
Dina Jackson
Zmarłych nie trzeba się bać. Trzeba im pomóc, żeby godnie mogli przejść na tamten świat. Odkąd tylko sięga pamięcią, te słowa gościły w jej życiu. Od małego wychowana wśród kwiatów, trumien i nagrobków. Co, prawdę powiedziawszy, nigdy jej nie przeszkadzało. Przez co uważana była za tą dziwną, zwłaszcza w szkole. Mimo wszystko, gdy przyszło co do czego, nikt lepiej nie potrafił przygotować zmarłych do dalszej podróży niż oni. Tak, to zdecydowanie rodzinny biznes. Ale teraz została tylko ona. Starsze rodzeństwo uciekło z miasteczka, uciekło od tej pracy, od zapachu przepełniającego dom, chociaż pracownie mieszczą się w piwnicy, szczelnie chronione za grubymi drzwiami. Dina została. Razem z matką i ojcem prowadzi zakład, wkładając w to całe swoje serce i umiejętności. Bo, prawdę mówiąc, żywych to ona też potrafi umalować. I to cholernie dobrze. Chodzi sobie po ulicach miasteczka z szerokim uśmiechem na twarzy, trochę za często odwiedza cmentarz, i stara się. A tego starania się jest z każdym rokiem coraz więcej. Stara się być taka, jaką rodzice by chcieli ją ujrzeć. Stara się nie zrażać do siebie ludzi, chociaż pracuje w jedynym biznesie, który nigdy nie przestanie być potrzebny. Stara się, zwłaszcza przed matką, udawać całkowicie nieprzejętą swoim wciąż panieńskim stanem. Jednak, przede wszystkim, po każdej robocie stara się zmyć z siebie nieodczuwalny dla innych zapach.
________________________________________________________________
W tytule Sia i cudowne Death By Chocolate, na zdjęciu nie wiem kto. Dina już tu była, niestety dodałam ją w złym czasie i nie mogła zabawić długo, dlatego powraca, bo przyznaję - stęskniłam się i za nią i za Mount Cartier. Wątki, powiązania, na pewno coś da się ogarnąć skoro moja pani mieszka tu od zawsze. Witam więc wszystkich bardzo serdecznie i mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić.
[Trochę tak na szybkiego, bo z telefonu nie najlepiej się dodaje komentarze ostatnio, ale jak już zobaczyłam nową kartę to przybywam powitać: cześć! :) Dinę pamiętam, jej kartę też, zdjęcie tym bardziej, bo zawsze mi do niej pasowało. Z Solane są w tym samym wieku i zamieszkują to samo miasto od zawsze, nie ma szans żeby się nie znały. Nawet myślę, że Sol mogłaby ją bardzo lubić za ten szeroki uśmiech! ;)
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze i nie zrażaj tą ciszą sesyjną (nie każdy ma to szczęście mieć to wszystko już za sobą...). Jeszcze trochę, a znowu tutaj ożyjemy troszkę.]
Solane
Dina <3 Pamiętam tę panią z poprzedniej odsłony i cieszę się niezmiernie, że do Nas wróciła. Swoją drogą gratuluję Ci zdanych egzaminów i życzę, żeby wszystkie kolejne też przebiegały Ci tak łatwo. No a Dinie oczywiście satysfakcji z życia i radości wbrew tej "grobowej" atmosferze w pracy.
OdpowiedzUsuńA,i jeśli masz chęć na wątek to ja jak najbardziej, ale z konkretnym pomysłem odezwę się po urlopie, bo póki coczeka mnie jeszcze jeden większy egzamin :D
Declan & Scott
[Hello there. Znajomy nick, znajoma twarz... Eee nogi znaczy. Może i smutny, ale ja chyba lubię gości z ciężką historią. Nawet Kapelusznik ma tam mały dramat. Nie mam pomysłu, ale rozbawiło mnie to wspomnienie o jej stanie panieńskim. Takie urocze :D Ale czekam na pomysły, bo jestem w trakcie sesji i no cóż... Powinnam się uczyć.]
OdpowiedzUsuńMax
[Pewnie. Możemy być przyjaciółkami z dzieciństwa. Wavey może ja nawet po znajomości zabrać samolotem do Toronto na jakieś zakupy, czy cos, jeśli będzie mieć ochotę :) i dzięki za miłe słowa]
OdpowiedzUsuńWavey
[A to ciekawe, bo wątku to nie pamiętam... może w planach to i był, ale nie wiem czy zrealizowany został. Inna sprawa, że Sol w zmienionej wersji nieco była też na innym blogu i może stamtąd ją kojarzysz, no ale mniejsza o to. :D Zobaczymy po sesji czy coś się w limitach zwolni albo czy uda mi się je rozszerzyć, to w razie czego przyjdę i pomyślimy coś jak tu ogarnąć te dwie panie ;)]
OdpowiedzUsuńSolane
[ Jestem za wątkiem między Declanem, a Diną. Chociaż wizja Scotta, który przypałętał się przypadkiem do zakładu i boi się trupów też mogłaby być zabawna. Ale nie. I tak jestem za Declanem xD. Kiedy Dina była w szkole, mógł być tym "popularnym" chłopakiem za którym szalały młodsze koleżanki i opcje są dwie: albo Dina też była w nim zadurzona, ale tego nie pokazywała, albo go nie znosiła, bo wydawał się jej pusty. A jak startujemy bez powiązania to pies Declana może ją obszczekać, bo wyczuwałby zapach z zakładu. Albo mogli się spotkać na cmentarzu. Declan nie ma poszanowania dla zmarłych, więc pewnie przy którymś nagrobku piłby sobie z piersiówki. Lub jeszcze inny scenariusz: Declan wpadł bez zapowiedzi do Diny i bezczelnie wbił się jej do łazienki, bo u niego ciśnienie wody niskie i ciepła nie leci xD ]
OdpowiedzUsuńDeclan
[Zaraz siadam do matmy, a rob ię wszystko, żeby tego nie robić. Rozumiem to doskonale.
OdpowiedzUsuńKk. Nie ma pośpiechu. Ucz się, zdaj egzaminy, a blog poczeka :)]
Max
[Masz idealne wyczucie czasu, pojawiłaś się pod moją kartą akurat, kiedy czytałam twoją i zastanawiałam się, czy wbijać z propozycją wątku, czy jednak się wstydzę. :D Dina również kupuje uśmiechem, a mnie kupiła jeszcze imieniem, które jest takie ładne, a tak rzadko można je gdziekolwiek spotkać, o.
OdpowiedzUsuńNiniejszym wyrażam również ochotę na wątek, skoro już sama się z nim nosiłam, a ty mnie ubiegłaś - musi być, nie ma innego wyjścia. ;P]
Haf
[ Pani doktor i jej śliczna córka, również witają serdecznie :)]
OdpowiedzUsuńSteph