A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

For transcending the barriers of yesterday was and is the dream

On a road where Cleopatras comes and goes like fishes caught in ponds 
thrown back for fun

Inigo Widdicombe

31 lat przyjezdny (artysta) FC: Oscar Isaac

 Zaczynało się niewinnie, od celowego niegaszenia świateł na klatce schodowej, by żarówki działały całą noc, od przywłaszczania sobie książek z bibliotek i niszczenia listów z wezwaniami do zwrócenia przetrzymywanych lektur. Niemądre drobiazgi zamieniły się w duże występki, a te – w małe tragedie, ale nigdy w zbrodnie, bo wówczas musiałyby nadejść kary, a w istnieniu chodziło przecież o ich unikania, a także – lub może przede wszystkim – o ochronę przed morderczymi wyrzutami sumienia. Inteligencja bez moralności niosłaby z sobą zagładę, a moralność bez inteligencji apokalipsę, szczęśliwie los obdarzył go nimi obiema, nieszczęśliwie zapomniał nauczyć właściwego z nich korzystania. Więc zamiast zająć się zbawianiem świata, wstawał, kiedy miał na to ochotę i w ramach porannego pobudzenia biegał po pobliskich parkach. Gdyby uciekanie przed życiem było konkurencją olimpijską, byłby w niej niekwestionowanym mistrzem. I chociaż wśród złotych medali, pod których ciężarem uginałyby się półki, można by znaleźć krążki honorujące zwycięstwa w biegach krótkodystansowych, to maratony byłyby jego specjalnością.
Do szpiku kości londyński, aż do mdłości wielkomiejski, obrzydliwie dumny z akcentu typowego dla brytyjskich wyższych sfer. Kiedyś myślał, że jest panem, potem czubkiem drogiego buta nierozważnie poruszył nieodpowiedni element i misterna konstrukcja zaczęła sypać się jak dominowa układanka czy karciany domek. Jeszcze później wylądował w miejscowości, o której najwyraźniej zapomnieli bogowie, a on mógł tylko zastanawiać się, czy jego osobiste bóstwa także.
Powiadali, że zwierzęta upodabniają się do swoich właścicieli. Jego kot, kiedy tylko miał odpowiedni nastrój, wskakiwał na kolana, tulił się i kazał drapać za uchem, a potem wychodził na zewnątrz i mordował ptaki, na wycieraczki znosił martwe szczury, a pewnego dnia poszedł w ciemną noc i jeszcze nie wrócił.

25 komentarzy:

  1. Ciekawa postać, tym bardziej, że brytyjczyk. Jakby nie każdemu w tym "do twarzy", ale jemu pasuje. Kurcze, aż mam przez Ciebie duży dylemat, bo mam już tyle wątków, że już teraz narzekam, że nie wyrobię, ale... nooo, może bym się tu o coś pokusiła. W końcu moze na Ianie jest to 8 wątków, ale na Lou mam tylko dwa... Chciałabyś coś konkretnego czy lecimy spontanem?

    Lou

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Artysta to ktoś, kim Madison na pewno się zainteresuje. Witam i życzę wielu ciekawych wątków oraz zapraszam do siebie :) ]

    Charles Moore/Madison Ashton

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dobry wieczór! Witam serdecznie i zapraszam do Olivii. Może panu się porwały spodnie? Artysta to bardzo szerokie pojęcie, którego mój mały móżdżek nie rozumie- poeta, muzyk, aktor? Jak tylko się dowiem, jakim artystą jest, może wymyślę coś innego niż łatanie dziur :D ]/ Olivia

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam nocną porą! Kartę czytało mi się wyjątkowo przyjemnie, żeby nie powiedzieć bajecznie, a to zdecydowana rzadkość i co najgorsze — mam szczerą ochotę na więcej. Skoro artysta, to zaproponowałabym wątek jeszcze z czasów wielkiego miasta, kiedy moja India stała się cieniem Inigo, wietrząc dzięki niemu bardzo dobry wywiad. Można by uznać, że nic z jej planów nie wyszło i ironicznie spotykają się w zapyziałej dziurze, którą jest Mount Cartier. Co Ty na to?]

    INDIANA BEAUDINE

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Jeśli jego dzieła byłyby na tyle dobre, żeby je kupić, to charakter mężczyzny nie byłby przeszkodą, z resztą Madison nie miałaby zamiaru wchodzić z nim w jakieś bliskie relacje, bo mogłaby mieć o nim dość nieprzyjemne zdanie ;p ]

    Madison Ashton

    OdpowiedzUsuń
  6. Chwalę za dobór muzyki póki pamietam.

    Zwykle nikt z przyjezdnych nie zapuszczał się w las Quicame, zresztą i mieszkańcy wiedzieli, ze można tam napotkać wiele niepokojących zwierząt, jak… niedźwiedzie na przykład. Lou wybierała się tam chyba bezwzględnie uzależniona od tej nutki adrenaliny, której nie doświadczy człowiek w wielkomiejskim klimacie. Zresztą, gdyby miała jakieś porównanie, mogłaby to potwierdzić. Tymczasem kucała za jednym z krzaków, obserwując uważnie niepokojące cielsko niedźwiedzia poruszającego się w niedalekim dystansie od niej. Zwierzę, o ile nie czuło się zagrożone, nie mogło wyrządzić krzywdy, ale nie kusiła losu, nie rzucała się w oczy. Wolała igrać na granicy z czymś znacznie mniejszym. Skunksem Puszkiem… na przykład. Tak samo niepokojący, trochę mniej groźny, ale nikt zdecydowanie nie chciałby się z nim konfrontować tak samo, jak z każdym miśkiem w okolicy. Tym bardziej jeśli nie wzięło się ze sobą żadnej broni. Momoa, chociaż doświadczona w strzelaniu z łuku, traktowała tą czynność jak wolny sport, nic co obecnie przydałoby się w życiu. Zresztą ze swoim łagodnym wobec zwierząt usposobieniem, nie mogłaby wyrządzić żadnemu zwierzęciu krzywdy. Nawet jeśli jej dalecy przodkowie uciekali się do zabijania chociażby bizonów. Oddychała spokojnie, miarowo, w zaczarowaniu śledząc majestatyczną wędrówkę niewielkiej, bo jeszcze młodej, bestii dopóki nie usłyszała czyichś bardzo wyraźnych kroków. A jeśli usłyszała je ona, niedźwiedź tym bardziej mógłby to zrobić. Szarpnęła wiec raptownie głową, spoglądając w stronę źródła dźwięku i syknęła, dostrzegając zbliżającego się w tym kierunku mężczyzny, który wybrał się na chyba coś w rodzaju…. jak to wielkomiejscy mówili na bezsensowne kręcenie się w kółko? Jogging?
    — No idiota — skwitowała pod nosem, bo może jeszcze nie wiedział, ale las Quicame to nie do końca to samo, co londyńskie parki. Podnosząc się lekko, skradając w kierunku ścieżki, ruszyła w tamtą stronę. Kilkanaście sekund później leżeli oboje na leśnej ściółce, a suche gałęzie, z pewnością wbijały się mężczyźnie w plecy, kiedy przygwoździła go do ziemi. Uznała, ze obalenie go na ziemię zajmie jej znacznie szybciej niż tłumaczenie mu, że biegnie prosto w paszczę niedźwiedzia.
    — Zwariowałeś? — syknęła już pół-szeptem, obracając się lekko, czy niedźwiedź ich czasem nie usłyszał, albo co gorsza, nie zauważył ich zza tych krzaków.

    Lou Momoa

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z Tobą gdzieś pisałam. Na Hogwarckich Kronikach może? Z tymże pewnie byłam tam jako prisoner. Ewentualnie możliwe, że na NYC'u? Emm... no nie wiem. Ale pamiętam, że miałaś taką melancholijno-subtelną kartę, która mnie urzekła. Ta też ma w sobie coś fascynującego. Ty po prostu czarujesz słowem. Chyba mam deja vu, możliwe, że już Ci coś takiego pisałam.

    Pozdrawiam ciepło z zimnego Mount Cartier!


    Declan

    OdpowiedzUsuń
  8. [W końcu jakiś artysta, może ktoś zrozumie biedną Ginę stanowiącą przykład ptaka z podciętymi skrzydłami!
    Witam serdecznie i chwalę za wspaniale napisaną kartę, chociaż chyba zrobili to już wszyscy wyżej :) ]

    Gina

    OdpowiedzUsuń
  9. [A co gdyby w zajeździe nie było już miejsc? Nie dość, że Hannah potraktowałaby go nieprzyjemnie, to jeszcze powiedziała, że nie ma tu czego szukać. Później mogą ostatecznie dojść do jakiegoś porozumienia, bo Hannah wcale nie jest aż taka zła i okrutna, jakby się wydawało. Mogłaby go przenocować u siebie do następnego dnia, kiedy pokój się zwolni czy coś. ;-;]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  10. [Nie ma sprawy, wszyscy kpią z hitu Giny, ale tak naprawdę ta melodia wszystkim chodzi po głowie, tylko nikt nie chce się przyznać do słuchania piosenek country o nieszczęśliwej miłości! xD Zawsze tworzę swoje postaci na wpół ironicznie, stąd to straszne country, z którego wszyscy się podśmiewują, i jedna znana piosenka na koncie. Taka zła ze mnie autorka, że sama ze swojej postaci kpię. Nic dziwnego, że dziewczę przeszło kiedyś załamanie nerwowe.
    Szkoda, że tylko zachowuje się jak drama queen, gdyby się jeszcze przebierał, stworzyliby dobry duet do występowania w pobliskim barze! xD
    To, że mama, nie znaczy, że się nie zna na niszowej sztuce!
    A Gina, nawet jak się nie podniesie, weźmie łom i stworzy sobie wyjście. Po co się ograniczać?
    Przez Ciebie zaczęłam teraz śpiewać Zero to Hero z Herkulesa.]

    Gina

    OdpowiedzUsuń
  11. [O matko, ja już sama nie wiem czy to tak na poważnie, czy nie, czy może ja coś przeoczyłam albo zapomniałam. Ale żartujesz, prawda?
    Chociaż z drugiej strony, to Hannah byłaby do tego zdolna, a gdyby jakiegoś gościa nie lubiła, to zrobiłaby to z czystą przyjemnością. Ogólnie możliwości jest wiele.]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Zawsze mogą zrobić przekręt jak w Vinci. Wiesz Madison mogłaby sprzedawać obrazy czy inne dzieła Twojego pana po to, by on sam miał czym zapełnić ambasadę. W dobie Internetu nawet grypsera nie jest niewiadomą i trzeba przyznać, że jest niezwykle ciekawa :p ]

    Madison Ashton

    OdpowiedzUsuń
  13. [Uff, ja już myślałam, że strzeliłam jakąś gafę.
    Wiadomo, że Smith jest o wiele, wiele mniej ważny niż Inigo, to nie ulega wątpliwości. To jak, wcielamy pomysł w życie?]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  14. [Nie martw się, cierpliwie poczekam. Mam jeszcze do nadrobienia dwa odpisy na innym blogu, więc bez pośpiechu! c:]

    Hannah Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  15. [ A czy ja twierdzę, że się da? Z resztą nie ma co się nad tym rozwodzić, bo do środowisk więziennych mi daleko, więc w tą szczególną gwarą mam do czynienia tylko dzięki Internetowi i muszę się opierać na słówkach w nim dostępnych.
    Masz rację, w domu lepiej niż w celi :) ]

    Madison Ashton

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż, matka Zereldy ma przeróżne odchyły, także nie należy jej słów brać na poważnie (Bedelia i jej Milicja Niepokalanej to postrach Mount Cartier, ale ciii…). : D Och, no wiesz, Zee w sumie to nie ubolewa już tak mocno za tym dziesięciokilowym leniwym stworem, który srał na jej nowiuśkie, jaśniutkie panele, ale o zasadę chodzi – zabrano jej dosłownie wszystko. :c W „gorącej linii do Jezusa” chodzi o ową gorącą linię – stara Meyer’ówna myśli, że rozmawia ze Zbawicielem, jak przez telefon, z którego chyba nigdy nie nauczyła się korzystać… : D Przy okazji: gratuluję świetnie napisanej karty i ciekawej postaci (która ma u mnie dodatkowe plusy za bycie brytolem). Gdyby była chęć, ochota i pomysł (z których na chwilę obecną jestem okrutnie wypruta) – zapraszam do siebie. ;]

    ZEE MEYER

    OdpowiedzUsuń
  17. [No wypraszamy sobie, żaden chłam dla nastolatek! To bardzo poważny utwór jest, słowa to wręcz poezja, na której po prostu nikt się nie poznał! Ale tak to już jest z wielkimi artystami, nikt ich za życia nie docenia. Inigo będzie mógł się przyznać do swojego uwielbienia dla piosenki, której muszę w końcu nadać kiczowaty tytuł, kiedy prawdopodobnie skończy osiemdziesiąt lat. Kto wie, może nawet zostanie psychofanem, który będzie kolekcjonował jej włosy ze szczotki.
    Ja tam w niego wierzę! Brzydkie drag queen też mogą zrobić furorę! A nochal można ukryć pod czerwonym nosem klauna. Wprowadzi na salony nową modę! (Zresztą to Mount Cartier, ludzie tu na popkulturze się w ogóle nie znają, wszystko da się im wcisnąć.) A występ na pewno byłby świetny, tylko inaczej. O, nawet wiem, czemu ktoś z widowni mógłby zginąć! Bo Inigo spodobałby się panom bardziej niż Gina, a taka zniewaga krwi wymaga!
    Prosimy o zatrzymanie takich insynuacji dla siebie! Ona bardzo kocha swojego męża (przynajmniej wypadałoby, żeby policja tak myślała xD)]

    Gina

    OdpowiedzUsuń
  18. [Tak bardzo chciałabym z niego zrobić seryjnego mordercę, ale to trochę nie przystoi ojcu piętnastoletniej dziewczyny, pozory trzeba zachowywać. ; /
    Sądzę, że ich koty nawet mogłyby się ze sobą zaprzyjaźnić (gdyby ten jego nie przepadł), ale panowie w końcu daliby sobie w mordę. Albo Gerard dałby mu w mordę, bo Inigo wydaje się zbyt dystyngowany.
    Siema!]
    Gerard C.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Nic się nie stało przecież, każdemu może się zdarzyć. (; Hah, drugi pomysł jest świetny. Oczywiście, jeśli i Ty tak uważasz, bo – nic na siłę, chociaż serio: epicka awantura wśród śnieżycy z upierdliwym brytolem, który pewnie nie pojmuje, że dla Zereldy posiadanie kota (a nawet sztuk siedem, należących do jej matki) to największa katorga świata. ;]

    Z.M.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Inigo chce może przydreptać w jakieś malownicze miejsce na ziemiach okupowanych przez Królestwo Odludków? Wiesz, w celach edukacyjno-dyskusyjnych, może później uzna, że tu nie jest tak znowu źle. Albo odwrotnie - że jest gorzej niż myślał ;)]

    Linc

    OdpowiedzUsuń
  21. [Drugi brzeg jeziora? Wiesz jak jest, stamtąd dobrze widać miasteczko, ale tłok zdecydowanie mniejszy i niby wciąż jesteśmy u siebie, ale już nas tam jednak nie ma ;) Ludzie pogranicza, czy coś.]

    Linc

    OdpowiedzUsuń
  22. [Cudownie! : D Dobrze więc, w takim razie – jutro zacznę (bo dzisiaj mam trochę za dużo spraw na głowie). Powiedz mi tylko, jakiej długości odpisy preferujesz i wszystko będzie cacy. ;]

    ZEE

    OdpowiedzUsuń
  23. [W sumie jest mi to obojętne - jeśli piszesz bardzo ogólnie, spoko, nie wszystkie szczegóły muszą być dokładnie opisane, bo od czegoś mamy wyobraźnię. Jeśli natomiast wolisz pisać bardzo szczegółowo - też mi to pasuje. Dostosuję się ;)]

    Linc

    OdpowiedzUsuń
  24. [Tak naprawdę tam jest milion kruczków i dopisków, ale sza, jakiś spławik trzeba było rzucić, żeby rybkę złapać. Może się ktoś w nieświadomości skusi, a potem będzie z krzyżem za mną latał, ale raz cyrograf podpisany... wiesz, jak jest. Dziękuję ślicznie za miłe słowa, chciałabym móc o Inigo (ciekawe imię) powiedzieć to samo, ale mam wrażenie, że jego nie da się lubić. ;D Za to zdecydowanie jest postacią intrygującą i wartą poznania (mam nadzieję, bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym). Szczególnie mnie urzekło końcowe odniesienie do kota (a to dziwota, kto by pomyślał...), a wzmianka o niegaszeniu świateł wprost rozłożyła na łopatki ― gdyby to moim sąsiadem był, pewnie po paru takich nocach przytrafiłby mu się nieszczęśliwy wypadek, bo o Matkę Ziemię trzeba przecież dbać należycie. Mysie to pewnie na niego same szopy będzie nasyłać, większość przyjezdnych przyprawia ją o bóle głowy albo żołądka, w zależności czy są upierdliwi, czy nieporadni i jakże śmieszni w kolejnych próbach brnięcia przez zaspy, ale mam przeczucie, że starcie tej dwójki mogłoby wypaść ciekawie. Jakby chęci były, to pokusiłabym się o jakiś wspólny wątek nawet, ale kompletnie nie jestem w stanie wyobrazić sobie dostojnego Widdicombe'a tańczącego na lodzie. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to Ayers wałęsająca się po lesie w poszukiwaniu jednej ze swoich psich bestii i gdzieś tam pomiędzy drzewami zagubiony Brytyjczyk, który z musu przyczepi się jej jak rzep ogona, bo to przecież miejscowa, na pewno jak za nią pójdzie, to wydostanie się z tej puszczy, ale o pomoc nie poprosi i się nie przyzna do stracenia orientacji, bo to by przecież niesamowicie godziło w jego męską, arystokratyczną dumę. Ewentualnie możemy pokombinować jeszcze z Londynem, do którego może Mysie udało się dotrzeć swego czasu na parę dni i miała przyjemność natknąć się tam na Inigo.]

    Mysie

    OdpowiedzUsuń
  25. [Oby to faktycznie wystarczyło. Bo nie planowałem dla niego smutnego życia.
    Dzięki, nie mojego autorstwa, ale trochę się go naszukałem.]

    C. Nash

    OdpowiedzUsuń