
Grace Argent
Od dzieciaka wiecznie ciężko. Matka alkoholiczka, ojciec zadufany w sobie bogacz. Wychowałą ją babcia - mieszkanka Mount Cartier. Wstawanie o szóstej rano i zapieprzanie kilka kilometrów na pieszo do szkoły czy to śnieg czy co innego przez pięć dni w tygodniu jej nie straszne. Od dziesiątego roku życia przejeła wszystkie domowe obowiązki. Opieka nad zchorowaną babcią ,odśnieżanie, wychodzenie do sklepu czy palenie w kominku. Gdy miała lat szesnaście starsza kobieta zmarła. Straciła jedyną osobę którą miała w swoim życiu. Przygarneła ją samotna matką z dwójką dzieci, które stało się dla Grace jak rodzeństwo. Płakała nocami, czasem myślała też o samobójstwie. Ciężko było pogodzić się jej ze stratą "mamy", bo tak czasem zwracała się do babki. Jednak podniosła się. Zaczęła pozytywnie patrzeć na świat. Wiele się przez ten czas nauczyła. Uznała, że skoro jest na tyle samodzielna czemu tego nie wykorzystać? Jej głównym zajęciem stało się pomaganie: począwszy od sąsiadów, a skończywszy na zwierzętach (niezawsze tych udomowionych). Z wieczne smutnej, cichej dziewczyny przerodziła się w dosyć wygadaną i towarzyską osóbkę. Każdemu chce pomóc, zawsze znajduje wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji. Ciężko ją uciszyć bo non stop klekocze coś i często nie na temat. Większość wolnego czasu spędza na dworze czy to jeżdżąc na snowboardzie, czy też na swojej klaczy Yumi. Obecnie ma lat dwadzieścia. Świetnie zna okoliczne tereny i góry, dlatego też nie mogło jej zabraknąć w roli przewodniczki po górach, w której sprawdza się wręcz doskonale. Na ogół uważana jest wśrod mieszkanców za dość grzeczną panienkę. Nigdy w życiu nie piła ani nie miała papierosa w buzi. Jest dziewicą i bardzo chciałaby stracić cnotę. Zafascynowana erotyką i wszystkim co związane z seksem. W jej pokoju znajdziemy tysiące książek o tej tematyce. Jest "wielofunkcyjna", tzn może wykonywać wiele czynności na raz, chociażby gotowanie i opieka nad dzieckiem jednocześnie. Wieczory uwielbia spędzać z dobrą książką i kubkiem gorącego kakao w domowym zaciszu przy kominku. Ta skromna i skora do pomocy Grace z pewnością jeszcze na długo zostanie w Mount Cartier! Ale...! Jej marzeniem jest zamieszkać w Meksyku.
***
Nie mam zbytnio talentu do pisania ale mam nadzieję,że moja postać jakoś się zaklimatuzyje :D!
***
Nie mam zbytnio talentu do pisania ale mam nadzieję,że moja postać jakoś się zaklimatuzyje :D!
Zaśnieżone, zalodzone, zacofane, zahukane, niezbyt dobrze zaludnione, ale zdecydowanie urocze miasteczko Mount Cartier wita w swoich skromnych progach! A skoro już Twoja panna zaznajomiła się z górami i wie, jak wietrznie i nieprzyjemnie potrafi być w tej okolicy, już nic więcej nie powinno jej zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńA już zupełnie fabularnie mówiąc: mam trzech panów do oddania. Każdy z nich jest nieco inny.
Declan to indywidualista, sceptyk i cynik, w zasadzie dość nieprzyjemny w obyciu, jeśli kogoś nie polubi. Do tego totalnie interesowny.
Scott to taka dobra dusza, stary kawaler, któremu nie wyszło i ma niemałe doświadczenie w życiu, ale wciąż stara się pozytywnie patrzeć na świat. Jest nieco dziwny i odizolowany, ale niegroźny.
Eli to cadeklarowany gej, który nie do końca godzi się z tradycjami, jakie panują w miasteczku. Najchętniej wyjechałby w siną dal, ale nie ma możliwości i ambicji. No więc stoi gdzieś pomiędzy narzekaniem, a nic-nie-robieniem.
Daj znać, jeśli chciałabyś zagrać z którymś z nich. :)
Declan & spółka