A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

Raz w życiu pomyliły mi się kroki i od tego czasu chodzę krzywo.

Nathan Howard

Lat dwadzieścia cztery Dla przyjaciół Nat Zaraz... Jakich przyjaciół? FC: Evan Peters


Wszyscy znają go jako nieco zdziwaczałego zegarmistrza, który mieszka i pracuje na poddaszu tego małego bloczku, za którym rośnie drzewo o konarach tak rozłożystych, że wydaje się jakby chciało nimi objąć cały świat. Zapamiętajcie to drzewo. Jest bardzo istotne dla tej opowieści.
Nathan naprawdę kocha zegary. Całe jego maleńkie mieszkanko wypełnia tykanie wielu mechanizmów, tych z kukułką, elektrycznych, małych budzików i wielkich, stojących dzieł sztuki. Miarowe tik, tak, tik, tak, dzień, noc, dzień, noc. Nie wychodzi zbyt często ze swojego azylu. Woli siedzieć w tej zegarowej ciszy i zagłębiać się w labirynty obciążników, przekładni i sprężynek. Nie jest to łatwy kawałek chleba teraz ludzie mają telefony, które robią dużo więcej, niż samo odmierzanie czasu. Nikomu niepotrzebne są zbierające kurz relikty przeszłości, którymi on wypełnił swoje życie. Utrzymuje się zatem głównie z sentymentalnych staruszek, które odmładza sam jego widok. Z dziewczęcym rumieńcem na pomarszczonych twarzach zagadują na ulicy, a on z nieodmiennym uśmiechem filmowego amanta z dawnych lat całuje ich dłonie i zapewnia, że ten jeden, wyjątkowy model będzie gotowy już na dniach i nie może się już doczekać ich wizyty w sklepie. Tak naprawdę nie cierpi oddawać zegarów. Tykanie wydaje się wtedy cichsze. Mieszkanie coraz bardziej puste.
Natan nie ma rodziny, ani przyjaciół. Kiedyś miał brata bliźniaka, matkę i jeszcze do niedawna ojca. Pochował ich wszystkich i został sam. Do czasu, aż pewnego dnia do jego okna, po wyżej wspomnianym już drzewie, nie wspiął się bardzo stary, bury kocur z jednym uchem i ogonem wyłysiałym na czubku. Stanął na parapecie brudny, z futerkiem całym w śniegu, łazęga i łajdak. Pewnie złamał serce większości kotek w okolicy. Nathan popatrzył na niego przez chwilę, po czym zagrzał mu trochę mleka. Co z tego, że to niezdrowe dla kotów. Nawet takiemu chudemu, brudnemu kocurowi należy się od życia jakaś przyjemność. I tak zostali razem, Nat i Łazęga Łajdak, zależnie od dnia. Chłopak miał w końcu kogoś do rozmowy, a kocur ciepły kąt, by ogrzać swoje stare kości.
Jego ojciec, kiedy jeszcze żył, zmuszony był pogodzić się z faktem, że nie doczeka się wnuków, ani nie zobaczy narzeczonej syna w pięknej, białej sukni, kiedy uśmiechając się, powie tak, patrząc w oczy jego syna. Tak samo Nat pogodził się z faktem, że prawdopodobnie nigdy nie spotka mężczyzny, który zawróci mu w głowie i obudzi zamarznięte motylki, ponoć mieszkające w brzuchach wszystkich zakochanych.
Co niedzielę Nat chodzi na cmentarz, żeby złożyć kwiaty na grobie swoich rodziców. Czasami towarzyszy mu też Łazęga Łajdak, siada obok niego i patrzy jakby rozumiał. Wtedy Natan mówi mu, że kiedy już umrze to pochowa go zaraz obok i będzie przynosił mu co tydzień miseczkę ciepłego mleka. Zakopie go głęboko, na tyle żeby kocur nie czuł już zimna z powierzchni, bo to źle robi na jego kości. I tak sobie siedzą, Nat, kot i nagrobki. Wszyscy słuchają ciszy, szumu wiatru i obserwują śnieg tańczący w powietrzu.
Wieczorami Nat siada z czymś ciepłym do picia i całą noc czyta niemiecką poezję, bo nikt tak pięknie nie pisze o śmierci jak Niemcy. Ten naród jako jedyny zaklął czas i zamienił go w słowa. A Nathan kocha czas. To on sprawia, że godzi się z losem. Samotnością, kotem i wielkim drzewem, którego konary, kiedy wzmaga się wiatr, rytmicznie uderzają o szyby jego mieszkania.


Ot i cała historia o drzewie, którego konary są tak wielkie, że wydaje się jakby chciało nimi objąć cały świat, o kocie łazędze i łajdaku, zależnie od dnia i o chłopcu, którego jedynym przyjacielem jest czas.


Dzień dobry i na wstępie Wesołych Świąt, smacznego jajka i czego tam jeszcze sobie życzycie. Nat miał wyjść wesoły i pozytywny, ale jak zwykle coś nie poszło. Mam nadzieję, że mimo to duch świąt sprawi, że zostanie miło przyjęty. Cytat w tytule od Marka Hłaski :)

18 komentarzy:

  1. [ Ach, Evan! Wciąż dobrze pamiętam drugi sezon AHS, w którym jego chłopięcy urok dobrze kontrastował z rolą, jaką przyszło mu zagrać. :v

    Dziś akurat weszłam tutaj przez przypadek, ale że karta — i sam wizerunek — mi się spodobała, to postanowiłam przywitać. Cześć! ]

    Tessa

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wiesz, że nieświadomie wplotłaś mi się w plan dnia? Po pierwsze przez wzgląd na Hłasko. Właśnie dzisiaj referowałam pani profesor opowiadanie pt. Pętla - jak już się domyślasz, tekst pisany spod ręki tego autora. Po drugie: motywy w karcie postaci. Czas, samotność, śmierć... wszystko to wpisuje się w temat mojego konwersatorium, które dumnie brzmiące - istota i sens - opiewa głównie w motywy egzystencjalne, a dziś na warsztat wzięta była w grupie tematyka śmierci. Nic więc dziwnego, że w głowie tkwi mi pewien tekst literacki. Tekst, który sprawia, że nie mogę zgodzić się z opinią, jakoby o śmierci najpiękniej pisali Niemcy. Bo mi osobiście nade wszystko podobała się nowelka Lwa Tołstoja. Mianowicie "Śmierć Iwana Ilijcza". Jest to opowieść, która opisana jest tak naturalnie i pięknie, że niemieckie twory z chęcią chowam w szufladzie na czas delektowania się lekturą Rosjanina.
    A tak poza tym to pochwalę kreację postaci, bo jest niesamowicie przyjemna, spójna i bardzo, ale to bardzo interesująca. Aż dziw mnie bierze, że obie porwałyśmy się na gejów, a Twój przy moim jest taki pocieszny, tak dobrze zgrany z otoczeniem. A już szczególnie z zaciszem własnego domu i mechanizmami zegarków, które pewnie koją wprawne ręce i ucho.
    Jakbyś chciała dodać promyczka radości do życia Eli, to ja się na to piszę, wprawdzie pewnie jak to ja będę opóźniać z odpisami, bo znów proponuję osobom wątki, na które nie mam czasu, ale... no nie mogę sobie darować. Nathan jest na to zbyt uroczy.

    PS. Nathan, czy Natan? Tekst pod tym względem jest dość rozbieżny.]

    Declan, Scott & Eli

    OdpowiedzUsuń
  3. [Nat mnie całkowicie kupił! Uwielbiam go najmocniej za całowanie staruszek w dłonie i jestem wzruszona tym ciepłym mlekiem dla pociągającego Łazęgi Łajdaka. Jak poezja o tematyce śmierci, to jednak Polacy w niej przodują, Niemcy przodują w nie-poezji! :3
    Życzę samych wspaniałych momentów w MC dla Ciebie i dla Nathana bo taki słodki z niego chłopak! (a już z kotem to jeszcze słodszy), więc jeśli jest ochota, to zapraszam dla Issy!]

    Clarissa

    OdpowiedzUsuń
  4. [Powiem ci, że już polubiłam Nathana właśnie za miłość do Łazęgi Łajdak, bo ona gdzieś tam jest, choćby w tej ciepłej misce mleka :)
    Twoja postać jest odrobinę smutna, ale przy tym bardzo, bardzo ciepła i ja sama pozytywnie ją odbieram. Ma w sobie wszystko to, co miłe i to jest najważniejsze.
    Ojej aż chciałabym zaproponować ci wątek, ale co może połączyć naszych dwóch panów, hmm? :) Myślałam, by Duncan przywiózł ze sobą jakiś mały zegarek, który dostał choćby od Marii Clary, a który jak na złość przestał tikać.
    Niemniej życzę dużo zabawy i samych fajnych wątków!]

    Duncan

    OdpowiedzUsuń
  5. [A mnie nurtuje co się stało z bratem bliźniakiem, bo kwestia rodziców się wyjaśniła, ale drugi pan Howard zniknął z opowieści tak samo niespodziewanie jak i się w niej pojawił. Karta jest bardzo zgrabnie napisana, ma świetny klimat, a do tego świetnie obrazuje życie Nathana. Naprawdę przyjemnie się czytało. ;)
    Udanej zabawy w naszej mroźnej krainie, w której czas chyba zatrzymał się już dawno temu (świetny zawód swoją drogą!).]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ty mnie kupiłaś na dzień dobry, bo już z nagłówka zaatakował mnie Hłasko (drobna uwaga: w tytułach nie stawiamy kropek ;)), a że ten pan okrutny skradł mi serce od pierwszego słowa już kilka lat temu i do tej pory łajdak nie oddał... no cóż zrobić. Sama karta tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze sprzedałam własną skórę. Nathan rozczulił mnie niesamowicie i jak z reguły preferuję raczej kubeł zimnej wody na przebudzenie, tak jego pewnie bym przytuliła, gdybym tylko mogła. Nie wiem, czy jest jeszcze coś, co mogę dodać nie powielając przy tym słów poprzedników ― karta bardzo ładna, płynnie napisana i przyciągająca uwagę; jestem przekonana, że jeszcze nie raz będę do niej wracać i czytać ją dla własnej uciechy. :)
    Cześć, witaj w tej naszej zasypanej śniegiem krainie i baw się z Natem dobrze. Trzymam kciuki mocno, żeby znalazł się wreszcie ktoś, kto trochę tę samotność panu zegarmistrzowi osłodzi. c:]

    Mysie Ayers

    OdpowiedzUsuń
  7. [To jest w ogóle niewiarygodne, że czytam czyjąś kartę i jestem jednocześnie oczarowana, a z drugiej strony – zżerała mnie zazdrość tak wielka, że się gotuję przed ekranem. Wow, totalne chapeau bas, bo to, co stworzyłaś jest zachwycające. Świetny pomysł z zegarkami, z czasem, w ogóle z całą kreacją postaci, której dopełnia perfekcyjnie dobrany wizerunek i złoszczę się sama na siebie, że po pierwsze sama tak nie umiem, a po drugie – nie mam się do czego przyczepić. : D W zasadzie reflektowałabym na wąteczek (to ten moment, kiedy jestem oczarowana, ale nie mam żadnego wybuchowego pomysłu :c), ale jedyne, co przychodzi mi do głowy to Charlotte odwiedzająca Nathana i oddająca do naprawy stary zegar swojej babci. Oczywiście, nie chciałabym, żeby tylko na tym się skończyło, bo gdyby Tobie odpowiadało – można byłoby pociągnąć to dalej, w kierunku słodko-gorzkiej przyjaźni i godzin spędzonych w ciszy. Żeby zaś oficjalnych powitań stało się zadość: dużo weny, ciekawych wątków i powiązań oraz dobrej zabawy! ;]

    CHARLIE EARNSHAW

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Mi się wydaje, że przebywanie z zegarami, które mimo wszystko i tak się kocha, i uwielbia, może być też czasem dość smutne, bo nierozerwalnie związane z przemijaniem. To tykanie zegarów wcale nie przypomina Nathanowi, że coś minęło i już nie powróci?
    Cześć! Bardzo ładnie napisana karta. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać.]

    Tom

    OdpowiedzUsuń
  9. [Wszystko zostaje Ci wybaczone, bo masz fajowego Pana ♥. Tylko jak się zaraz pięknie na listę obecności nie wpiszesz (która obowiązuje również nasze śnieżynki-świeżynki) to Ci nie wybaczę, bo mi znikniesz z linków i z kim wtedy będę pisać? :D No i oczywiście wobec Twoich planów życzę Ci miłej lektury Tołstoja.

    To w takim razie pójdźmy w banał: Eli zaprosił Nathana do siebie do mieszkania, żeby zajął się starym, stojącym zegarem, który od lat już nie tyka. Problem w tym, że właściwie to bardziej interesował go Howard, a nie zegar. Tymczasem Nat przyszedł i większą uwagę poświęca mechanizmom, niż człowiekowi, który desperacko próbuje Nathana uwieść. Oczywiście zupełnie bezskutecznie, bo łączy zainteresowanie zegarmistrzem z naturalną dla niego nietowarzyskością. Co Ty na to?]

    Eli

    OdpowiedzUsuń
  10. [Właśnie miałam pisać, żeby o liście pamiętać, ale nieistniejka mnie wyprzedziła... To dobrze, nawet bardzo dobrze. Mogę mieć pewność, że nie przeoczysz jej. :D
    I czuję się w takim razie super dumna, że wspomniałam o bliźniaku skoro wszyscy inni go pominęli, chociaż gdzieś tam z tyłu głowy buczy nieznośny chochlik, że pewnie inni po prostu nie są tacy ciekawscy jak ja i dlatego pozwolili Ci przemilczeć tę drobną kwestię, ech. No ale nic, teraz to ja przyszłam podziękować, bo mi się miło na serduchu zrobiło, że uważasz Sol za tę - bardzo ładnie ujętą - ostoję ciepła. Właśnie taka miała być. Prorodzinna i do rany przyłóż. ;D]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  11. [Awww pięknie ci dziękuję za tyle cudnych słów, to mega kochane jest <3 Pewnie, że się nie obrażę, co ty!]

    Duncan

    OdpowiedzUsuń
  12. [No nie, jeszcze Olaf! Dziewczyno, masz mnie całą. ;)
    Jakbyś miała przypadkiem miejsce, czas i chęć na jeszcze jeden wątek, to ja bym się bardzo ucieszyła. Mysie chętnie zapełni wakat, bo nie wiem, czy umiałabym przeboleć jego brak z tak fajną postacią. Podpowiedz mi tylko, jak się ma sprawa z homoseksualizmem Nathana ― czy jest to ogólnie wiadome ― a ja już postaram się coś nam wymyślić. :)]

    Mysie

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Nie ma sprawy. Znam tę obawę, ale w przypadku męskich postaci jest ona znacznie mniejsza. Te bardzo rzadko pozostają niezauważone. :>

    Widziałam ten najnowszy sezon i faktycznie dobrze się tam spisał. Ale jedno mnie z początku trochę bawiło — jego akcent i wąs. :D Jakoś przez dłuższy czas nie mogłam się do tego przyzwyczaić, co w sumie nie było czymś złym. Ogólnie sezon 5 podobał mi się bardziej od dwóch poprzednich.

    Mam ochotę! Tessa na pewno też, bo jak na razie jeszcze się nie doczekała tutaj wątku, a szczerze mówiąc, sama zdążyłam polubić własną kreację tej postaci. A cóż stało się jego bliźniakowi i reszcie rodziny? Coś chodzi mi po głowie, że można ich jakoś powiązać poprzez rodzinę. Ojcowie mogli się przyjaźni, to chyba nic niemożliwego? Tessa więc na pewno nie raz, nie dwa mogłaby mieć na głowie bliźniaków, a jako że jest AŻ trzy lata starsza, trochę traktowałaby ich z góry. Nie wiem, jak wygląda kwestia orientacji Nata, w sensie... Czy komuś się kiedykolwiek zwierzał? O, przecież Tessa ma starszego brata. Być może Nathan był nim kiedyś pod jakimś względem zauroczony? ]

    Tessa

    OdpowiedzUsuń
  14. [Metafora wspaniale udana! Pasuje do Nata najbardziej na świecie!
    Profesorowie zwykle mają dziwne upodobania, więc już mniej się dziwię tej niemieckiej poezji :D
    Ach, nie ma to jak czasy onetowskie! Chociaż jeśli mam być szczera, to chyba jako jedna z nielicznych, wolę jednak te teraźniejsze , ale może rozpatruję to nie tylko z perspektywy grupowców ;>
    Wątek, wątek... A gdyby tak Nathan mieszkał obok domku wynajmowanego przez Philipa i Issę? Wtedy miałybyśmy pełne pole do popisu! Clar nawet pewnego dnia mogłaby wpaść z szarlotką, żeby pokazać, że nie jest takim miastowym nieudacznikiem, jak to wszystkim się wydaje :D]

    Clarissa

    OdpowiedzUsuń
  15. [Cieszę się, że Ci się podoba i nie przekombinowałam postaci, bo trochę się tego obawiałam. Dziękuję również za rozpoczęcie – zaraz po świętach odpiszę. ;]

    C. E.

    OdpowiedzUsuń
  16. [To i ja, jak zwykle spóźniona, przychodzę się przywitać- piękna karta, fantastyczny pomysł, chciałabym posłodzić Ci bardziej, ale jestem trochę wyprana z mózgu, wybacz. Evan tak dobrze się w niej sprawdza, że aż przecieram oczy ze zdumienia, bo Nathan to taki trochę Sylar z Heroes, tylko w mniej psychopatycznej wersji. Witaj, zaproponowałabym wątek i zadeklarowałabym gotowość Antosia do spędzenia reszty życia z tym człowiekiem, ale widzę, Eli mnie wyprzedził- toteż nie będę wchodzić w paradę ;) niemniej, jeśli masz ochotę, zapraszamy do nas.]

    Dunford

    OdpowiedzUsuń
  17. [ Czyli rozumiem, że szanse na wspólne pisanie gwałtownie wzrosły? :D]

    Tom

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiktoriański, czy nie, dla Elia zegar był po prostu zwykłym zegarem. Tym drewnianym, złośliwym pudłem zagracającym salon niezmiennie od lat. Tym samym, o które niefortunnie uderzał stopą w egipskich ciemnościach za każdym razem, gdy nocą starał się zgrabnie przetransportować do łazienki. A warto wspomnieć o tym, że słowo „zgrabnie” w słowniku Elia pozostawało pojęciem mocno względnym. Aż dziw, że po tylu śmiesznych wypadkach jeszcze nie rozwalił skrzyni butem albo chociażby nie obił jej krawędzi. Pudło zdawało się mieć więcej szczęścia niż sam Eli, który już nawet nie liczył siniaków, jakich nabawił się za sprawą bliskich spotkań z litym drewnem. Wiktoriański czy nie, zegar był więc wyjątkowo wredny. Nie dość, że nie działał, był jeszcze niebezpieczny.
    Od lat obiecywał sobie, że go naprawi. Zasiądzie obok wielgachnej skrzyni, rozłoży swoje superhiper zakurzone narzędzia do majsterkowania i z jakąś inteligentną instrukcją wydrukowaną z Internetu upora się z demonami starego mieszkania. Problem w tym, że Internet był daleko, bo aż w sklepie ogólnym u Candoverów, a instrukcje obsługi do reperowania czegokolwiek takie nieprzystępne. Do tego wszystkiego narzędzia dawno zginęły mu w odmętach strychu, praca przy trybikach i kółeczkach wydawała się nużąca, a jemu zwyczajnie się nie chciało nad tym ślęczeć.
    Odkąd dowiedział się, że pewien nienajgorzej wyglądający pan oferuje usługi zegarmistrza, chciało mu się jeszcze mniej. Wręcz w ogóle. Łatwiej było mu zaprosić mężczyznę do siebie i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Nathan zdawał się być dosyć niedostępny, więc jedynym sposobem na zwabienie go do domu było powołanie się na to cholerne pudło. Choć raz mogło mu się przydać.
    — Wchodź. Wstawię na herbatę. Czy może kawę? — pierwsze pytanie padło już od progu. Kolejnego na ten moment nie przewidywał za to całkiem naturalną koleją rzeczy wydało mu się ściągnięcie z pleców gościa wierzchniego odzienia. Był dobrym gospodarzem, trochę mało subtelnym, bo jak już coś robił to bardzo wprost i bardzo na gorąco, ale... kto by się tym przejmował. On na pewno nie.
    — Nie zimno Ci tak bez rękawiczek, szalika? Czapki…? — zanim jego impulsywność pchnęła go ku sprawdzeniu tego w sposób bardzo, ale to bardzo doświadczalny, machnął zbawczo ręką, ignorując tę kwestię — Jak się napijesz, to się ogrzejesz.
    Ot, i na tym zakończył wywód.

    Eli

    OdpowiedzUsuń