
Lauren Ward
1986r. | weterynarz | Kizia | FC: Frida Gustavsson
Kilka lat temu przyjechała do Mount Cartier na wakacje..i zakochała
się w tym miejscu. Wydawało się idealne dla cichej Lauren uciekającej
ciągle od zgiełku metropolii. Nigdy nie była na tyle ambitna żeby ukończyć studia z wyróżnieniami, więc na karierę nie było co liczyć. W miasteczku pojawił się wakat na stanowisko weterynarza i to przesądziło decyzję o przeprowadzce. Ma teraz swój wymarzony domek w górach i choć często przeklina to miejsce podczas zimy, to i tak kocha to miejsce.
Mając 25 lat zaręczyła się z Jamesem Donovanem, miejscowym mechanikiem. Połączyły ich wspólne pasje i zainteresowania. Początkowo bardzo się kochali, jednak, gdy James zapragnął mieć dzieci, w ich związku zaczęły pojawiać się konflikty. Atmosfera stała się tak gorąca, że oboje zdecydowali się na separację. O dzieciach, czy nawet o założeniu nowej rodziny Lauren nie myśli wcale; jak na razie ma dość swoich dotychczasowych przeżyć. Na co dzień udaje twardą, ale tak naprawdę pewne rzeczy sprawiają, że w środku się łamie.
Mając 25 lat zaręczyła się z Jamesem Donovanem, miejscowym mechanikiem. Połączyły ich wspólne pasje i zainteresowania. Początkowo bardzo się kochali, jednak, gdy James zapragnął mieć dzieci, w ich związku zaczęły pojawiać się konflikty. Atmosfera stała się tak gorąca, że oboje zdecydowali się na separację. O dzieciach, czy nawet o założeniu nowej rodziny Lauren nie myśli wcale; jak na razie ma dość swoich dotychczasowych przeżyć. Na co dzień udaje twardą, ale tak naprawdę pewne rzeczy sprawiają, że w środku się łamie.
[Jaka słodka wiewióra ^^ Witam w MC i życzę udanej zabawy! Teraz jest tutaj troszeczkę ciszej, niż zazwyczaj, ale jak tylko zacznie robić się chłodniej, będzie większy ruch.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lauren wróci do męża, lubię happy endingi :)) Kathryn może już mniej, ale ona od zawsze ma pesymistyczne spojrzenie na świat. Co zrobić.]
Paris
[Przyznaję, Kizia podbiła moje serducho i zostanie chyba moim ulubionym domowym zwierzątkiem wszystkich mieszkańców :D Oswojenie wiewiórki pewnie było sporym wyczynem dla pani weterynarz, a każdy dzieciak musi jej zazdrościć takiego uroczego przyjaciela. Co tam pies, jak można mieć wiewiórkę!
OdpowiedzUsuńLauren wyszła taka... prawdziwa. Zwykła kobieta po trzydziestce, której coś tam w życiu nie wyszło i musi sobie radzić na swój sposób ze wszystkim. Niemniej to silna kobieta skoro mimo separacji nadal tkwi w miasteczku i nie planuję się wyprowadzić, nawet jeśli codziennie musi przecież spotykać się tu czy tam ze swoim mężem. W środku może się łamie, ale daje radę i można ją podziwiać!
I tak jak Kat na górze powiedziała - teraz się lenimy, ale bez obaw, w końcu będziemy musieli ożyć jak już zimno się zrobi i nikomu nie będzie się chciało wychodzić z domu. ;)]
Solane
[O, wiewiórka! Trudno je oswoić, więc brawa dla Lauren. (Mój ojciec swego czasu myślał, że oswoił sobie jedną, ma z nią nawet kilka zdjęć, ale podobno po paru dniach zwiała i tyle ją widział.)
OdpowiedzUsuńA Lauren to, jak widzę, kobieta po przejściach? I takie w Mount Cartier potrzebne. :D (Wybacz moje bełkotanie, nie potrafię się ładnie witać.)
Tooo... Cześć, jak ci się u nas podoba? :D]
Hafza
[Olaboga! Jak ja Cię dawno nie widziałam! Miło Cię spotkać znowu w blogosferze! Lauren jest niezmiernie urocza, a jeszcze z twarzą Fridy, to już lepiej być nie może <3
OdpowiedzUsuńProponuję wątek, tym bardziej, że widzę, że pod kartą jakaś pustka, ale to akurat z pewnością kwestia czasu wakacyjnego. Dlatego zapraszam do Clarissy i z pewnością coś wspólnie wymyślimy. Co prawda Issa ma już całe mnóstwo nieszczęśliwych wypadków w MC, ale w ostateczności zawsze możemy dorzucić potrącenie szopa, którego ze wszystkich sił starałaby się ratować u Lauren ;>
Baw się z nami dobrze, niech wena nie ucieka, a pomysły się nie kończą!]
Clarissa