A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć.

DANIEL buchanan

TRZYDZIEŚCI JEDEN LAT PRZYJEZDNY EKONOMISTA FC: SAM CLAFLIN

Kiedyś robił, co mu się żywnie podobało, bo myślał, że trzymał życie w garści. Chwalił się ogromnym domem z ogrodem, sportowym samochodem i pensją, za którą spełniał wszystkie zachcianki. Za największy sukces uważał jednak poślubienie kobiety tak wspaniałej, że bez wahania rzucał dla niej wszystko. Dzięki niej przerwał chory ciąg pracy i zaczął zauważać więcej otaczających go szczegółów. Wiadomość o dziecku sprawiła, że poczuł się spełniony. Chodził dumnie z wysoko uniesioną głową i szerokim uśmiechem. Aż pewnego razu przedobrzył. Wystarczyła jedna noc, aby na zawsze pożegnał się z tym, co czyniło go nadzwyczajnym. Upadł tak nisko, że wstydził się spoglądać w lustro. Gdy to robił, widział zdrajcę i łgarza. I mimo że nadal był obrzydliwie bogaty, nie miał  ani żony, ani synka.
Za późno przejrzał na oczy. Najpierw pozwolił odejść ukochanej, a później znów zachorował na pracoholizm. Nie chciał wracać do pustego domu, gdzie nie czekał na niego ciepły obiad i stęskniona małżonka. Czasami przed snem wyobrażał sobie, co by to było, gdyby jednak jej nie zdradził, a ich dziecko szczęśliwie przyszłoby na świat. Najczęściej miał przed oczami widok rodziny, która do szczęścia potrzebowała jedynie miłości i czułości. Tego mu brakowało wieczorami. Stęskniony za żoną spakował walizki i pojechał tam, gdzie podobno się zatrzymała. Nie miał najmniejszej pewności, czy wciąż tam będzie i czy zgodzi się przyjąć go z powrotem do swojego serca, jednak wyruszył w podróż. W podróż, która była walką o sens jego życia.

13 komentarzy:

  1. [Czeeeść - widzę zaproszenie, to stwierdziłam, że wpadnę i się przywitam, bo inaczej byłoby nieładnie. Od razu też powiem na wstępie, że Sama w ogóle nie poznałam na tym zdjęciu, myślałam że to Jamie Dornan aka Grey. Ale to raczej najmniej istotny szczegół w tym wszystkim.
    Widzę, że coraz więcej przyjezdnych w MC, co jest naprawdę niesamowite jaki fenomen musi budzić ta mieścina. Jeszcze ludziom w głowach poprzewracają x) Przepraszam, nie mogłam powstrzymać się od moich głupich żartów. Wracając do Daniela, to ciekawy ten pan, co to taki niedobry jest, że żonę zdradził, dziecka się nie doczekał i popadł znowu w wir pracy. Plus jednak dla niego, że za nią pojechał. Mógł w końcu być ostatnią kanalią i stwierdzić, że pora na nowy związek. A tak chociaż chce naprawiać swoje błędy. Zuch chłopak!
    Serca bym nie miała i krzty godności, gdybym pchała w tą relacje moją Lily, która pewnie byłaby trochę niedobrą kokietką, która dbałaby wyłącznie o własne fantazje i sposoby na zabicie nudy w stosunku do przystojnego pana ekonomisty. Dlatego poprzestanę na powitaniu, trzymaniu kciuków za Daniela i pożyczę, żebyś została z nami jak najdłużej i bawiła się przednie! :D]

    Lily

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hej i cześć! Pamiętam Dana z Kilkenny, taka jestem szalona. Imię jest napisane capsem, a nazwisko nie i nie wiem czy to tak celowo, ale ja bym jednak zdecydowała się na jedną opcję ;>
    Fajnie, że Daniel przejrzał na oczy i przyjechał ratować małżeństwo, tym bardziej, że żonkę ma nie byle jaką (taka konspiracja, że i ją pamiętam, ale ciś, ciś). Życzę mu dużo wytrwałości, siły i uporu, a napewno uda mu się dopiąć swego! Niech się facet nie poddaje! Wczułam się bardzo w to zagrzewanie do boju bo baaardzo nadużyłam przecinków. Wierzę jednak, że to pomoże ;)
    Poza tym witam w MC! Życzę Wam dużo wspaniałych wątków, niekończącej się weny i samych wspaniałości. Bawcie się z nami najlepiej, jak się da!]

    Clarissa

    OdpowiedzUsuń
  3. [Szaleję z radości za każdym razem kiedy dołącza nowa postać, a jak jeszcze mogę bez wahania stwierdzić, że podoba mi się jej kreacja to już w ogóle za dużo tej radości jak na jedno wejście na bloga. Nie wiem jak sprawdzisz się w grze, ale postać ma potencjał, dlatego życzę Ci, żebyś w pełni go wykorzystała. No i może jeszcze trzymam kciuki za znalezienie żony :).]

    Scott & Eli

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Nie wybaczę Ci dwóch rzeczy. Ja jako ja - wybrania wizerunku Finnick'a dla takiego niewdzięcznego zdrajcy (który powinien być szkaradny ze względu na swoje paskudne wnętrze) oraz ja jako Aurora - skrzywdzenia takiej kobietki jak Reese bez względu na to, jaki był tego powód! Uwierz mi, że ledwo powstrzymałam Rorę nim urwała mu... ekhm.
    Obie możemy Ci również szczerze powiedzieć, że nie trzymamy kciuków za odzyskanie żony, ponieważ są grzechy niewybaczalne i taki też Twój pan popełnił. Życzymy Ci jednak, aby Danielowi udało się choćby częściowo zrekompensować żonie cierpienie oraz by nieco zyskał w jej oczach (by mogli zostać chociażby przyjaciółmi). Jesteśmy też za tym by pan Buchanan, kiedy już się poprawi i wyjdzie na prostą w sprawach sercowych - znalazł sobie kogoś w miasteczku (jeśli zdecyduje się zostać na dłużej).
    Pomijając to wszystko, życzymy Ci również wielu udanych wątków, pomysłów jak i weny! ]

    Rora

    OdpowiedzUsuń
  5. [Najbardziej podoba mi się w nim to, że zrozumiał swój błąd i chce go naprawić - uwierz, niewielu jest takich mężczyzn, którzy z takim poświęceniem kochają swoje żony. Chłopakowi zdarzył się jeden skok w bok, ale skoro pojął, jak bardzo nawalił i nie zakochał się w kobiecie, z którą spał, to jak dla mnie można mu dać jeszcze jedną szansę. Pożądanie jest ludzką rzeczą (niestety lub stety). Mam nadzieję, że ponownie im się życie ułoży.]

    Paris

    OdpowiedzUsuń
  6. [Też kiedyś myślałam, że trzymam życie w garści. Potem zaczęłam studiować. Postać bardzo mi się podoba. Mój Billy nigdy nie miał czasu i okazji, żeby się zakochać. Chociaż planowałam wprowadzić jakąś nastoletnią miłość (może najwyższy czas?). Nie wiem czy mieliby dużo wspólnego, ale można obmyślić jakiś ciekawy wątek. Witam na blogu i życzę dużo weny!]

    William Boyle

    OdpowiedzUsuń
  7. [Postać i jej kreacja są cudowne, ale dlaczego on musiał zdradzić tę biedną Reese? Ratuje go tylko fakt, że zrozumiał i najwyraźniej mocno żałuje swoich błędów. Tylko co z tego, skoro czasu nie cofnie... Mysie to by go pewnie kopnęła w tył, żeby się spiął i zawalczył o kobietę, którą kocha, ja mu niestety powrotu do pani dziennikarz życzyć nie będę. Szczerze za to obie możemy pożyczyć wytrwałości, zapału i weny do zabawy w naszej uroczej mieścinie. Cześć, baw się dobrze w Mount Cartier! :)]

    Mysie Ayers

    OdpowiedzUsuń
  8. Mount Cartier było miejscem idealnym. Ukryte w środku lasku maleńkie miasteczko liczące kilkuset mieszkańców, zupełnie odcięte od świata zewnętrznego było dokładnie tym czego aktualnie potrzebowała. O istnieniu miasteczka dowiedziała się czystym przypadkiem kiedy przeglądając strony internetowe natknęła się na ogłoszenie o pracę w Churchill — oferta była dawno nieaktualna, ale coś skłoniło ją do obejrzenia tamtejszych krajobrazów. Kiedy tylko zobaczyła góry, lasy i jezioro, zaczęła się pakować. Jej pierwotny plan wylotu do Europy legł w gruzach natomiast Nowy Jork stał się miejscem, z którego chciała zwyczajnie uciec. Przestronny penthouse z widokiem na Central Park stawał się jej osobistym więzieniem, a każda rzecz w domu przypominała jej o Danielu i fiasku jakim okazało się ich małżeństwo. W każdym kącie mieszkania odczuwała jego nieobecność; brak jego ulubionego kubka, w którym codziennie rano pijał kawę przeglądając w międzyczasie gazetę, pusta garderoba opróżniona z ubrań, ale ciągle nosząca jego zapach, a nawet samotna szczoteczka do zębów przypominała o tym jak z hukiem wyrzuciła ze swojego życia kogoś kto miał w nim być już zawsze. Złośliwi mówili, że złapała Buchanana na dziecko, ale prawda była taka, że kiedy tylko go zobaczyła wiedziała, że któregoś dnia zostanie jego żoną; czuła się przy nim wyjątkowo — rozumieli się bez słów, mieli zbliżone poczucie humoru poza tym po tygodniu znajomości miała wrażenie, że zna go znacznie dłużej. Jeśli istniała miłość od pierwszego wejrzenia Reese uległa jej całkowicie; Dan szybko stał się całym jej światem, a ona podporządkowała mu całe swoje życie naiwnie wierząc, iż bajkowy ślub o jakim marzy każda kobieta zagwarantuje im pełnię szczęścia. Rodzice byli z niej niesamowicie dumni gdy przedstawiła im swojego narzeczonego, siostra ciskała gromy z zazdrości, a ona w głębi serca odczuwała satysfakcję, że coś jej się wreszcie udało. Miała swojego wyśnionego księcia, w którego nigdy nie wierzyła zupełnie jakby gdzieś wewnątrz czuła, że nie jest godna bycia pokochaną przez kogokolwiek. Daniel natomiast skutecznie odsuwał od niej te myśli pozwalając jej wierzyć, że naprawdę jest wyjątkowa; informacja o ciąży spadła na nich jak grom z jasnego nieba, ale po pierwszym ataku paniki przyszła pokrzepiająca myśl, że wszystko się ułoży. Nie mogli narzekać na brak pieniędzy czy perspektyw na przyszłość dla swojego dziecka — mieli znacznie więcej niż przeciętni ludzie, a jednak próba na jaką zostali wystawieni uświadomiła im obojgu, że w takich sytuacjach zachowują się jak inni. Nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić, w którym momencie oddalili się od siebie, gdzie został popełniony błąd, który doprowadził do tego, że dzisiaj byli o krok od definitywnego zerwania w postaci rozwodu; dała pozwolenie swojemu prawnikowi na wniesienie pozwu, ściągając na siebie nie tylko gniew rozczarowanych rodziców, teściów, ale i dociekliwą opinię publiczną uwielbiającą takie brudne smaczki, które mogliby przemycić do różnych czasopism. Zanim cokolwiek takiego się stało Reese zapadła się pod ziemię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kroczyła między półkami w jedynym sklepie spożywczym w Mount Cartier bez konkretnego celu; znała asortyment lokalu na pamięć, wiedziała gdzie stoją jej ulubione płatki śniadaniowe i alkohol, po który sięgała zadziwiająco często. Do tej pory nie piła w aż takich ilościach, ale samotność wypełniona jedynie obecnością psa najwidoczniej jej nie służyła; miała w głębokim poważaniu co tutejsi ludzie o niej myśleli ilekroć pojawiała się w sklepie ubrana w spodnie od piżamy, kalosze i kurtkę. Nie przyjechała tutaj szukać nowych przyjaźni, nie interesowało ją poznawanie ludzi tak jakby obawiała się potencjalnych pytań; chciała tylko zaznać świętego spokoju. Gdzieś tam w Nowym Jorku życie nie ustawało nawet na minutę pędząc w szalonym tempie, a Reese w maleńkim kanadyjskim miasteczku nie zauważyła, że przebywała tutaj dokładnie dwa miesiące. Dwa miesiące długiej samotności wypełnionej tylko obecnością wiernego psa wygłuszył w niej agresję i pragnienie zemsty za zadane upokorzenie, ale nie sprawił cudu. Jako dziennikarka często musiała znajdować odpowiedzi zadowalające czytelników, ale jako zdradzona kobieta nie potrafiła zrozumieć dlaczego coś co początkowo wydawało się rajem na ziemi zmieniło się w piekło; gdzie popełniła błąd, który poskutkował tym, że jej mąż zawędrował w inne ramiona? Dwa miesiące i wciąż brakowało tego zaginionego fragmentu układanki dzięki któremu mogłaby ruszyć jakoś do przodu. Zamiast wziąć życie za rogi, kupowała kolejne paczki niezdrowego jedzenia i wino, wdzięczna kasjerce, że nie próbuje chociażby napomknąć o stałej liście zakupów Reese. Spakowawszy się w kilka jednorazowych toreb czym prędzej wyszła ze sklepu, pechowo zahaczyła kogoś parasolem trzymanym pod pachą; zmieszana już miała przepraszać gdy jej wzrok padł na twarz, którą doskonale znała. Wielokrotnie wpatrywała się w jego oblicze gdy wyznawał jej miłość albo całował ją w sposób zapierający dech w piersiach; znała to oblicze, ale już przestała się cieszyć.
      — Co tu robisz? — bąknęła cicho, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że jej głos stopniowo się załamuje. Odchrząknęła próbując pokazać, że nic sobie nie robi z jego wizyty. Pewnie chodziło o jakieś formalności wykraczające poza uprawnienia jej prawnika, bo po co innego przemierzyłby pół kontynentu żeby się z nią zobaczyć? — Tylko nie mów, że to przypadek. Po co tu jesteś, Dan?

      [Wszyscy tak okropnie powiesili haki na Danielu, ale my z Reese dobrze wiemy, że nam to odpokutuje z nawiązką. Cieszę się, że jesteście <3]
      REESE

      Usuń
  9. [Jestem jak najbardziej za tym, żeby znali się z Nowego Jorku, szczególnie, że są prawie równolatkami, więc może nawet chodzili do jednej szkoły (o ile Twój się tam urodził). Tylko mam problem z wątkami, a raczej nie z samymi wątkami, a z czasem na nie. Prowadzę ich mnóstwo i niestety, ale każdego kolejnego muszę teraz odmawiać, bo powinnam to zrobić już 10 wątków temu xD. Niemniej jednak będę pamiętać o relacji, może kiedyś uda nam się pograć. Ja nigdzie nie uciekam (dziwne zresztą, żeby Admin mógł uciec, hehe).]

    Drew, Scott & Eli

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko potoczyło się za szybko. Tylko w ten sposób mogła wytłumaczyć sobie jego zdradę; zdecydowanie zbyt szybko przystała na propozycję małżeństwa zwyczajnie idąc za głosem serca, bo wychodziła wówczas z założenia, że skoro rozumieją się bez słów i jest mężczyzną, przy którym chce spędzić życie, powinna to w jakiś sposób przypieczętować. Miała stuprocentową pewność, że Daniel jest tym jedynym, z którym chciała dożyć wspólnej starości jednak w międzyczasie zapomniała o tym jak mało się znają. Nie minęło w końcu pół roku kiedy to zaręczyli się w mgnieniu oka i niedługo później stanęli na ślubnym kobiercu ku uciesze obydwu rodzin oraz prasy, która okrzyknęła ich wystawny ślub wydarzeniem roku; wychodziła za niego w bajkowej otoczce będąc przekonana, że na poznawanie jego charakteru będzie miała resztę życia. Nie przewidziała jedynie tego, że zostaną nieoczekiwanie wystawieni na ciężką próbę, po której z ich gorącego uczucia pozostanie wyłącznie żałosne pogorzelisko i poczucie klęski. Gdy powiedziała mu, że spodziewa się dziecka w zasadzie nie wiedziała czego oczekuje; niczego wcześniej nie planowali, ale wiadomość o potomku nie sprawiła, że nagle zaczęła panikować, wręcz przeciwnie — szczerze się ucieszyła wierząc, iż maleńka istota rosnąca pod jej sercem scementuje ich związek czyniąc ich samych jeszcze bardziej szczęśliwymi. Zaakceptowała dziecko i każdego dnia przywiązywała się do niego coraz mocniej, debatując w nieskończoność z siostrą o kolorze ścian, jakości śpioszków i najlepszej klinice. To było przerażające, ale stała się taką kobietą z jakich do niedawna się śmiała; takich, które dostawały bzika na punkcie maleństwa. Chciała być dobrą matką potrafiącą pogodzić wychowywanie dziecka razem z pracą, nie zamierzała bowiem rezygnować z pisania dla czasopisma czy realizowania swoich priorytetów. Uwielbiała wieczory, w trakcie których Dan po powrocie z pracy całował jej rosnący brzuch nieustannie powtarzając im jak bardzo ich kocha; jeśli niebo rzeczywiście istniało, Reese była wówczas tak blisko niego, że w zachwycie zapomniała zabezpieczyć czterech liter przed twardym lądowaniem. Później zapadła między nimi długa cisza, która zdawała się wypełniać wszystko o czym sobie nie mówili; beznamiętnie obserwowała jak każdego dnia wraca do domu coraz później, jak zamyka się w swoim bólu i co gorsza, nie potrafiła mu w żaden sposób pomóc. Patrzyła na to wszystko i mimowolnie czuła się winna jakby rzeczywiście zrobiła coś niewybaczalnego. Tamtego dnia gdy powiedział jej o zdradzie zebrała w sobie odwagę zamierzając z nim szczerze porozmawiać. Pragnęła mu wyznać, że nie jest jej lekko, a jego ciągła nieobecność i ucieczka niczego nie zmienią, nie cofną czasu; zamierzała namówić go na dłuższą podróż po Europie w cichej nadziei, że wspólnie spędzony czas zbliży ich do siebie pozwalając ranom zagoić się w odpowiednim momencie. Reese nie należała do kobiet, które na każdym kroku węszyły spisek, przyglądały się podejrzliwie sekretarkom, sprawdzały kieszenie marynarek i garniturów w obawie, że zostaną zdradzone; gdyby nie jego wyznanie, prawdopodobnie nie domyśliłaby się tego co miało miejsce. Prawda jednak wyszła na jaw. Złość i rozgoryczenie zawładnęło nią do takiego stopnia, że bez skrupułów wyrzuciła go z mieszkania razem wraz z jego rzeczami, wrzeszcząc przy tym wniebogłosy by wynosił się z jej życia i więcej nie wracał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie doceniła jednakże Daniela, który był niesamowicie uparty w szukaniu z nią kontaktu; jej telefon dzwonił zbyt często, kurierzy pojawiali się w drzwiach z bukietami kwiatów, a własna rodzina obrała front popierający Buchanana. Jej własna matka naciskała na nią żeby wybaczyła niewiernemu mężowi chroniąc ich wszystkich przed skandalem i tak naprawdę to rozmowa z Joan zdecydowała o tym, że postanowiła uciec na drugi koniec kraju. Zawsze mieli spore oczekiwania w stosunku do niej, ale nie wyobrażała sobie spełnienia ich życzenia kosztem własnej uczciwości wobec samej siebie; nie mogła pozwolić mu wrócić wiedząc, że nie będzie w stanie na niego patrzeć, nie wspominając o czymkolwiek innym. Dlatego też spakowała się i przyjechała do Mount Cartier licząc, że w tym zapomnianym przez Boga miasteczku zyska trochę spokoju, a może nawet znajdzie rozwiązanie z tragicznej sytuacji. Wiedziała, że picie w samotności niczego nie zmieni, niemniej potrzebowała w jakiś sposób odreagować stres ostatnich dwóch miesięcy; świadoma tego, że nie ma nad sobą nikogo kto mógłby ją skrytykować, zaopatrywała się w kolejne butelki alkoholu przekonana święcie o tym, iż miejscowi najpewniej już zaczęli nazywać ją alkoholiczką.
      Nie sądziła, że go zobaczy gdziekolwiek indziej niż na sali sądowej. Przez chwilę zastanawiała się nawet nad tym czy przypadkiem jej bujna wyobraźnia nie płata jej podłego figla, ale słysząc jego głos nie miała wątpliwości, że stał przed nią. Jak ją tutaj znalazł? Czego od niej chciał po tym wszystkim? Dlaczego znowu musiała przechodzić przez to samo? Jego widok już od jakiegoś czasu nie sprawiał jej żadnej przyjemności, bo widząc go potrafiła zastanawiać się jedynie nad tym kim była jego kochanka i jak długo robił z niej idiotkę sypiając z inną. Uśmiechnęła się beznamiętnie, żałując, że nie dźgnęła go mocniej dzierżoną pod pachą parasolką po czym wyminęła go na tyle by nie przeszkadzać wchodzącym do sklepu klientom; nie wiedziała jak powinna się zachować. Przeklinała go w duchu za sytuację w jakiej ją postawił.
      — Domyślam się, że to nie przypadek — stwierdziła kwaśno, zakładając karmelowy kosmyk za ucho. Słuchała cierpliwie tego co miał do powiedzenia, próbując ze wszystkich sił powstrzymać swój temperament przed wybuchem. — A ja chcę jednorożca — skwitowała niepoważnie, depcząc bezlitośnie jego pragnienia tak jakby były największą bzdura jaką słyszała. Wspólny powrót do domu był tak abstrakcyjny jak przejażdżka na koniu z rogiem na czole; nigdy wcześniej nie traktowała go tak okrutnie, a jednak była do tego zdolna. — Nie potrzebnie przyjechałeś, nic tu po tobie. Wracaj do domu, Dan — powiedziała stanowczo, zaciskając dłoń na trzymanej siatce z zakupami. Patrzyła na niego nieugiętym wzrokiem dopóki nie odwróciła się i nie zaczęła iść marząc o tym by znaleźć się od niego jak najdalej.

      REESE

      Usuń
  11. [ To nie tak, że nie lubimy Daniela - my z Aurorą po prostu go nie znamy. W tym momencie określa go to, co zrobił swojej żonie, ale podziwiamy jego wolę walki. Co do Rory i jej przeszłości... Postanowiłam jeszcze przez jakiś czas nie zdradzać szczegółów, więc nie, w dodatkowych zakładkach nie ujawniam nic poza jej prawdziwym imieniem. ;) Będzie mi oczywiście bardzo miło jeśli uda Ci się przebrnąć przez te wypociny, ale oczywiście do niczego Cię nie zmuszam.
    W każdym razie, życzę, aby udało Ci się wszystko na spokojnie uporządkować. :D ]

    Aurora

    OdpowiedzUsuń