"All right," said the computer, and settled into silence again. The two men fidgeted. The tension was unbearable.
"You're really not going to like it," observed Deep Thought.
"Tell us!"
"All right," said Deep Thought. "The Answer to the Great Question..."
"Yes..!"
"Of Life, the Universe and Everything..." said Deep Thought.
"Yes...!"
"Is..." said Deep Thought, and paused.
"Yes...!"
"Is..."
"Yes...!!!...?"
"Forty-two," said Deep Thought, with infinite majesty and calm.”
Wstrzymaj oddech. Choć na chwilę. Nie zastanawiaj się dokąd wyniesie Cię prąd. Wszyscy mamy sekrety, schowane głęboko, by nikt ich nie widział. Przykuwają nas one jak kotwice, czasem przez nie toniemy. Nie możesz więc pozwolić sobie na utonięcie; utrzymuj się na powierzchni... Resztkami sił. Jak szczur uciekający z okrętu. Ale bądź, zawsze gotowy. Bój się wody - jest nieprzewidywalna. Nieokiełznana. Zamknij oczy. Nabierz powietrza. Wstrzymaj oddech. No dalej. Skocz. Wstrzymaj ten cholerny oddech. Nie skoczysz, bo się boisz. W ostatniej chwili wycofujesz się znad krawędzi klifu i zastanawiasz się, co cię bardziej pociąga - lot, uderzenie w wodę i wynurzanie się, czy balansowanie, niepewność, ryzyko. W mózgu masz białą plamę. Jak wtedy, gdy z obwieszonego wstęgami podium wypuszczałeś na świat kłamstwa. Zimne światło raziło niemiłosiernie, wwiercało się w mózg, twoi rówieśnicy wiwatowali, podrzucając w górę niebieskie birety, szarpiąc poły niewygodnych tóg. Nie wiedziałeś co jeszcze im powiedzieć, jakie jeszcze kłamstwo bezczelnie wepchnąć im do gardeł. Bałeś się. Jak zawsze. Usiłujesz ignorować większą część swojego życia. Ojca, zaborczego i surowego, nie zawsze darzącego dzieci zainteresowaniem. Matkę, dumną absolwentkę Harvardu, zmuszoną do prowadzenia dostatniego, ale nudnego życia wielkomiejskiej matrony. Brata, asa lotniczego, który nigdy nikogo nie zawiódł, lecz dla ciebie zawsze był lekkomyślnym idiotą. Wczesne wspomnienia są wyraźne - pierwszy rowerek, pierwsze nurkowanie, pierwsza randka... Ale te najbliższe wspomnienia, te najważniejsze, to tylko garść poukładanych bez ładu i składu urywków. Nękają cię, nie pozwalają spać po nocach, sprawiają, że czujesz się gorszy niż reszta. Kim jesteś? Nie chcesz pamiętać nawet drogi do domu. Pozbyłeś się pieniędzy i dokumentów, od dwóch lat żyjesz jak włóczęga. Castor Faulkner. Boisz się go. Z jakichś przyczyn chcesz oczyścić jego imię. Zatoczyliśmy koło. Szarpiesz się jak lis złapany w sidła, rzucasz jak ryba wyrzucona na brzeg, ślepo walcząc o coś, w co chyba tylko ty jeszcze wierzysz. Szukasz odpowiedzi w miejscach, którym prawda o życiu już dawno temu została wydarta. Od momentu w którym pojawiłeś się w tym malutkim miasteczku, rozmawiasz tylko z kilkoma osobami. Przeważnie wymykasz się wieczorem, żeby posiedzieć nad brzegiem jeziora. Załapałeś się w ostatniej chwili na podróż stopem z Oregonu na Alaskę, ostatnie prawdziwe pustkowie na Ziemi. Praca na kutrze spadła ci z nieba, tak jak ten stop, akurat teraz gdy musisz uczyć się jak zrobić coś z niczego i gromadzić zapasy. Starzy rybacy pokazują ci mapy, podsuwają historie i wpajają techniki połowu i polowania, przetrwania długich miesięcy w głuszy. Genialnie. Gdzie jest twoje poprzednie życie? Utknęło gdzieś, razem ze starym Castorem, którego rozpaczliwie próbujesz zgnoić wewnątrz siebie, aby nie wydostał się na światło dzienne. Nie chcesz nim być, bo kojarzy Ci się z wiecznym niezdecydowaniem, niemocą, marazmem; nieustającą konsumpcją i szczekaniem na prawo i lewo o własnym bogactwie. Zaaklimatyzujesz się, rozejrzysz, a potem ruszysz dalej. Podobno nie jesteś jedyny, podobno więcej jest takich, którym życie niemiłe... Lecz jeśli masz znaleźć w końcu jakąś kotwicę, to chyba tylko tutaj.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz