Aurelia Ryswell
Bliskim mów, gdyby pytali, że chwilowo zmieniałam adres,
że w niebie leczę duszę z silnego przedawkowania rzeczywistości.
- Katarzyna Nosowska
Etap I - Mount Cartier
W jej narodzinach nic niezwykłego nie było - ani straszliwej burzy, ani tłukącego się szkła, jedynie trochę krzyków matki i zmęczenie czekającego ojca. Przyszła na świat jako drugie dziecko państwa Ryswell, planowane i oczekiwane przed kilka długich miesięcy. W Mount Cartier dorastała, wychowała się i kształtowała swój charakter. Znała wszystkich i wszyscy znali ją - wszędzie było jej pełno, od najmłodszych lat uwielbiała być w centrum uwagi; miała sporą grupkę znajomych, o których szybko zapomniała, kiedy tylko wyjechała na studia.
POWIĄZANIA
Cześć! Tak jakoś wyszło... dziwnie? Lubimy wąteczki, powiązania, wszystko, co pokręcone i fajne!
Etap II - Londyn, Anglia
Nowy kraj, nowe twarze, wielkie miasto - to wszystko pochłonęło ją tak bardzo, że z czasem zapomniała o podstawowych wartościach, które wpoili jej rodzice. Studia zaczynała trzykrotnie, całkowicie oddała się wolności, alkoholowi i imprezom trwającym do białego rana, zapominając o obowiązkach. Czasem nie miała co jeść, czasem zapominała, gdzie mieszka i że miała zadzwonić do rodziny dwa tygodnie temu, ale nigdy jej to nie przeszkadzało. Dopiero, kiedy spotkała Dylana uznała, że chyba czas nieco się ogarnąć - skończyła studia, odzyskała dobry kontakt z rodziną i zaczęła pisać - wydała nawet dwie książki, które dość dobrze sprzedały się w Europie. Chcąc podzielić się z kimś swoim szczęściem, postanowiła ściągnąć do Anglii swoich najbliższych - Ci jednak zginęli w katastrofie lotniczej i nigdy do niej nie dotarli.
Etap III - Powrót do domu
Starsza siostra Aureli samotnie wychowywała trzyletnią córeczkę, którą osierociła, dlatego też, gdy tylko panna Ryswell dowiedziała się o śmierci rodziny, postanowiła spakować wszystkie swoje rzeczy, bez słowa opuścić chłopaka i wrócić do Mount Cartier, by móc zająć się siostrzenicą. Była to najbardziej pochopna decyzja w jej życiu i powoli zaczyna tęsknić za Londynem, ale czuje, że to właśnie tutaj, w swoim rodzinnym miasteczku powinna odnaleźć szczęście i spokój. Twarze mijane na ulicy wydają jej się znajome, dom rodziców przywołuje cudowne wspomnienia z dzieciństwa, ale też i okropny ból spowodowany utratą. Wszystkim w okół wmawia, że świetnie sobie radzi, choć doskonale wie, że daleko jej do stanu choćby przeciętnego.Cześć! Tak jakoś wyszło... dziwnie? Lubimy wąteczki, powiązania, wszystko, co pokręcone i fajne!
[Witam panienkę! urocza pani na zdjęciu :3 Życzę mnóstwa miłej zabawy na blogu oraz wielu owocnych wątków! :D]
OdpowiedzUsuńAdam
[Cześć! Śliczne zdjęcie, a Aurelia wydaje się sympatyczną osóbką, taką o dobrym serduszku :) I na pewno odnajdzie w Mount Cartier szczęście i spokój, bo nie ma lepszego miejsca niż dom. Tobie życzę miłej zabawy na blogu i ciekawych wątków, a Aurelce powodzenia w wychowywaniu siostrzenicy :)]
OdpowiedzUsuńHattie
[Chyba więcej panów zacznie chodzić do biblioteki byleby tylko spotkać się z jasnowłosą Aurelią. ;) Śliczna Claire. a sama Aurelia wydaje się być uroczą istotą, ale bardzo smutną. Nie oszczędziłaś jej tego dorosłego życia. Pewnie nadal obwinia się o śmierć bliskich, ale musi być silna dla tej małej, którą wzięła pod swoje skrzydła. Jestem pewna, że niejedna osoba w miasteczku jest gotowa pomóc jej przy wychowywaniu siostrzenicy! W końcu to takie zżyte ze sobą miasto, każdy każdego zna i złego swoim ludziom nie pozwolą zrobić. ;) Owocnego pobytu u nas i mniejszych mrozów, co by nam nikt nie pozamarzał w drodze do i z Churchill. :D]
OdpowiedzUsuńSolane
[Cześć! Jeśli miałabyś ochotę na wątek z Felką to proponowałabym, żeby panienki się nieźle dogadywały :) Aurelii na pewno przyda się odrobinka uśmiechu, a Ophelia rozdaje go każdemu!]
OdpowiedzUsuńOphelia Wood
[Dobrze zakładasz, w miasteczku jest od pół roku, czyli potencjalnie króciutko, ale już czuję się tak, jakby mieszkała tutaj od zawsze :)]
OdpowiedzUsuńOphelia Wood
[Wizerunek Claire uwielbiam, ale chyba nigdy nie miałam okazji go użyć...
OdpowiedzUsuńBoże jaka ona biedna z tą katastrofą lotniczą :c Co do wątku, to ja jestem jak najbardziej chętna! No i rzeczywiście trochę są do siebie podobni! Lucek na pewno będzie się często pojawiał u Aurelii(Jezu imię też cudne!), więc mogliby pewnego razu napomknąć o swoich książkach. Tak by się zaczęła ich znajomość. A teraz? Pokusiłabym się o jakąś niezapomnianą przygodę dla tej dwójki! Pościgi, wybuchy i włamania mile widziane!]
[Wątek z chęcią! Powiązanie jeszcze chętniej :D W szkicach mam mojego drugiego pana, który pewnie niedługo się pojawi, może ten bardziej Ci się spodoba, a jeśli nie to pomyśle nad czymś z Adamem :) Szczęśliwego Nowego Roku!]
OdpowiedzUsuń