A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

"You cannot change your fate"

Ethan Byrne

42 lata Zrywkarz FC: Jason Statham


Mieszka w Mount Cartier od pół roku, choć nadal ma wrażenie, że niewiele zmieniło się od pierwszego dnia przybycia do tego miejsca – nadal traktowany jest jak typowy przyjezdny. Ciężko się dziwić mieszkańcom, którzy żyją w miasteczku z dziada pradziada, a na obcych patrzą z nieufnością. Zwłaszcza na tych, którzy ewidentnie od czegoś uciekają.

Ethan przybył do Mount Cartier szukając spokoju po doświadczeniach przeszłości i przykrych tego skutkach. Gdy wypuszczono go z więzienia, tym razem za nienaganne zachowanie, postanowił wykorzystać szansę i zaszyć się gdzieś z dala od plotek oraz wiadomości. Zupełnie przypadkiem padło na kanadyjskie miasteczko, któremu nie można odmówić uroku i aury azylu.
Skąd jednak ta nagła potrzeba zmiany otoczenia? Nie wiadomo, ale raczej nie ma to nic wspólnego z tym, że przed Ethanem stanął Bóg we własnej osobie. 
Niewyróżniający się, opanowany i trzeźwo myślący. Może odrobinę "na siłę" odcinający się od innych. W Mount Cartier Byrne podjął się zwykłej, fizycznej roboty pracownika leśnego do której nadal podchodzi bardzo sumiennie. Musiał za coś żyć i opłacić dach nad głową - niedawno jednak przeprowadził się na swoje ku własnej uciesze. Nie znosił wzroku niektórych mieszkańców, jakby wciąż go oceniali i pilnowali, czy nie zrobi tego samego co kiedyś. Czy to się jednak wydarzy?

Niestety - przeszłość często lubi wracać, a zakrycie jej niczego nie ułatwia.





Witam zarówno starych autorów jak i nowych!
Z trzecią postacią jaką stworzyłam na tym blogu - chyba najbardziej "na poważnie" :)
Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć fajne wątki i powiązania! Bawmy się!
Zdjęcie się zmienia, w tytule Prince of Persia.

36 komentarzy:

  1. [Kojarzę nick, ale nie wiem czy dobrze kojarzę cukiernika... Najwyżej będzie wtopa, chociaż z Giną mi się udało i miałam rację, oby szczęście się nie odwróciło! :D
    Faktycznie wyszedł on poważny, ale raczej trudno się temu dziwić. Wizerunek oraz wzmianka o więzieniu mówią same za siebie i ciekawią cholernie. Co on tam takiego niby przeskrobał, hm? Chyba nie zamieszkał pośród biednych mieszkańców Mount Cartier jakiś morderca czekający tylko na swoją pierwszą ofiarę? ;D Może nawet rozciągnę jakoś limity wątkowe i się skuszę na jakiś (pewnie mało) groźny wątek? :D To już nie moja pora wymyślania, ale gdyby były chęci na poznanie Solane to pewnie nie ucieknie z krzykiem ze sklepu jak do niej zawita.^^]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mi się papa cieszy. Od razu przypominam sobie naszego cukiernika i tańczącego z nim na lodzie Roya. Miło Cię znów powitać Jarzębinko. Postać zupełnie inna od Twoich poprzednich. Szczerze, nawet nie spodziewałabym się, że będzie ona należała do Ciebie. ^^

    Powiem Ci, ze aż musiałam wygooglować tego zrywkarza i w dalszym ciągu nie jestem pewna na czym skupia się ta praca. Operator maszyn leśnych - piły? xD Brzmi trochę morderczo. Masakra piłą mechaniczną, tym bardziej, że ze Stathamem w wyglądzie.


    Ian/Lou

    OdpowiedzUsuń
  3. [Kolejna intrygująca postać. Nie wiem, co przeskrobał kiedyś Ethan, ale kto wie, może się kiedyś z Mikiem znali. Witam!]

    Mike Havoc

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hej! Musze przyznać, że po przeczytaniu karty, Ethan wzbudza ciekawość. Poza tym z tym zawodem to nieźle zagięło, bo musiałam aż poszukać, cóż to jest ;p Zapraszam do Kurtza, stworzy się jakiś ciekawy wątek ;)]

    D. Kurtz

    OdpowiedzUsuń
  5. [Proponuję zgadać się na e-mailu i tam obgadać wszystko, bo wygląda na to, że obie nie chcemy zdradzać za wiele na forum publicznym, a nie które informacje pewnie jednak przydałyby się do połączenia naszych panów w naprawdę dobry wątek. To kontakt do mnie - whiskejpeak@gmail.com. ;)
    I dziękuję za te przemiłe słowa kierowane pod adresem karty, choć mam coraz więcej wątpliwości, czy się faktycznie należą. ]

    Mike Havoc

    OdpowiedzUsuń
  6. [Co prawda mialam sie pojawic dopiero wieczorem, bo od switu jestem w drodze, ale zalazki internetow pozwolily mi przytuptac teraz, a nie moglam sobie tego odmowic, czytajac karte postaci. Powiem szczerze, ze moze nie na pierwszy rzut oka mozemy nie wiedziec, jaki watek poprowadzic, ale ja sie nie poddam i cos trzeba wykombinowac! :) Strasznie mnie Ethan zaintrygowal i wrecz nie odpuszcze jakiegos dobrego watku. Zapraszam pod nieco pusta karte Felki ;)]

    Ophelia Wood

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Witam, witam. Pamiętam cukiernika, chociaż wątku nam się wtedy nie udało stworzyć. Życzę dobrej zabawy i ciekawych wątków. Ethan jest niezwykle intrygującą postacią :) ]

    Charles Moore/Madison Ashton

    OdpowiedzUsuń
  8. [A co to dla niej! Najwyżej będzie uciekać z krzykiem w kierunku czterech facetów gotowych pozabijać, by nic jej się nie stało. Ethan rosły facet, ale miałby pewnie problem jakby Candoverowie się na niego zaczaili. ;D Ale tak sobie myślę, że Solka sama da radę, chociaż cholernie mi się śmiać chce na samą myśl jak będzie próbować awanturować się z kolesiem, o którym krążą takie plotki. Wiary dużej takiej nie pokłada w to, co mówią inni, ale tutaj mogłaby się troszkę dygać^^ A potem naprawdę zdenerwować jak już odkryje, że to bliźniak podbierał tę kasę z rodzinnego biznesu. No nic, ja się na to piszę, pytanie tylko od czego chcemy zacząć - jak Ethan przychodzi któryś raz i Sol go tam obserwuje uważnie czy jak już po konsultacji z Frankiem, który kazał jej nic nie robić, ona i tak się buntuje i sama próbuje wyjaśnić sprawę i podpytuje/oskarża Ethana w sklepie/barze? :D Mam jeszcze taki pomysł, by jeszcze bardziej to skomplikować i zakumplować właśnie Franka z Ethanem, bo dużej różnicy wieku między nimi nie ma, a pewnie Byrne lepiej czułby się mając kogoś przyjaźnie nastawionego obok siebie. Candoverowie wolą wyrabiać sobie swoją opinię o ludziach niż słuchać innych, dlatego Frank wolałby nie podejrzewać nowego kumpla od picia w barze o kradzież szczególnie, że to takie małe miasto. Sol odbiłoby coś wyjątkowo i dałaby się podpuścić tym starym plotkarom ze sklepu. Później przyjdzie jej pewnie żyć w zażenowaniu i upokorzeniu, ale jakoś to przeboleje.]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  9. [I dobrze, że wybrałaś Hattie, bo nie umiem pisać męsko-męskich, mówiąc szczerze :) W każdym razie, dziękuję za miłe słowa! I Hattie chętnie dałaby mu coś do roboty w cukierni, a nawet w jej domu, bo to samotna kobieta i czasami potrzeba jej silnego mężczyzny do różnych prac. Nawet i teraz, kiedy Ethan ma już stałą pracę, mógłby czasami coś dla Hattie zrobić za drobną opłatą, coś tam naprawić, przenieść, pomalować i tak dalej. Co do plotek, Golden zapewne w ogóle nie słuchałaby starych wiedźm i ich słów, bo nauczyła się, że takie starsze panie lubią wymyślać niestworzone historie. I tak sobie pomyślałam, że mogłyby też sobie ubzdurać, że Ethan i Hattie mają romans xD Jego mogłoby to zdenerwować, ale ona machnęłaby tylko na to ręką, bo wiedziałaby, że mało kto w to uwierzy, bo każdy zna te stare plotkary :D]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  10. [Mount Cartier piękne, ale dla dziewczyny, która życie poświęciła na ucieczce od tego grajdołka ze złymi wspomnieniami, powrót tu, to istna katorga. : D Bardzo dziękuję za przemiłe słowa i ciepłe powitanie – cieszę się tym bardziej, że Cię kojarzy z poprzedniej odsłony, co zawsze jest niebywale miłe. Ja na wstępie, jeśli pozwolisz, pozachwycam się Jasonem (<3 <3 <3) i tym, jak bardzo tajemniczą postacią jest Ethan. W kwestii samego wątku – wow, super! Tyle, że jeśli Ethan zadarłby z Xanderem, Zerelda natychmiast by go polubiła. : D Musiałby więc stać po stronie jej byłego męża, jakoś mu ewentualnie pomagać, ale przypominam, że od roku Kaysen siedzi w więzieniu i tyleż samo Zee jest w MC. Także to musiałby się wydarzyć wcześniej. Zaintrygowałaś mnie jednak tak bardzo swoim pomysłem, że czekam na więcej i z iście szatańską przyjemnością zacznę! : D

    ZEE MEYER

    OdpowiedzUsuń
  11. [Dzięki, dzięki, dzięki. <3 Przyznam, że zawód Ethana zabawnie mi się skojarzył i zabawnie go sobie wyobraziłam, ale to jest jakoś związane z leśnictwem, prawda? Bo jeśli tak, to powiem ci, że miałabym nawet pomysł na wątek. Co do relacji, to śmiało mogli odbyć przyjemną rozmowę podczas jego przyjazdu i z czasem zostaliby znajomymi od posiedzenia czasem w barze czy coś.]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  12. [No problem, ale nie obiecuję, że wyjdą oni wszyscy cało z tej nocnej akcji ;D. Cieszę się za to, że Frank znalazł sobie kumpla, bo w tym wieku to ciężko mu znaleźć kompanów xD Masz ochotę zacząć czy do mojej nocnej kolejki dopisać Ethana? ;) Jeśli tak to powiedz mi tylko od czego najbardziej Ci będzie pasować, a postaram się zacząć.]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  13. [Na samym początku wyobraziłam sobie, że on zbiera po prostu zrywki z ulic. Właśnie coś takiego bezpośrednio związanego ze zrywkami. XD
    Co do mojego pomysłu, pomyślałam sobie, że Hannah mogłaby któregoś wolnego popołudnia zażyć nieco więcej alkoholu niż powinna. Jej kompanami byliby jacyś przyjezdni, więc nie za bardzo wiedzieliby, że w lasach może być naprawdę niebezpiecznie. Zaczęliby coś tam gadać, że z miłą chęcią zobaczyliby niedźwiedzia, ale Hannah na pewno nie umiałaby żadnego znaleźć, takie tam pijackie gadanie. No, a że ona jest typem dziewczęcia, które chętnie podejmuje się wyzwań, to wraz ze swoimi znajomymi wybrałaby się do lasu. I tam zapuściliby się w jakieś nieprzychylne tereny, mogliby nawet tego niedźwiedzia spotkać, ale na szczęście Ethan też by tam gdzieś był i dzięki niemu wszystko zakończyłoby się pomyślnie. Ewentualnie odgryzionym palcem.]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  14. [Byłoby zabawnie, gdyby to nie była plotka, szczególnie, że Ethan jest starszy o piętnaście lat od Hattie xD Chociaż ja tam lubię duże różnice wieku :D
    Hmm, możemy zacząć na przykład w chwili, w której Ethan będzie siedział w miasteczkowym barze i pytał o jakąś pracę. Hattie to usłyszy i stwierdzi, że jej przyda się pomoc w cukierni, jak i w domu, więc zaproponuje mu tymczasową pracę u siebie :) Pasuje?]

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  15. [Komplementy są dobre, zwłaszcza przy tak dobrej postaci jak twoja ;)
    Cieszę się również, że Dante przypadł do gustu, zwłaszcza, że strasznie lubię tego typa xD
    Poznanie w barze i późniejsza wycieczka by postrzelać do kaczek to świetny pomysł :D Dan na pewno nie odmówi ;)]

    Kurtz

    OdpowiedzUsuń
  16. [Nie ma problemu, możemy zacząć od tego jak Frank siedzi na zapleczu, Solane okupuje krzesełko za ladą, a Ethan zasypany śniegiem moczy jej podłogę w wejściu. ;D]

    Solane

    OdpowiedzUsuń
  17. [O, myślę, że Grace mogłaby w razie potrzeby wyciągnąć do niego pomocną w dłoń, w przypadku jakiejś nieprzyjemnej konfrontacji z zapyziałymi mieszkańcami MC.
    I hej! Kojarzę Cię z poprzedniej odsłony, miłej zabawy. ;)]

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Yennefer z Vengerbergu musi być! Nie mogłam sobie odmówić, choć na ogół prowadzę samych chłopów. Pomimo, że sama do płci pięknej należę, nie potrafię się jedną z takich wcielać w wątkach.
    A mówiąc o wątku- pokusiłabym się na taki z twoim byłym więźniem, tym bardziej, że dogadaliby się (jak sama wspomniałaś). Ale muszę trochę pomyśleć bardziej i jak nieco wzbogacę twoją propozycję naprawy ciągnika, to po prostu wrzucę starter :3]

    Lasmanis

    OdpowiedzUsuń
  19. [Jak chcesz to zacznij, ja sie nie pogniewam xD Można zacząc od takiej męskiej rozmowy ;p Danemu się to przyda, zwłaszcza, że broń to było coś z czym jeszcze ok 2 lata temu miał dużo do czynienia :)]

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Okej, mam pomysł na wątek. Ogarniałem kto to jest zrywkarz i tak sobie myślę, że może Ethan zostanie poproszony o to, by dostarczyć drewno do domu pastora, który zamówił ileś tam tego materiału opałowego, ale nie miał jak odebrać. Byrne zastanie w domu Charliego i wszystko będzie cacy, dopóki nie nadejdzie potężna burza śnieżna i nie odetnie ich od świata. Co myślisz o czymś takim? ]

    Charlie Moore

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo rzadko Hattie zaglądała do miejscowego baru. Nie była typem osoby, która pije, chyba, że była ku temu dobra okazja. Poza tym, Golden miała nadzwyczaj słabą głowę, toteż wolała ograniczać spożywanie alkoholu do minimum. Już raz przesadziła i naprawdę wolała tego nie powtarzać, bo nie było to przyjemne wspomnienie. Czasami jednak wpadała do BnB, aby chwilę porozmawiać ze znajomymi, napić się soku pomarańczowego i chwilę odetchnąć od pracy. Nie, żeby narzekała, ale niekiedy naprawdę stanie za ladą przez kilka godzin było męczące. Zdecydowanie wolała siedzieć u siebie w mieszkaniu i piec kolejną porcję słodkich przysmaków do cukierni, choć i to zajęcie z czasem stawało się męczące. Samej w domu też nie uśmiechało jej się siedzieć, przynajmniej nie cały czas. Była towarzyską kobietą, która lubiła rozmawiać z ludźmi, a najlepszym do tego miejscem był właśnie bar, gdzie wieczorem przychodziło mnóstwo ludzi, aby trochę się zrelaksować.
    Dzisiejszego wieczora nie miała żadnych konkretnych planów. W kuchni pracować nie musiała, gdyż pieczeniem zajęła się wczoraj, a dzisiaj była kolej Logana. Mogła więc wyjść z domu i chwilę posiedzieć z innymi mieszkańcami Mount Cartier lub jakimiś przejezdnymi, których też trochę w miasteczku było. Słyszała, że znowu ktoś przyjechał i Hattie była ciekawa nowych gości. Usiadła więc przy samym barze, jak zwykle zamawiając sok pomarańczowy i wdała się w krótką rozmowę z barmanem, dopóki ten nie musiał zająć się nowym klientem.
    Nie siedziała zbyt długo, gdy tuż obok niej ktoś usiadł. Zerknęła kątem oka na postać i od razu stwierdziła, że musi to być jeden z nowych osób w miasteczku, gdyż widzi mężczyznę po raz pierwszy. Zanim jednak zdążyła się odezwać, nieznajomy zaczepił barmana pytając się o jakąś pracę. Hattie nie wiedziała czy aktualnie ktoś poszukuje jakichś pracowników na stałe, aczkolwiek ona sama już od jakiegoś czasu myślała sobie, że potrzebuje kogoś, kto pomoże jej w domu, a także i w cukierni. Oba te miejsca potrzebowały gdzieniegdzie napraw, a nawet i małego remontu, a sama przecież sama nie da sobie rady.
    — Myślę, że mogę pomóc — odezwała się, wpatrując się w mężczyznę z sympatycznym uśmiechem na twarzy. — Potrzebuję pomocy przy remoncie i kilku naprawach. Co prawda, nie byłaby to praca na stałe, aczkolwiek w międzyczasie mógłby pan poszukać czegoś bardziej konkretnego — dokończyła, odgarniając z twarzy kilka kosmyków, które ją łaskotały.

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  22. [Myślę, że Felcia lubi czuć się potrzebna i z przyjemnością (oczywiście nie cieszy jej cierpienie innych!) zajmie się raną Ethana, żeby później stać się prawdziwym wrzutem na d... na pośladkach, bo zapewne nie będzie chciała się odczepić ;> Masz ochotę coś zacząć czy spada to na mnie?]

    Ophelia Wood

    OdpowiedzUsuń
  23. [Zdajesz sobie sprawę z tego, że Xander nie ma zamiaru prowadzić czystych interesów, ale w dalszym ciągu fałszować dokumenty? Mógłby wpakować Ethana jeszcze w jakieś kłopoty, a zważając na to, że oboje mają za sobą odsiadkę, mogłoby być ciekawie. Cóż... Ja lubię robić przekręty i mam nadzieję, że ty też. Jeśli mogłabyś mi opowiedzieć trochę więcej o twoim pomyśle, byłabym bardzo wdzięczna. : D]

    Xander Kaysen

    OdpowiedzUsuń
  24. [Jason jest super. : D Właśnie nie, nie utrudnia, tak, jak powiedziałaś: o ile Ethan nie przyjechał od razu po zwolnieniu do Mount Cartier – mógł przecież, kiedy u Xandera robiło się gorąco, zwinąć manatki, żeby nie wpaść w kolejne tarapaty i nie wrócić do pierdla. Więc Zee na pewno go kojarzy (nie musimy tutaj się roztkliwiać, tak sądzę) i wcale nie jest to dobre skojarzenie, chociaż sama nie wie, czym tak naprawdę się zajmował (no dobra, ale bądźmy szczerze: jasonowa morda nie wzbudza w pierwszym odruchu zaufania ;d). Do tego, panna Meyer od czasu akcji z mężem stała się, delikatnie rzecz ujmując, rozwiana i rozhisteryzowana, dlatego wpadając parokrotnie na Byrne’a uzna, że ten niechybnie czyha na jej życie i zacznie się awanturować, bo jak dotychczas w MC, to właśnie awantury wychodzą jej najlepiej. : D]

    ZEE

    OdpowiedzUsuń
  25. [Chętnie się na to piszę. ;) Ale... nie chcesz może zacząć? Jeśli nie, to okej, jak się tylko odkopię z tego, co już mam, to pewnie coś naskrobię. ;)]

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  26. [Ja już nie wiem, czego bym oczekiwała od postaci z wizerunkiem Ryśka, bo grałam nim już chyba wszystko, od psychopatów, przez przeciętnych obywateli, po paradnych gejów, więc nawet jeśli kiedyś miałam zdanie na ten temat, już go nie mam :D Linc natomiast dogadałby się i Ethanem i z Loganem, podobnie jak obu miałby okazję spotkać, czy to ze względu na spędzanie większości życia w lesie, czy dzięki znajomości z Hattie ;) Więc wybieraj, z którym wątek bardziej ci odpowiada, mi i Lincolnowi to obojętne.]

    Linc

    OdpowiedzUsuń
  27. Cóż, Hattie była bardzo ufną osobą. Nie miała oporów przed dołączeniem do nieznajomego przyjezdnego i wciągnięciem go w rozmowę, zaproponowaniu pomocy czy zaproszeniu do swojej cukierni. A że była teraz w potrzebie, a niewielu mężczyzn miało w miasteczku czas, aby pomóc jej w remoncie, który zapewne trochę by trwał, musiała szukać wśród przyjezdnych, który szukali pracy. I tak owy mężczyzna niemal spadł jej z nieba. Zresztą, mogli pomóc sobie nawzajem.
    — Hattie Golden. Mi również miło — powiedziała, wciąż uśmiechając się sympatycznie do nowego znajomego. Lubiła wprowadzać przejezdnych do ich małej społeczności, wiedziała, że w Mount Cartier nie jest łatwo zaaklimatyzować się obcemu jeśli nie ma w miasteczku przyjaznej duszy. — Nawet i od zaraz. Dzisiaj zapewne pokazałabym panu co jest do zrobienia, obgadaliśmy jakie rzeczy trzeba będzie kupić i tak dalej, zaś jutro pojechalibyśmy na zakupy i wtedy mógłby pan zabrać się już do roboty. — Zaczęła powoli wszystko planować, gdyż, bądź co bądź, wcześniej prawie wcale o tym nie myślała. — Ale najpierw pozwolę, rzecz jasna, dokończyć panu piwo. Nie ma co się śpieszyć, dom się raczej w tym czasie nie zawali — dodała ze śmiechem, samem popijając swój zamówiony sok pomarańczowy.

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  28. [ Sponsor Lasmanisa mógł kupować jego zwycięstwa w taki sposób, aby sam Ricky o tym nie wiedział. Z tego powodu też nie rozumiał dlaczego niektórzy ludzie będący "głębiej" w tym sporcie, nie przepadali za teamem, którego był członkiem. No bo kto lubi oszustów?
    Można też założyć, że sponsor Rickyego robił przekręty, ale za pomocą rąk swoich pracowników/kolegów i to właśnie oni znaleźli się w największych tarapatach, gdy to wyszło na jaw.
    kurde, ciężko mi trochę myślenie idzie... Wybacz]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Mam tylko nadzieję, że Felka mogła być przez przypadek w pobliżu :)]

    Mówiło się, że ratownicy czy lekarze byli przewrażliwieni. Ophelia wiedziała, że coś w tym było, bo sama przyłapywała się na tym, że często obserwowała otoczenie. Niby rozmawiała, niby się śmiała, ale jakaś jej cząstka zauważała, że ktoś się poślizgnął i być może potrzebuje pomocy. Najlepsze było to, że zwykle nie zwracała na to szczególnej uwagi, dopiero kiedy była czegoś świadkiem to włączała jej się nad głową czerwona lampka, gotowość do działa.
    Teraz wydawało się podobnie. Ot, zwykłe przeczucie. Felka często spacerowała po lesie. Jak każdy człowiek potrzebowała czasami samotności, żeby móc pomyśleć czy powspominać. Często robiła to w towarzystwie przyjaciół, ale chwila wytchnienia, kiedy mróz zjadał człowiekowi policzki był na wagę złota. Aż dziwne, bo kobieta przeprowadzając się najbardziej bała się tej zimy. Nie lubiła marznąć, wolała łapać ciepłe promienie słońca. Mimo to świetnie dawała sobie radę. Ubierała się na cebulkę, dzięki czemu nie musiała ubierać puchowej kurtki, która krępowałaby jej ruchy. Do wszystkiego dało się przyzwyczaić!
    Wracając jednak do przeczucia... Ophelia opierała się właśnie o drzewo wsłuchując się w ciche stąpania dobiegające z oddali. Wolała nie wnikać w to, jakie zwierzę szukało teraz pożywienia, bo pewnie przestraszyłaby się i uciekła, a wolała jeszcze chwilę wymrozić twarz. Nie na długo dane jej się było rozkoszować ciszą, bo dobiegł do niej hałas towarzyszący przeważnie piłom. Nie pozostało jej nic innego jak westchnąć pod nosem i zebrać się do powrotu. Sięgnęła po plecak, który do tej pory leżał pod drzewem i otrzepując go zarzuciła sobie na jedno ramię.
    Kiedy miała ruszyć za swoimi śladami zaniepokoiła ją cisza. Felka nie byłaby sobą, gdyby nie odwróciła się automatycznie nadal nasłuchując. Drzewo nie spadło z charakterystycznym trzaskiem, silnik przestał pracować i dałaby sobie głowę urwać, że coś jednak usłyszała. Czym prędzej pobiegła w kierunku, z którego dochodził wcześniej hałas i przyśpieszyła, kiedy zza drzewo zauważyła leżącego w śniegu mężczyznę.
    - Cholera – powiedziała do siebie zdając sobie sprawę, że przy sobie miała tylko zwykłą apteczkę i parę leków. Nie nosiła całego sprzętu ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Teraz miała mieć wolne, a w razie wypadków kontaktowano się z nią przez krótkofalówkę.
    Z biegu opadła na kolana tuż obok mężczyzny rozglądając się na boki. Ilość krwi wskazywała na przeciętą tętnicę, ale zachowała spokój wiedząc, że kolor czerwony na białym był często mylnym znakiem.
    - Nie powiem, że jesteś nieodpowiedzialnym facetem. Nie powiem tego – oznajmiła tylko zdejmując plecak. Ruchy miała wyćwiczone. Para rękawiczek, plastikowe pudełko. Felka zaparła się rozcinając spodnie mężczyzny, tym razem nożyczki nie były potrzebna, piła zrobiła to za nią.
    - To zaboli – dodała jeszcze, kiedy sprawdzała palcami wielkość rany.

    Ophelia Wood

    OdpowiedzUsuń
  30. [Pierwotnie miała być taka jak Jilly, ale stwierdziłam, że na lekarza to trochę za dużo, nikt by do niej nie przychodził :D Ale dziękuję bardzo :D Skusiłabym się na wątek, ale tak w zasadzie to nadal, po przeczytaniu karty, niewiele wiem na temat Ethana. Ale jakbyś miała jakiś pomysł - to ja bardzo chętnie! ;)]

    Bethany

    OdpowiedzUsuń
  31. [Kurde, kurde masz takich fajnych panów, że nie wiem na którego się zdecydować :D]

    Adam

    OdpowiedzUsuń
  32. [Hm, ja to bym tylko chciała wiedzieć, czy finalnie będziemy zmierzać do ocieplenia stosunków i czy w takim razie Ethan i Zerelda mogą się zjednoczyć pod jedną flagą Nienawidzimy Xandera (Kaysen mógłby w coś w końcu wrobić Byrne'a), czy wręcz przeciwnie? : D Będziemy ich kłócić oraz ścierać i w ogóle siać postrach. :]

    Z.M.

    OdpowiedzUsuń
  33. Solane miała poważny problem.
    Zirytowana kolejnym nieprawidłowym rachunkiem pieniędzy umieszczonych w kasie zamknęła szufladkę mocniejszym ruchem ręki niż było to wymagane przy obsłudze tego całkiem nowoczesnego urządzenia. Ponownie brakowało jej kilkudziesięciu dolarów w stosunku do liczby, jaką zostawiła tutaj poprzedniego dnia, a była pewna, że nie pomyliła się w liczeniu. Dwa razy sprawdziła wczoraj i tyle samo razy zrobiła to dzisiaj, mimo to pieniędzy nie było tyle ile przewidywała. W tej kwestii nie było mowy o pomyłce. Zbyt skrupulatnie od kilku tygodni badała całą sprawę, żeby popełniać błędy w liczeniu, nawet jeśli sumy znikające z rodzinnego dorobku Candoverów nie były szczególnie duże. Raz, czasami dwa razy w tygodniu ubywało kilka banknotów. Pewnie gdyby kiedyś nie policzyła dokładnie pieniędzy i nie zauważyła braku niewielkiej kwoty, nie wiedzieliby nawet, że coś dziwnego dzieje się w ich sklepiku stanowiącym główne zaopatrzenie dla mieszkańców Mount Cartier.
    Czasami Solane naprawdę nie cierpiała swojej dokładności w wykonywaniu każdej pracy jakiej podejmowały się jej młode ręce. Gdyby nie ona żyłaby sobie o wiele spokojniej i nie czułaby tego uporczywego pulsowania z tyłu głowy za każdym razem, kiedy brakowało więcej niż dziesięciu dolarów w kasie. Pieniądze nie mogły przecież rozpływać się w powietrzu. Raz mogła gdzieś zawieruszyć jakiś banknot, komuś wydać za dużo (co pewnie i tak zostałoby jej zwrócone w ciągu godziny, bo przecież swój swojego tutaj nie okradał) albo upuścić pod szafkę, ale mało prawdopodobne, żeby robiła to nałogowo, kilka razy w miesiącu. Coś tu nie grało, nie była tylko jeszcze pewna, co dokładnie i dopóki tego nie odkryje pewnie nie uda jej się zasnąć spokojnie.
    Na tę chwilę tylko jedna osoba oprócz niej wiedziała o całej sprawie — Frank. Jako główny właściciel (nieoficjalnie każdy z klanu Candoverów czuł się odpowiedzialny za sprawną działalność sklepu, który bez konkurencji w mieście miał się całkiem nieźle) zajmował się księgowością oraz wszelkimi innymi, organizacyjnymi sprawami, w które Solane włączana była tylko od święta, naturalnym wydawało się więc uświadomienie go o kradzieżach w sklepie. Początkowo zdziwiony, po kilku takich akcjach przestał zwracać na nie uwagę i nieszczególnie kwapił się do pomagania jej rozwikłania tej uciążliwej zagadki. Jakoś nie śpieszył się do uświadomienia jej, że wie kto tak naprawdę zabiera pieniądze, bo kiedyś specjalnie posiedział chwilę dłużej w zamkniętym sklepie i nakrył złodziejaszka na gorącym uczynku. Dzięki temu miał przynajmniej pewność, że nic złego się nie dzieje. Może oprócz tego, że jego pogawędka niewiele dała, przez co wkrótce znowu będzie musiał rozprawić się z winnym całego zamieszania. Zanim jednak to nastąpi powinien chyba kategorycznie zabronić siostrze podejrzewać o te niecne zamiary jednego z przyjezdnych, Ethana. Frank już w pierwszym miesiącu od przyjazdu mężczyzny znalazł z nim wspólny kontakt i nie miał nic przeciwko, by przysiąść się do mężczyzny na piwo w barze Iana albo zatrzymać się na chwilę na fajkę, gdy spotykali się na głównej ulicy. Nie przyklejał mu łatki kryminalisty nadanej przez większość mieszkańców, co mogło wydawać się naiwnym zachowaniem, dopóki jednak nie miał dowodów o winie Ethana, nie chciał go oskarżać. Solane miała identyczne podejście do życia i rzadko kiedy dawała się wciągnąć w wierzenie miejscowym plotkom, miała przecież swój własny rozum. umiała oceniać sytuację na korzyść drugiego człowieka, ale akurat w Byrne’u coś jej nie pasowało. Za mało mówił o sobie, zbyt dziwnie się zachowywał i, co chyba najgorsze, nigdy nie próbował tych plotek zdusić w zarodku. Pozwalał na ich tworzenie, samemu dolewając tylko oliwy do ognia, gdy niczego nie komentował. A pieniądze zaczęły znikać akurat kilka miesięcy po jego przyjeździe... Jak tu nie być podejrzliwym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ułamek sekundy Solane podniosła wzrok znad książki, którą czytała na ladzie. O wilku mowa. Zmrużyła piwne oczy, obserwując uważnie mężczyznę, gdy ten podchodził powoli do niej.
      — Yhym — mruknęła niechętnie, zerkając za siebie na drzwi na zaplecze i do biura, gdzie siedział najstarszy brat. I co, miała tam tak po prostu isć i zostawić mężczyznę samego z, co prawda zamkniętą, ale jednak kasą pełną pieniędzy? Zwariowali! — Frank, chodź tutaj! — podniosła nieco głos, mając nadzieję, że brat nie będzie udawał głuchego i usłyszy ją pomimo dwóch par drzwi oraz korytarzyka, które oddzielały ich od siebie. Ethanowi posłała trochę nieufne spojrzenie, zakładką do książki zaznaczając przy okazji stronę, na której przerwała czytanie.
      — Kupujesz coś?

      [Na początku zawsze mi tasiemiec idzie, wybacz]

      Solane

      Usuń
  34. W tej chwili Hattie planowała wszystko na bieżąco, bowiem wcześniej prawie wcale o tym nie myślała. Owszem, czasami wpadła jej myśl, że to przydałoby się naprawić, tu pomalować, a tam zmienić trochę wystrój, aczkolwiek wiedziała, że minie trochę czasu nim to wszystko się zrobi, bo sama nie miała czasu, ani siły, aby tym się zająć, Logan też zapewne nie wszystkiemu by podołał, a inni mężczyźni w miasteczku byli zajęci swoją robotą. Hattie zresztą nie chciała brać jakichś starych pijaków, którzy codziennie przesiadywali w barze. Znała ich doskonale i wiedziała, że niewiele by zrobili, a jeśli coś by ruszyli, mogliby wszystko spierdolić.
    Lekko stuknęła swoją szklanką w szklankę mężczyzny, dopijając po chwili resztkę swojego soku. Było jeszcze dużo do zaplanowania. Musiała zrobić listę rzeczy do zrobienia, kupić odpowiednie materiały i przygotować mieszkanie oraz cukiernię na remont. Wiedziała, że w związku z tym będzie musiała zwalić na Logana prowadzenie cukierni, albo nawet na kilka dni ją zamknąć, ale domyślała się, że mieszkańcy jej za to nie zlinczują. Szczególnie, że mogłaby tymczasowo sprzedawać niektóre wypieki u siebie w domu. To też musiała jakoś zaplanować, co zanotowała sobie w głowie.
    — Dużo osób w Mount Cartier jest otwarta na nieznajomych, w tym ja — odpowiedziała, wzruszając lekko ramionami. — Nie to, że nie chciał. Większość ma swoje obowiązki i ma mało czasu. Gdyby chodziło o pomalowanie jednego pokoju to zapewne znalazłby się chętny, ale jest więcej do zrobienia. Potrzebuję kogoś, kto ma czas i szybko oraz sprawnie ze wszystkim sobie poradzi — dodała po chwili.

    Hattie

    OdpowiedzUsuń
  35. Zagryzła delikatnie dolną wargę. Nie musiała patrzeć na twarz mężczyzny, żeby wiedzieć jak wielki ból mu zadała. Ale musiała to zrobić. Żeby było lepiej, najpierw musiało być gorzej... Czy jakoś tak. W każdym bądź razie Ophelia naprawdę chciała pomóc i niewątpliwie jej ulżyło, kiedy już postawiła sobie w głowie wstępną diagnozę. Czym prędzej kopnęła też plecak, żeby unieść wyżej krwawiącą nogę mężczyzny. Marna była ta wysokość, ale w takich warunkach lepsza niż żadna
    - Masz cholerne szczęście, że nie przeciąłeś tętnicy. Ale widzę, że jakiś odłamek utkwił w ranie – stwierdziła dopiero wtedy przenosząc swój zatroskany wzrok na twarz Ethana. Oczywiście, bo kogo mogła się tutaj spodziewać jak nie pana zrywkarza, do którego próbowała nie raz zagadać, ale on miał ją głęboko w poważaniu? Cóż, ludzie mówili o nim w miasteczku chyba wszędzie. Ale Felka jakoś się tym nie przejmowała. Nawet kiedy popijała spokojnie zieloną herbatę i zjadała pierniczki w towarzystwie starszej pani, która plotkowała z drugą panią, że ten Byrne to na pewno jakiś kryminalista. Kobieta być może miała zbyt różowe okulary na nosie, bo nic sobie z plotek nie robiła. Nawet jeśli miałyby być prawdziwe. Przecież to nie jej sprawa, czyż nie?
    - Spróbuję jakoś zatamować krwawienie, ale potrzebne będą szwy. No i trzeba wyciągnąć drzazgę. Jesteś samochodem? Muszę cię jakoś doprowadzić do przychodni i zająć się nogą, tutaj tego nie zrobię – wydawała wyrok sięgając po pierwsze opakowanie gazy, które musiała rozerwać zębami, bo już brakowało jej rąk. Zaczęła przykład kolejne jałowe gaziki lekko je uciskając, a całość opatuliła opaską. Upewniła się, że na razie prowizoryczny opatrunek działa i dopiero wtedy pozwoliła sobie na głęboki wdech. Najpierw działanie, potem oddychanie!
    Sięgnęła jeszcze po apteczkę, żeby sprawdzić jakie leki w niej miała. Nie spodziewała się cudów, nie zwykła nosić na przechadzki całego asortymentu.
    - Mam tylko hydroksyzynę, nic przeciwbólowego – westchnęła po chwili. Wyglądało na to, że dopóki nie znajdą się albo u Felki w domu albo w przychodni nic więcej nie będzie mogła zrobić dla mężczyzny. Dopiero mając więcej środków i narzędzi poradzi sobie z raną całkowicie. Przy dobrych wiatrach nie będzie nawet śladu.

    Ophelia Wood

    OdpowiedzUsuń