

28 lat — taksydermista
W jego najbliższej rodzinie miały miejsce dwie próby samobójcze. Każda z miłości. Bo to ona odbiera życie, ona płynie we krwi i przez nią świerzbią palce. Smukłe dłonie o spiczaście zakończonych paznokciach odziedziczył po babce, która mówiła czułymi gestami. Jej ostatnimi słowami były czerwone pręgi na nadgarstkach, granice naznaczone uczuciem do chorego męża, który jej nie rozpoznawał.
Od małego był otoczony ziemistym zapachem śmierci, jej chłodnymi ramionami i nieświadomym spojrzeniem. Ona sama nie wiedziała, co po niej następuje. Milczała. Przyglądał się pracy dziadka i ojca ze łzami, a jednocześnie z nieposkromioną ciekawością. Głodnymi oczami i troskliwymi palcami chwytał każde ciało zwierzęcia. Głaskał futro i przytulał do głośno bijącego serca, aby ogrzać i przyjąć duszę stworzenia. Pragnął stać się jednością z ofiarami chciwości ludzkiej. Ale i jego pochłonęło to uczucie. Czuł się brudny i niegodny, gdy po raz pierwszy zabił królika. Cały czas do niego szeptał i głaskał, gdy uderzył go w głowę, blisko uszy. Kazali mu, a on podlegał w pełni innym ludziom.
Ojciec zaznajamiał go z technikami rzemieślnika, gdy dziadek powoli zaczął przejawiać objawy Alzhaimera. Arthur nigdy nie wyjechał, w pełni oddał się swojemu małemu światu zwierząt, które później wisiały u myśliwych jako trofea. Dla niego zawsze były milczącymi przyjaciółmi, którzy tak jak on, nie należeli do rzeczywiści okrytej śniegiem.
Podejście numer trzy. Tak jak obiecałam - powróciłam po sesji! Mam nadzieję, że tym razem będę mieć więcej czasu i troski dla tego chłopaka. Muszę na nowo zaznajomić się z blogiem i samym blogowaniem. Z zasady ślimaczę się z odpisami. Twarz to Paweł Binczak. W tytule Louis-Ferdinand Céline. Zapraszam do wątków i powiązań.
[Ojej,jak fajnie widzieć Cię na starych śmieciach! Już myślałam, że do nas nie zawitasz, a tu taka niespodzianka :D Cieszę się ogromnie, chociaż widzę, że znowu trochę inaczej. Zawód ma przykry, ale z tym niewyjeżdżaniem, to dogadałby się z Solane (nawet jeśli ona by nie mogła długo patrzeć na te wszystkie wypchane zwierzaki).
OdpowiedzUsuńPowodzenia tym razem na blogu, nie znikaj za szybko i jak coś to zapraszam do kogoś z mojej dwójki; )]
Solane/Ryan
[Wybacz to opóźnienie, ale byłam na wyjeździe, a z komórki nie lubię pisać ustaleń. Zaraz pewnie trzy razy napisałabym coś podobnego i nie dałoby się w tym połapać. Teraz też gwarancji żadnej nie dam, bo przysypiam, ale spróbować można ;)
OdpowiedzUsuńSkoro nigdy nie wyjechali i w tym samym wieku są, to wydaje mi się, że tak czy siak trzymali się razem. W sumie Sol to rocznik '87, nie wiem jak tam Arthur, ale zakładając, że ten sam, to chodzili razem do każdej klasy. James na pewno złapał z nim kontakt, a jak on, to i Sol musiała. Z tym zwierzakiem to zależy w jakim wieku, by jej go dał, bo jeśli tak do 10 roku życia, to skończyłoby się na krzyku i płaczu, a jeśli jak miała już 14 lub wzwyż to pewnie by przyjęła, ale właśnie z wahaniem takim, skrępowaniem i upchnęłaby ten prezent głęboko na strychu, gdzie nikt nie mógłby go znaleźć. Właściwie... Solane musiała mieć jakieś miłostki nastoletnie, nikt mi się jeszcze nigdy do niej nie wpasował z takim powiązaniem, więc można by coś w tym kierunku pójść, chociaż jakikolwiek związek musiałby skończyć się w 20 roku życia. Trochę się tam podziało potem i musiałabym Cię najwyżej wprowadzić mailowo co i jak, więc jeśli masz ochotę pójść w tym kierunku to napisz tutaj lub już bezpośrednio do mnie na maila (basoerxia@gmail.com). A jak nie, to też daj znać i będziemy dalej kombinować jak rozwiązać tę zagadkę ze zwierzakiem. ;D]
Solane
[Zawsze mnie smuci jak znikasz, ale jest też tego pozytyw - wracasz i moge czytać cudowne karty <3 cześć ponownie, zostań dłużej ;)]
OdpowiedzUsuńAmelia
[Trzecia postać, a urzeka tak samo jak i dwie poprzednie. Powoli zaczyna mi brakować słów, żeby Cię nachwalić i się przy tym nie powtarzać! ;)
OdpowiedzUsuńCześć ponownie! Miło widzieć, że starszy autorzy nie zapominają o MC i chcą wracać. Zostań z nami na dłużej i w razie gdyby nie przeszkadzało Ci wolne tempo odpisów, zapraszam do siebie. :)]
Mysie Ayers
[Dochodząc do końca karty, naprawdę nie miałam ochoty, aby się skończyła. Potrafisz zainteresować czytelnika, nie ma co.
OdpowiedzUsuńWracając do Arthura (na marginesie muszę przyznać, że jest to jedno z moich ulubionych męskich imion) - przypomina mi on trochę jedną z postaci z powieści Kinga. Jest w nim coś, co zdecydowanie przyciąga. Widzę także pewne podobieństwo pomiędzy nim, a moją Kat. Oboje mają styczność z czymś martwym, przygotowują, nazwijmy ludzi oraz zwierzęta dość grubiaństwo i nieprzyzwoicie, eksponaty do pokazania innym. Żyją we własnych światach, wolnych od żywych ludzi.
Arthur mi się podoba, o tak.]
Paris
[Olaboga! Toż to najbardziej oryginalny zawód jaki widziałam kiedykolwiek w blogosferze! Już Ci składam trofeum! W sumie zaczęłam bez sensu, ponieważ profesja, profesją, a tu karta taka przyjemna, choć smutna, a jednak aż ma się ochotę ją przeczytać raz jeszcze. Witamy w MC! Przychodzę co prawda trochę po czasie, ale chciałam życzyć Wam samych cudownych wątków i niekończącej się weny. I niech się Arthur choć minimalnie uśmiechnie! :3]
OdpowiedzUsuńClarissa