zamiar wypowiedzieć do niego tego wieczora.
    Przeklęty marynarz.

    Sam Rowley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Jaki babol na samym końcu. :D
      tego wieczoru*]

      Usuń
  16. [Ależ z niego kochane dziecię! Może nie dziecię, ale to określenie od razu mi się nasunęło po przeczytaniu karty. Nieco spóźniona, ale za to szczera witam. I gorąco zaproszę do siebie uroczego marynarza!]

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  17. [O ja! Tekst mnie kupił. Totalnie. Uwielbiam taką zabawę słowami, tworzenie sztuki z karty postaci i przedstawianie jej w interesujący i niesztampowy sposób. Naprawdę. Podziwiam totalnie! ♥ Postać jest baaardzo super i wydaje się naprawdę kochana. Obyście się dobrze bawili w MC! Masy wątków, chęci i dłuugiego stażu!]

    Ashmee Sanchez

    OdpowiedzUsuń
  18. [Hej! Późno, ale nie mniej szczerze, witam serdecznie na blogu i życzę udanej zabawy! :)
    Kartka Josepha bardzo mi się podoba. A sama postać wydaje się nieco zagubiona, kochana i pozytywna.
    Jeszcze raz baw się dobrze! ]
    Mattie

    OdpowiedzUsuń