
Surowy ojciec
z biegiem lat odpuścił, opiekuńcza matka zrobiła się tylko trochę niecierpliwa,
bo sama nie wiedziała, czego chciała. Źle się stało, kiedy odchowany syn wyjechał na
wschód, bo za daleko i nie można było podpowiadać mu, co powinien robić.
Gorzej, kiedy wrócił do domu, bo w Mount Cartier miał się niby zmarnować, ale
co tu było do zmarnowania? Obiecujące życie? Wielkie talenty? Jeszcze większe nadzieje? Brakowało ich
zawsze, a nie trzeba od razu zmieniać świata — uwiecznić można się też,
wydrapując w pieniu starej sosny, że Farley
kocha Lillian.
Chyba miał
dobre serce, bo lubił pomagać: czyjś bałagan szybko stawał się jego bałaganem,
a we dwoje sprzątać łatwiej. (Trzy osoby to był już tłum.) Lepiej niż na lądzie
czuł się na wodzie. Zapachu ryb nie lubił, ale z miłości do morza wiele
potrafił znieść. W Mount Cartier mu dobrze, na kutrze jeszcze lepiej. I jakoś
tak przyjemniej niż kiedyś, wyjść w chłodny poranek na werandę z kubkiem
gorącej kawy i pomyśleć, że niczego nie musi szukać, bo większość już
ma, a wszystkiego mieć podobno nie można.
lubię zaczynać
[Cześć! Fajny pan, taki prosty. Zastanawiam się tylko co się stało z Lillian, skoro jej nie ma. Chętnie się tego dowiem, więc zapraszam do siebie na jakiś wątek! Szukasz może jakichś konkretnych relacji czy mam nad czymś myśleć? :)]
OdpowiedzUsuńHOLLY
[Cześć! Lubię takie karty – dużo niedomówień, równa się większa ciekawość. Bo tak, Farley jest naprawdę intrygującym osobnikiem, a kwestia Lilian dodaje mu nawet szczypty tajemnicy. Co mogło się w jego życiu wydarzyć? Nie wątpię, że z punktu obserwatora coś niebywale ciekawego. No nic – dużo wątków Wam życzę i udanej zabawy, oczywiście. Zostańcie jak najdłużej! :)]
OdpowiedzUsuńFerran, Cesar & Tilia
Zwykle tego nie robię, ale tym razem muszę odnieść się do zdjęcia: widząc je, pierwsze co pomyślałam to "O kurcze, wygląda jak brat Scotta". Jest nawet tak prosty jak Scott. No w każdym razie poza tymi głupimi skojarzeniami nie chciałabym go do niczego i nikogo porównywać, bo w gruncie rzeczy w całej swojej przyziemności jest intrygujący i pod względem artystycznym atrakcyjny. Tak jak devil i smoła, zastanawiam się co tam się zadziało między nim, a Lillian. Mam nadzieję, że w którymś z wątków się tego dowiem. Powodzenia w pisaniu! A Farleyowi szczęścia życzę.
OdpowiedzUsuńAndrew, Timothy & Scott
[Wow... Wow. Co prawda zawsze mawiam, że nigdy nie zakocham się w nikim tak mocno, jak potrafię zakochać się w czyimś głosie, ale niektóre karty najwidoczniej całkiem nieźle dotrzymują kroku.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie; tak jak poprzednicy również zastanawia mnie postać Lilian, no i chętnie napisałabym z nim jakiś wątek, jeżeli różnica wieku Cię nie przeraża. To jak?]
Penny Hewitt
[ Wygląda na człowieka, który z życiem zbija piąteczkę, nawet jeśli nie jest idealnie, to świetne. Tak samo, jak uzależnienie swojego nie wszystek umrę od życia jednej sosny. :> Cześć! ]
OdpowiedzUsuńSovay Biville
[Cześć! Jak to się dzieje, że w tym Mount Cartier wszyscy panowie są tak nieszczęśliwie zakochani? Albo występuje tutaj największa na świecie populacja cwanych kusicielek, albo miejscowi mężczyźni są beznadziejnymi romantykami, innego wytłumaczenia nie widzę ;) W każdym bądź razie witamy Farley'a bardzo serdecznie (cóż za oryginalne imię!) i życzymy mu mnóstwa interesujących wątków, a przy okazji oczywiście zapraszamy do siebie, o ile zechce sobie napsuć trochę nerwów... A może i nie? Z tą moją złośnicą trudno powiedzieć! W każdym bądź razie bawcie się dobrze!]
OdpowiedzUsuńGina
[Nie dość, że pracuje na wodzie, to jeszcze ma brodę - czyżby to był mój ideał? ^_^ Ja też zapachu ryb nie lubię, podobnie jak Kat. Za jedzeniem ich też nie przepadam, ale to już mało istotne. Bardzo fajny ten Twój pan, taki swojski, dobry. Tacy są zawsze najlepsi. Baw się z nami dobrze!]
OdpowiedzUsuńKat
[Sama zachwycam się czasami zdjęciami, więc spoko, mnie to nie przeszkadza :D
OdpowiedzUsuńHmm, pomyślałam sobie, że któregoś razu Holly mogłaby wybrać się na morze z Farleyem. Mogliby mieszkać po sąsiedzku, czasami mogliby też sobie pomagać i organizowaliby wspólne kolacje, więc dobrze by się dogadywali. No i Holly mogłaby mieć jednego dnia wolne, a że nie chciałaby siedzieć bezczynnie w domu, zaoferowałaby mężczyźnie swoje towarzystwo, a nawet pomoc (choć Farley pewnie musiałby jej mówić co i jak, bo dziewczę nie ma zielonego pojęcia o połowie ryb xD).]
HOLLY
[A dziękuję; lubię mieć poczucie jako takiej estetyki, więc to bardzo miły komplement dla osoby mojego pokroju. C:
OdpowiedzUsuńCo do wątku, to raczej Penny mogłaby mieć do niego swego rodzaju interes. :D Przyszło mi na myśl, by jakoś trzy-cztery miesiące temu, po pewnych wydarzeniach, które dość mocno ją zraniły, panna Hewitt mogłaby poniekąd, hm, flirtować z Twoim panem (choć byłoby to raczej w formie klejenia się do niego, takie jednostronne; jeśli chcesz dogadać więcej szczegółów, zostawiam maila: szaramarionetka@gmail.com lub gg: 54405184, nie bardzo chcę się tutaj ujawniać :D); on z kolei pewnie traktowałby ją z dużą dawką pobłażliwości, bo toż to smarkula jeszcze, i z czasem mogłaby z tego wyjść jakaś koleżeńska relacja. O ile coś takiego w ogóle Ci pasuje, to bardzo luźny pomysł. c:]
Penny Hewitt
[ Nie wiem, co jest teraz na blogach modne, a co już nie, ale skoro Mount Cartier – jako mieścina – jest zacofane, to i jako grupowiec może być retro. :D Więęc... piękny Alain Delon jest piękny, a Sovay to imię podebrane z angielskiej pieśni ludowej i chociaż tytułowa jej bohaterka raczej do mojej postaci podobna nie jest, to brzmienie mnie skusiło.
OdpowiedzUsuńChcę, oczywiście, że chcę! Próbowałam nawet coś wymyślić, ale chyba nie jestem tytanką intelektu. ;D Wydaje mi się, że czasem między dwójką ludzi, którzy się co prawda znają, ale jest to znajomość dość powierzchowna i z jakiegoś powodu – chociaż są ku temu wszelkie powody – nie przechodzi ona na wyższy poziom, wykwita rodzaj jakiejś niczym głębszym uzasadnionej sympatii, która objawia się obdarowywaniem się uśmiechami przy przypadkowych spotkaniach, jakimś intuicyjnym zrozumieniem i ogólnym ciepłym myśleniu o tej drugiej osobie, chociaż w sumie nie wiadomo dlaczego. W takich rolach obsadziłabym nasze postacie i do tego dodałabym sporadyczną wymianę handlową. Domyślam się, że Farley zwykle to, co złowił, oddaje do sklepu czy gdzieś tam, ale raz na jakiś czas mógłby zachować kilka ryb dla Sovay, która w zamian za to robiłaby F. zakupy. Tzn. mam na myśli jakieś produkty, które niekoniecznie są dostępne w Mount Cartier, ale w Churchill już tak, a S. bywa tam regularnie, w końcu tam znajduje się miejsce jej pracy.
I... Może pewnego dnia Sovay ściągnęłaby Farleya do siebie, żeby ten jej pomógł? Ma na stanie dość stary kajak, dawno nikt go nie używał, więc warto byłoby się dowiedzieć, czy się jeszcze do czegoś nadaje – do czegoś innego niż zamieszkania na śmietniku. Akcję można by też od razu przenieść nad jezioro i tam dokonać ekspertyzy. Ewentualnie zabawić się w fabułkę rodem z Ani z Zielonego Wzgórza, hehe. ]
Sovay Biville
[Oczywiście, że szukam. Szczerze, to więcej pomysłów na wątek miałabym z twoją drugą postacią, ale ta jest bardzo interesująca. Szkoda, że jak na razie wisi nadaremno :c chętnie bym coś z nim napisała.]
OdpowiedzUsuńLilith Johnson
[Dzień dobry! Szukam ofiar :D skusisz się na wątek? :) ]
OdpowiedzUsuńMina & Meredith
[ a to już jak wolisz :D częściej wątkuje z Miną, bo Meredith jest tak jadowita, że sama się jej boję ;) a Twojego spokojnego pana, mogłaby zjeść ]
Usuń/ Hejo, żyjesz?
OdpowiedzUsuńMathilde
// A nie mialabys ochoty na wątek z Tilly?
OdpowiedzUsuńMathilde
[ Oj, z Ri zdecydowanie będzie wesoło, jest mistrzem w pleceniu głupot xD Też "lubię zaczynać", więc bardzo chętnie Cię wyręczę :D]
OdpowiedzUsuńAudrina idąc uliczkami nieustannie rozglądała się dookoła. Może i wyglądało tu jak w, opisywanym przez jej miastowych znajomych, „typowym zadupiu”, ale ona osobiście uwielbiała takie miejsca, miały swój urok. Już pierwsze minuty spędzone tutaj dały jej pewnego rodzaju poczucie swobody. W prawdzie nie znała tu kompletnie nikogo, ale… jej wyobrażenia były w dużej mierze oparte na filmach, a tych oglądała naprawdę wiele. Uznała więc, że w takim miejscu nie da się być za długo kimś obcym. Z pogodnym nastawieniem i wielką walizką na kółkach, za plecami, zmierzała w stronę… No właśnie. Nie miała pojęcia gdzie idzie, więc po prostu szła przed siebie. No co? Przecież i tak musi zwiedzić to miejsce, a torba znowu nie była aż tak uciążliwa, no, gdyby nie te hałasujące kółeczka… Na szczęście były kauczukowe. Dziewczyna lekko zafrasowana wydawanym przez nie odgłosem odwróciła głowę w stronę bagażu i podniosła go gwałtownym ruchem. Nie zauważyła przy tym niewielkiej kratki i nim połączyła fakty, podniesiony ciężar wcisnął jej nogę między metalowe szczebelki. Krzyknęła lekko upuszczając bagaż i sama legła na ziemi, czując nieprzyjemny ból stopy. Spojrzała na nogę.
- Zajebiście… - skomentowała. Nie wiedziała jak to zrobiła, ale dosłownie stopa od kostki w dół została zakleszczona, dodatkowo jakakolwiek próba poprawienia pozycji groził po prostu wykręceniem kostki. Tak więc dziewczyna kucała na chodniku z nogą w kracie, a obok leżał jej bagaż.
- Coś jeszcze dla mnie szykujesz?! – krzyknęła w stronę nieba, zupełnie nie zwracając uwagi na przechodniów, po czym zaśmiała się z własnych rozmaitych przygód. Też sobie znalazła miejsce na wspominki…
Audrina Nerey
// Hmmm. Mathilde żyje trochę w swoim świecie, nie tyle buja w obłokach, co kontempluje naturę, harmonię i spokój Mount Cartier. Tym samym często wpada w tarapaty, bądź znajduje się w miejscach, w których nie powinna. Urzeczona obrazem Mount Cartier mogła się znaleźć w porcie i w jakiś sposób przeszkadzać załogantom w ich codziennej pracy. Być może wkroczyła przez nieuwagę na właśnie wypływającą jednoosobową łódkę, którą sterował Farley? Albo zapodziała się gdzieś na kutrze i Farley przez kapitana został zmuszony do nianczenia baby na kutrze przez czas trwania rejsu?
OdpowiedzUsuńTilly
// Jasne, może być. Nie wiem czy Mathilde tak bezpośrednio by się narzuciła, ale mogłaby coś napomknąć takiego, że Farley by to odczytał jako chęć natychmiastowego towarzyszenia mu. Ona ma jakiś pokrętny sposób myślenia. XD
OdpowiedzUsuńTilly
[Hej, nie żeby coś ale już prawie miesiąc czekam na odpis i chciałam się dowiedzieć czy zapomniałaś o wątku czy to celowy zabieg. Wiem, że tutaj pośpiech jest obcy, ale chciałabym wiedzieć na czym stoję ;)]
OdpowiedzUsuńAudrina Nerey
[Nie ma co oddawać się smutkom! To dewiza Elli.
OdpowiedzUsuńA tu widzę Delona i odlatuję. <3 Zdecydowanie dostałby w barze duże piwo w cenie małego. :D]
Ella