
Dr Noah Bryant
Wychował się w Mount Cartier razem z pięć lat młodszą siostrą – Yasmin Eloise. Brak perspektyw w jego rodzinnej miejscowości popchnęły go do wyjechania na studia do Stanów Zjednoczonych. Naukę skończył na uniwersytecie w Chicago, specjalizując się w psychologii sądowej. Kilka lat pracował w więzieniu psychiatrycznym dla niebezpiecznych kryminalistów z zaburzeniami psychicznymi w Dixon. Tam kilka razy w tygodniu spędzał czas z najgroźniejszymi przestępcami kraju, a reszta czasu mijała mu na prowadzeniu gościnnych wykładów na pobliskim uniwersytecie.
Do niedawna życie traktowało go całkiem nieźle. Aż pewnego pamiętnego wieczora otrzymał wiadomość z rodzinnego domu, że siostra (po raz kolejny) spędziła czas na oddziale odwykowym. Tym razem w grę wchodziła też próba samobójcza i Noah nie miał wyjścia, tylko wrócić w rodzinne strony, by pomóc siostrze wyjść z nawyku. Wprowadził się do ich starego miejsca zamieszkania w Mount Cartier, dziś opustoszałego po śmierci rodziców, a parterowy salon połączył z gabinetem ojca i założył prywatną klinikę psychologiczną we własnym domu. Można powiedzieć, że się zaaklimatyzował na dobre, bo mimo tego, że siostra wyszła z nawyku i ma się dobrze, Noah pozostał na starych śmieciach i zajmuje się swoim skromnym gabinetem psychiatrycznym już od trzech lat, głównie w weekendy, gdyż swoją pracę psychologa na pół etatu nadal wykonuje w Churchill. Przyjmuje u siebie osoby z zaburzeniami mentalnymi, nawykami, problemami nastrojowymi lub małżeńskimi i wszystkim innym. Czasem ludzie przychodzą do niego po prostu, żeby porozmawiać. Pamiętają Noah z czasów, gdy tu mieszkał z rodziną lata temu i choć z początku traktowali go z rezerwą, można powiedzieć, że zaczęli mu już ufać, jakby nigdy nie wyjeżdżał. W razie kryzysów, pomaga też w klinice medycznej, a w domu trzyma wiele leków pod kluczem, które przypisuje swoim klientom.
Noah jest bardzo otwartym człowiekiem, nie ocenia ludzi po okładce. Lubi rozmawiać (zboczenie zawodowe?) i ludzi, którzy potrafią nadążyć za tokiem rozmowy, a także takich, z którymi ciężko daną rozmowę utrzymać. Brzmi jak paradoks? Jak najbardziej, bo doktor Bryant lubi ludzi „trudnych”. Tych stroniących od całego świata, bo wtedy czuje, że ma przed sobą swego rodzaju wyzwanie.
[kartę ignorować i wracać do wydarzenia!] --->
[kartę ignorować i wracać do wydarzenia!] --->

★
[Och, Daniel *-* Cześć, świetny pan psycholog, i jeśli lubi rozmawiać, zapraszam do Mainy, może znajdą wspólny temat ! :)]
OdpowiedzUsuńMaina Middle
Chcę jakoś Lou z panem doktorem zgadać, ale nie sądzę, żeby potrzebowała wizyty u psychologa. Może pozwoli mu tak myśleć? Tak czy siak, fajno, że doktor znów u nas zawitał. Na pewno w tym szalonym miasteczku będzie niezastąpioną pomocą. A teraz... leć do Burmistrza, bo jeśli nie to przypadkowy wir śnieżny zniszczy, bardzo "niespecjalnie" Twój piękny, domowy gabinecik. ^^
OdpowiedzUsuńLou Momoa
Ojej, wrócił nasz psycholog. Cudownie, nie pozwólmy naszemu miasteczku oszaleć! Powodzenia z wątkami i oby Daniel znalazł takie rozmowy, które będą go odpowiednio stymulować intelektualnie.
OdpowiedzUsuńDeclan McCain Jr
[Myśmy już chyba mieli mieć jakis wątek, albo mieli, nie pamiętam, bom stara i zgrzybiała, a pamieć nie ta, ALE, fajnie że jest psycholog w Mount Cartier, bo Emilka ma bliżej do kogo chodzić <3 Mam nadzieję, że na jakiś wątek z gabinetu lub poza nim z moją zdepresjonowaną pisareczką się piszesz :D
OdpowiedzUsuńI cześć i czołem!]
Emily Baker
[Hm... powiązanie, mówisz? Może za czasów dzieciństwa byli sąsiadami? Albo Maina mogła przyjaźnić się z jego siostrą (zależy też, ile ona ma lat), i we trójkę mogli stanowić takie zgrane trio. Potem jakoś drogi mogły się rozejść, bo każde poszło w swoją stronę. A Ty masz jakiś pomysł? :)]
OdpowiedzUsuńMaina Middle
[Ojej, jestem zachwycona kartą! I jakoś nagle wpadł mi pomysł na wątek do głowy, chociaż nieco drastyczny, jak na pierwszy... To, że się znają jest oczywiste, ale może zważywszy na to, że pomagają ludziom to znają się całkiem dobrze? Noah mógłby być jedną z tych osób, którym Felka ufa bezgranicznie i właśnie do niego przyszłaby, gdyby miała chwilowe załamanie (i to nie dlatego, że jest psychologiem). Stąd też pojawił się pomysł, żeby Ophelia jako ratownik medyczny nie uratowała kogoś, co nieco ją rozbije i przyjdzie z tym właśnie do niego?]
OdpowiedzUsuńOphelia Wood
[Z góry dziękuję za zajęcie się Hannah, która została znokautowana drzwiami. <3
OdpowiedzUsuńOch, Daniel! Och, psycholog! Aż już od razu czuję się do niego trochę przywiązana, bo sama wymarzałam sobie taką karierę. Baw się dobrze!]
Hannah Lawrence
[Jak najbardziej, z pewnością pacjenci Felki potrzebują czasami wsparcia, a i kobieta swoimi umiejętności czasami może dopomóc ;> Nie wiem jakie wątki preferujesz, więc zaczęłam tak pośrodku ;) Btw. czy ja już wspominałam, że zakochałam się w tym zdjęciu?]
OdpowiedzUsuńKto chociaż raz widział Ophelię (a umówmy się, widzieli ją przez te pół roku nie raz) to śmiało może założyć, że jest to jedna z tych osób, na twarzy których widać ciągle uśmiech. Kobieta często spotykała się z dość brutalnymi widokami, ale potrafiła na tyle z tym walczyć, że widok krwi był już całkiem naturalny. Tak samo jak opanowanie w chwilach stresu. Wszystko jednak miało swoje granice, czego była prawdziwym, żywym dowodem.
Biegnąc przez miasteczko nie zatrzymała się nawet na chwilę, by życzyć komuś dobrego wieczoru. Gdyby się zatrzymała pewnie zostałaby tam gdzie stała, a to nie byłby dobry pomysł zważywszy na to, że ledwo powstrzymywała płacz. Dopiero pukając nerwowo do drzwi mężczyzny zauważyła jak trzęsą jej się ręce i nie miało to nic wspólnego z zimnem.
Teraz nawet nie myślała, że Noah był psychologiem. Potrzebowała po prostu kogoś kto z nią chwilę posiedzi i nie będzie to Brego, który nie odezwie się słowem. Kot jedynie zamiauczy, zamruczy i zwinie się w kłębek na jej kolanach, a Ophelia nie mogła sobie pozwolić na pogrążanie się w rozpaczy. Gdyby to zrobiła nie byłaby sobą. Tak samo, kiedy trzymała w dłoniach strzykawkę z lekiem uspokajającym, ale w porę się powstrzymała. Wolała uspokoić się sama, ale że jej nie poszło, pomyślała o przyjacielu. Bo akurat u niego mogła sobie pozwolić na chwilę słabości, nie chciała żeby ktoś inny widział ją w takim stanie. Wesołe iskierki z jej oczu już dawno zniknęły, zastąpione przez łzy.
Kiedy drzwi się otworzyły i zobaczyła znajomą twarz, coś w niej pękło.
- Miała dopiero siedem lat – wyszeptała tylko, po czym najzwyklej w świecie się rozpłakała nadal trzęsąc się i nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Tyle myśli krążyło jej po głowie... Tak bardzo czuła się winna, że nawet nie pomyślała o tym, że Noah mógł mieć swoje plany na ten wieczór, a ona zawraca mu głowę wcześniej się nie zapowiadając.
Ophelia Wood
[Jasne, jestem za jakimś wątkiem i powiązaniem, bo z powiązaniem w tle zawsze lepiej. Przyznam, że obecnie nie mam żadnego konkretnego pomysłu, bo jestem tu tak z doskoku, ale zastanowię się, jeśli ty też nie masz póki co żadnego pomysłu. A przecież zawsze punktem odniesienia może być ta Wigilia, bo Hannah na pewno będzie mu wdzięczna za pomoc. ;)]
OdpowiedzUsuńHannah Lawrence
[O, a ja się jeszcze nie przywitałam z panem doktorem, cześć! <3 Hattie mu trochę pewnie konkurencję robi, bo po godzinach bawi się w panią psycholog i nawraca wszystkich zagubionych na dobrą drogę, a przynajmniej się stara :D]
OdpowiedzUsuńHattie
Była tylko człowiekiem. Odkąd tylko pamiętała robiła wszystko, żeby wywołać u ludzi uśmiech i przekonać ich, że warto się z życia cieszyć, nawet jeśli było pod górkę. Czasami jednak sama potrzebowała wsparcia i już teraz wiedziała, że je otrzyma. Chociaż teraz jej się wydawało, że nie ma sensu być dłużej ratownikiem skoro nie potrafiła ocalić niewinnej osóbki. Przecież to było dziecko! Jak ludzie mają jej ufać, kiedy dowiedzą się, że nie potrafiła uratować siedmioletniej dziewczynki? Może gdyby nie przeprowadzała się do małego miasteczka, gdzie ludzie plotkują na lewo i prawo byłoby jej łatwiej?
OdpowiedzUsuńWyglądało na to, że Ophelia pomogła wybrać rodzaj odpoczynku, bo z pewnością mężczyzna nie będzie przeglądać notatek medycznych. Chyba że oleje dziewuszkę i zajmie się swoją robotą, ale chyba oboje wiedzieli, że tak się nie stanie. W przeciwnym razie kobieta wiedziałaby, żeby nie zawracać przyjacielowi głowy. Kto wie, może głupkowaty świąteczny film jakoś rozładuje napięcie nagromadzone w jednak dość drobnym ciele?
Nic więc dziwnego, że pozwoliła się przytulić, a nawet sama to zrobiła opierając czoło na wysokości torsu mężczyzny, splatając dłonie na jego plecach i czekając aż najgorsze z niej wyjdzie i pozwoli powoli wracać do normy. Przecież nie mogła szlochać godzinami, prawda? W końcu trzeba było wziąć się w garść i zmierzyć z problemem, który utkwił głęboko w Ophelii.
Po paru chwilach już tylko pojedyncze łzy spływały jej po policzkach, więc zgarnęła je dłonią pociągając cicho nosem. Ojej, bardzo nie lubiła robić z siebie histeryczki i zdecydowanie bardziej wolała się śmiać w towarzystwie przyjaciela niż płakać. Zresztą, kto by nie wolał?
- Wegetariańska – odparła tylko czując się trochę żałośnie, bo jak się domyśliła miała już opuchnięte i czerwone oczy, a nos wielkości mandarynki. Oczywiście wybrała wegetariańską, bo jak twierdziła nadal próbowała pozbyć się mięsa z posiłków. Cóż, szło jej tak dobrze, że aż kiepsko, ale można było stwarzać pozory, o.
Pizza prawdopodobnie była pretekstem, bo nie sądziła, żeby móc przełknąć cokolwiek.
- Przepraszam – dodała po chwili, kiedy dotarło do niej, że pozwoliła sobie wtargnąć i to z płaczem.
Ophelia Wood
[Witam pana psychologa ;) Bardzo fajny pan, chociaż Dante go nie polubi, głównie dlatego, że to psycholog ;p Jednak jeśli mimo tego jest chęć na wątek i Noah chciałby zająć się trudnym przypadkiem to zapraszam do Kurtza ;D]
OdpowiedzUsuń[ No mojemu Richardowi taki psycholog(psychiatra) z pewnością się przyda! Może uda mu się wyciągnąć Lasmanisa z depresji, a tym samym odciągnąć od sięgania po kieliszek?
OdpowiedzUsuńW każdym razie- witam się z Tobą i Twoją postacią bardzo serdecznie i zapraszam do siebie! :) ]
Richard Lasmanis
[Havocowi pewnie dobry psycholog by nie zaszkodził, ale też nigdy nie przyznałby tego na głos. Dzień dobry :D]
OdpowiedzUsuńMike Havoc
[Najpierw miała być Anna Paquin, ale Charlize bardziej mi przypasowała :D
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie mam pojęcia, co by takiego tutaj wymyślić, ale myślę, że można zrobić z nich znajomych z dzieciństwa - a Noah kojarzyłby ją z kliniki, gdy np trzeba było przylepić plasterek do rany wojennej po upadku z roweru czy coś takiego :D A potem się kontakt urwał, bo Noah wyjechał (w sumie Beth chyba też, ale w inne miejsce), no i na końcu też się spotkali. Tylko nie wiem w jakich okolicznościach - czy siostrą Noaha zajmowali się wtedy rodzice, czy przypadłoby to na Betty?]
Bethany
[O kurde, hahahaha, od razu ostro widzę XD Jak dla mnie spoko, tylko Noah musiałby ok 2 lata temu pracować dla wojska, nawet w zastępstwie za innego psychologa :D Chociaż patrząc na to jakie doświadczenie i specjalizację ma Noah to pasuje do niego XD Tylko licz się z tym, że Kurtz jako osoba z naruszoną psychiką, może być dość gwałtowny, a że to przez twego pana jest pozbawiony munduru to w ogóle może wyjść niebezpiecznie ;p]
OdpowiedzUsuńZostawiła swój płaszczyk na wieszaku, ściągnęła swoje buty i lekko naciągając rękawy cienkiego sweterka ruszyła niespiesznie za mężczyzną. Chociaż przeważnie czuła się tutaj jak u siebie w domu, to dzisiaj ewidentnie coś było nie tak, bo miała ochotę przykryć głowę poduszką i udawać, że przestała istnieć. Sama odczuła brak własnego dobrego humoru i chyba to ją przygnębiało bardziej.
OdpowiedzUsuńOpadła bez sił na kanapę i spojrzała na talerz, który znalazł się już na wyciągnięcie ręki.
- Nie lepiej Dom woskowych ciał? - spytała sięgając po jeden kawałek pizzy, ale zdążyła zrobić jeden malutki kęs jak odłożyła go z powrotem na talerz. Z trudem przełknęła ciasto, które zdawało się nabierać w ustach rozmiaru. Znowu pociągnęła cicho nosem.
- Nie żałuj likieru – dodała jeszcze podciągając nogi na kanapę i objęła kolana ramionami. Przez chwilę znowu pogrążyła się w myślach. Pomimo pachnącej pizzy, na którą normalnie miałaby wielką ochotę, nie potrafiła wymazać z pamięci tego, co działo się jeszcze tego samego dnia. Być może właśnie teraz zmęczenie dawało o sobie znać, bo miała za sobą naprawdę długi dzień. Reanimowała dziecko przez ponad godzinę oszukując samą siebie, że jeszcze uda się dziewczynkę uratować. Po raz pierwszy to Felkę trzeba było odciągać siłą, bo była jak w transie.
Czując napływające znowu łzy przymknęła na chwilę oczy, żeby powstrzymać płacz.
- Nie powiesz, że to nie była moja wina? - zapytała, kiedy mężczyzna zjawił się w zasięgu jej wzroku. Kevin Kevinem, ale Ophelia nienawidziła dzisiaj swojego dobrego serca i to jak bardzo przejęła się ostatnim wypadkiem. Przecież powinna z tym żyć. W jej zawodzie to normalne, musiała się przyzwyczaić do śmierci. Tak cały czas jej powtarzano. Dlaczego więc czuła się tak źle?
Ophelia Wood
[Na praktyki raczej czasu by nie miała, ale czasami mogłaby wpaść do jego gabinetu, aby pozaglądać mu przez ramię, gdy coś tam będzie skrobał. Oczywiście, nie będzie mógł jej pokazać swoich notatek, bo tajemnica lekarska, więc będzie ją odpędzał. Może też podsunąć jej kilka fajnych książek, trochę jej coś tam poopowiadać, a sama Hattie będzie mu narzekała na niektórych ludzi w mieście, którymi powinien się zająć xD Na dodatek, Noah może znać ją tylko z tej dobrej, spokojnej strony, a tu Hattie nagle wpada do niego wściekła jak osa (bo jej też się zdarza) i Noah musi ją uspokoić :D]
OdpowiedzUsuńHattie
[Okej! Więc czekam niecierpliwie! XD]
OdpowiedzUsuńDante
Powinna przyjąć z zadowoleniem krwawą masakrę na ekranie od wesołego Kevina, ale chyba nawet nie zauważyła, że Noah zgodził się na tej film. Tak szczerze mówiąc to nie chciała oglądać takich filmów, bo w pracy widziała czasami zbyt wiele. Chociaż nie tutaj. Co prawda zdarzało się, że pomagała drwalom, ale jeszcze nikt palców sobie nie poucinał, więc nie powinna narzekać. Mimo wszystko wolała się śmiać, wzięła sobie za punkt honoru, że to dzisiaj zrobi!
OdpowiedzUsuń- Co z ciebie za lekarz, nie dziwię się, że twoi pacjenci uciekają od ciebie z krzykiem... - powiedziała próbując żartować, ale była w stanie tylko unieść kąciki ust, co raczej nie przypominało jej codziennego uśmiechu. Nawet jeśli zmusiłaby swoją twarz do współpracy to oczy nadal pozostawały pozbawione tego znanego u niej blasku.
- Biegała po lodzie. Może gdybyśmy znaleźli ją wcześniej wszystko byłoby w porządku. Z odmrożeniami mam do czynienia prawie codziennie – westchnęła odwracając na chwilę wzrok. Z jednej strony nie chciała o tym myśleć, ale z drugiej nie chciała też zapomnieć. Zacisnęła palce na kubku trzymanym w dłoniach. Zdała sobie sprawę, że mówi dokładnie to, co jakaś sławna pani doktor powiedziałaby w świetnym serialu. Ale taka była prawda. Gdyby wyciągnęli ją wcześniej teraz nie musiałaby się tak czuć. Może mogła poprowadzić reanimację inaczej, może powinna użyć innego leku, może... Może. Tylko co dawało zadręczanie się?
- Może jestem na to za słaba – powiedziała szukając wzrokiem oczu przyjaciela. Spojrzała na niego błagalnie. Może nie znali się wieki, ale wydawało się, że w tym miasteczku był osobą, która znała ją naprawdę dobrze. I wiedziała, że kto jak kto, ale Noah powie jej prawie, nie będzie jej okłamywał.
Ophelia Wood
[Mnie pasuje! Mogę zrzucić na Ciebie zaczęcie? ;)]
OdpowiedzUsuńBethany
[Od autorki Kurtza dowiedziałam, że Naoh jest tym, który spieprzył mu życie, no bo nie ukrywając, Dan i Mike romansują ze sobą ostro od długich lat i to Havoc (gratuluje mu!) namówi Dante do tego, by poszedł do Noaha, nie wiedząc, że to ten postawił krople nad "i", więc będzie drama. I może to tez w naszym wątku wykorzystać. :)
OdpowiedzUsuńA zalążek pomysłu w postaci obustronnym zrozumieniem aprobuję z góry :D]
Mike
[Mike w sumie to wie, jakie ma nazwisko psycholog, który ostatecznie skreślił szansę Dana na kontynuacje wojskowej kariery, ale nic poza tym. Możemy po prostu założyć, że Mike i Noah spotykają się od paru tygodniu w barze, by pogadać przy czymś mocniejszym i że ich spotkania właściwie tak się zaczęły – któreś dnia Mike przysiadł się do Noaha, bo wszystkie stoliki były pozajmowane. I zamieniło się to w rutynę, przy czym Havoc nie ma zielonego pojęcia, że Noah jest psychologiem, właściwie nie ma pojęcia o niczym, bo po prostu rozmawiają, nawet bez przedstawienia się, a że Noah zdążył sobie naszkicować portret psychologiczny Mike’a to już inna sprawa. Dobra, ewentualnie Havoc może się domyślać, że Noah jest psychologiem, bo w końcu miał już z nie jednym w swojej karierze wojskowej do czynienia, ale mu to wcale nie przeszkadza. Dopiero wysłanie Dana do niego uświadomi Mike’owi kim tak naprawdę jest mężczyzna i jaki wielki błąd popełnił namawiając na to Kurtza. :D
OdpowiedzUsuńRany, tyle w tym chaotyczności, ale mam nadzieję, że się połapiesz o co chodzi.]
Havoc
[Tak na boku wydarzenia w końcu przywitam się z panem doktorem tak brzydko potraktowanym przez Picklesa :D
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się karta. Jest taka... Normalnie piękna :) Może jakiś wątek, powiązanie?]
Ethan/Logan
[ Nie miałabym nic na przeciw ich dogadaniu się, a wręcz przeciwnie ;) Bardzo chętnie zgodzę się na kumpla!
OdpowiedzUsuńA masz może jakiś pomysł na wątek? W sumie chętnie bym zaczęła ;) ]
Richard Lasmanis
Teraz to mam dwóch panów, więc nie wiem czy wątek aktualny, ale możesz wybierać między Scottem, a Declanem ;).
OdpowiedzUsuńDeclan & Scott