
Odkąd pamięta, spędzała u ukochanej babci w Mount Cartier każde
wakacje. Wszystkie sąsiadki uwielbiały jej uśmiechniętą buzię,
tutaj czuła się prawdziwie kochana, a w pobliskim lesie przeżyła
swój pierwszy pocałunek (i nie tylko pocałunek). Wyczekiwała
każdego kolejnego lata i, choć była coraz starsza, niewiele się
zmieniało, gdy z końcem czerwca znów pojawiała się w miasteczku.
I tym razem wydawało się, że wszystko jest w normie. Nadal czaruje
uśmiechem, wciąż wie, o co kogo zagaić, niezmiennie chętnie
wybiera się na długie spacery i uczestniczy w życiu Mount Cartier.
Dużo rysuje, namiętnie piecze i nie odmawia pomocy. Tylko ktoś
spostrzegawczy dostrzeże, że, mimo uśmiechu, z oczu zniknął
błysk, że owszem, chętnie rozmawia, ale jeszcze chętniej szuka
samotności, a jej krok spacerowy nie jest już tak spokojny, a
raczej sugeruje, że przed czymś ucieka, jak ognia unika ciemności,
więcej rysunków chowa do szuflady, ciasto ugniata z nienaturalną
dla siebie agresją, a przy ludziach zachowuje bezpieczny dystans. I
wtedy zastanowi się nad tym, co mogło stać się tej dziewczynie,
którą przecież wszyscy doskonale znają. I mógłby się czegoś
domyślić, widząc podłużne blizny na przedramionach czy będąc
świadkiem niekontrolowanego napadu płaczu. Ale to ukrywa lepiej niż
USA tajemnice państwowe.
W tytule Sylvia Plath, na zdjęciu pani z tumblra. Oddam posadkę tego od pierwszego pocałunku i nie tylko.
[Ostatnie zdanie to sama prawda. Cześć! Wzmianka o igraszkach w lesie mnie rozbawiła, właściwie cała karta do połowy jest bardzo wesoła. Druga połowa już wcale mnie nie śmieszy, bo o niczym dobrym nie mówi, a wręcz przeciwnie. Nie ukrywam jednak, że Libby wydaje się być fajna niewiastą, choć aktualnie zdystansowaną, i wierzę,że znów skradnie komuś pocałunek w mountacrtierowym lesie! :) Baw się dobrze, a w razie ochoty wpadaj do mnie! <3]
OdpowiedzUsuńFerran, Octavian & Cesar
Kartę pochłonęłam od razu, bo czyta się ją ekspresowo! Libby wydaje się być bardzo przyjazną postacią, pomimo tajemnic jakie w sobie skrywa. Jestem niemal pewna, że są one poważniejsze od tych, jakie ukrywa USA... lub może stara się ukrywać, bo z tym w dzisiejszych czasach to bywa różnie. ;D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że taka urocza Pani zawitała do nas i obyś bawiła się jak najlepiej! Ja się zbieram do opublikowania męskiej postaci, więc wtedy zapraszam do wszelkich wątków. ;)
Vivian i całkiem niedługo jakiś Pan
[cześć i czołem! ona jest przeurocza i mam nadzieję, że niedługo na jej usta wróci ciepły uśmiech! usmiech, który dosięgnie też oczu i zniknie gdzieś dystans i smutek :) baw się tu dobrze i w razie problemów, albo ochoty na słodkości, zapraszam do promiennej Soliny <3 bo skoro Twoja panienka odwiedzała okolicę od małego, to mysle, że istnieje spora szansa, aby nasze babeczki się znały ;) ]
OdpowiedzUsuń[Pewnie, wpadaj do Ferrana, oni mogli się znać za dzieciaka, bo to tylko 3 lata różnicy między nimi :) Może dziadkowie Kaysera bardzo dobrze znali rodzinę Libby i dzięki temu ta dwójka spędzała ze sobą czas od piaskownicy. Możemy nawet uznać, że gdy wkroczyli w erę nastoletniego buntu, podkradli któremuś z rodziców nalewkę i później dostali szlaban. Albo mieli swoją bazę na drzewie gdzieś, jak szaleć to szaleć :D Następnie Ferran wyjechał, zmienił się, wrócił - w międzyczasie wyjechała też Libby. Może panienka Debenham chciałaby powspominać tamte czasy, w domku na drzewie, przy starym albumie ze zdjęciami :)]
OdpowiedzUsuńFerran Kayser
[Jestem już po drugiej lekturze tego tekstu. Za pierwszym razem nie znalazłam chwili na skomentowanie, ale dziś tutaj wracam. No i muszę przyznać, że ta panna zapada w pamięć. Nie dość, że jest śliczna (chociaż tego nie powinnam komentować, bo to tylko dobór zdjęcia), to jeszcze interesująca. Przyznam szczerze, że motyw z ukrywaniem czegoś niezmiernie mi się podoba. Podobnie jak reakcja na sytuację, w jakiej się znajduje. Te blizny to już poważny sygnał tego, że zmiany nadeszły i że mają realny wpływ na Libby. Także gratuluję tak ciekawej (i mam przeczucie, że złożonej) kreacji.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałam jeszcze dodać, że szykuję niebawem najazd trzeciego Pana na blog i tak mi się spodobała Twoja Libby, że jeśli nie masz nic przeciwko, chętnie bym się wcieliła w Pana od pocałunku. Mój z założenia będzie dość rozrywkowym i lubującym się w kobietach gościem, z nieco zakrzywionym pojęciem o związkach, bo skakałby sobie z kwiatka na kwiatek. Jest to też postać, która jest tworzona dla kogoś, więc w założeniu ma dziecko, o którym nie wie. Ale to niezamknięty scenariusz, bo niczego nie lubię z góry ustalać, więc w niczym nie będzie wadzić, a da Nam jakąś podstawę do wątku... więc się tak zastanawiam, czy mogę liczyć na wątkową współpracę (czyt. wspólne pisanie)? :)]
Scott & Andrew
[Właściwie to wiedziałam od samego początku, że z tego będzie wątek. Jason miał się już pojawić przed nowym rokiem, ale ciągle mnie coś zatrzymywało. Cieszę się jednak, że nadal jest pozytywnie odbierany przez ludzi!
OdpowiedzUsuńI... jeśli nadal to aktualne, to tak, chętnie zrobimy z niego romans wakacyjny panny Libby;) ]
Jason Tanner
[Nie powiem pewnie niczego, czego nie napisaliby moi poprzednicy, ale co mi tam. Panna bardzo radosna (przynajmniej pozornie), a jeszcze bardziej intryguje. Szalenie podoba mi się motyw z jej tajemnicą i aż mnie w środku skręca, żeby się dowiedzieć, co za mroczne sekrety Libby próbuje zakopać pod grubą warstwą mountcartierowskiego śniegu. Mimo że domyślam się, że kolorowe raczej nie są, to mam szczerą nadzieję, że uda jej się w naszej mieścinie odnaleźć wreszcie upragniony spokój i kogoś, kto pomoże jej zamknąć wrażliwe rozdziały, tak aby mogła już w pełni korzystać z życia.
OdpowiedzUsuńRazem z Mysie witam się gorąco w zaśnieżonym Mount Cartier i w razie chęci zapraszam do siebie, może uda nam się skleić jakiś fajny wątek. :)]
Mysie Ayers
[Hej, wybacz opóźnienie, aleeee tak, zgadzam się na ten wakacyjny romans jaki ich połączył, bo to idealnie pasuje dla trochę buntowniczego Jasona. Na pewno chciał poderwać ładniejszą przyjezdną, a przy tym ukraść jej to i owo z jej niewinności. ;) Jest pomiędzy nimi różnica 2 lat, więc zasadniczo... nie mam pojęcia ile w tym lesie straciła, ale myślę, że pierwszy poważny pocałunek to pewnie okolice 17 lat? Dobrze kojarzę? Czyli on miał 19, co idealnie się składa. Z niego raczej mały romantyk, ale możliwe, że na kilka wiadomości odpisał, a w następnym roku może nawet znowu pozwolił jej łudzić się tą namiastką relacji jaką mieli. Potem już znikał na wakacje na pracach poza miasteczkiem, więc go nie widziała, a teraz to zdecydowanie będzie zaskoczenie, że oboje tutaj i oboje na stałe. Pewnie nawet na początku jej nie rozpozna, a dopiero później zacznie łączyć fakty.
OdpowiedzUsuńTo co, pasuje nam wszystko i można zaczynać od pierwszego spotkania po latach? ;)]
Jason Tanner