
Grisel Oldfield
Miała szesnaście lat, gdy zapaliła pierwszego papierosa.
Poczęstował ją przystojny, starszy kolega. Dzień był ładny, słoneczny. Ich twarze odbijały się w szybach szkoły razem z czerwoną paczką szesnastu Marlboro.
Raczej nie sprawiała wrażenia osoby skłonnej do korzystania z używek. Nie piła kawy, ani soków których procentowa zawartość cukrów była większa niż owoców. Odżywiała się regularnie, całkiem zdrowo. Sypiała po siedem godzin i wstawała przed budzikiem. Wykonywała dziennie piętnaście ćwiczeń, znajdowała czas na treningi i naukę. Pilnowała ocen, miała przyjaciół i potrzebowała zaledwie jednego uśmiechu by o tym wszystkim zapomnieć.
Papieros zaczął się żarzyć. Siwy dym nieśmiało wypełniał jej płuca, a reszta ciała pomału poddawało się działaniu nikotyny. Kolana samoistne się ugięły, ręce jakby zdrętwiały i choć uczucie to było dziwnie przyjemne, z jej gardła oprócz dymu wydobył się jeszcze kaszel. Grisel oblała się rumieńcem. Nie lubiła okazywać słabości, zwłaszcza przy nim, choć paradoksalnie w jego obecności czuła się najsłabsza.
Nic nie powiedział.
Zabrał papierosa, zgasił go i odszedł.
[Ja tak przypadkiem weszłam tutaj sprawdzić czy wszystko gra na blogu, a tu proszę, nowa postać już się pojawiła! I to jeszcze jaka ładna pani na zdjęciu, która wygląda mi po części na sobowtóra Phoebe Tonkin :D. Witam serdecznie autorkę z bardzo przyjemną, chociaż oszczędną w historię kartą. Tajemnicza ta Grisele (plus za imię!). I od razu też wyjaśniam kwestię kelnerki — przykro mi, ale niestety będziesz musiała zmienić zawód z prostego powodu: w zajeździe nie ma stołówki, a kuchnia jest tam tylko do użytku właścicieli/pracowników. Nie ma możliwości serwowania tam dań dla przyjezdnych, dlatego proponowałabym po prostu zaczepić Grisele w jakiejś knajpce w Churchill, gdzie na pewno miałaby więcej roboty niż w takim małym mieście jak Mount Cartier albo ewentualnie zmienić jej całkowicie zawód i postawić na przykład na stanowisku kasjerki na stacji benzynowej? Całkiem nadawałaby się tam w takiej koszuli! ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie witam w naszej zimowej aurze i życzę owocnych wątków, baw się dobrze.]
Solane
[Dziękuję bardzo. Pomysł ze stacją benzynową zdecydowanie mi się podoba, także już przemianowuję. :)]
Usuń[ Ja tylko serdecznie powitam, bo my się już znamy, wątek też będziemy mieć, więc dobrej zabawy, oby Grisel nie zamarzła. :D]
OdpowiedzUsuńTom Ripley
[Na Kronikach mnie co prawda nie ma, ale z czystego sentymentu zaglądam tam regularnie i coś mi się kojarzy, że Grisel przez chwilę wisiała tam na głównej, dobrze myślę? Długo chyba tam nie pociągnęła, ale cieszy mnie jej widok na tym mroźnym krańcu świata, bo czy tam, czy tu, kartę czytało mi się równie przyjemnie. No i prześliczna Mädchen na zdjęciu jednak oko raduje. :) Początkowo chciałam oferować brata Mysie na chłopaka z karty, ale szybko sobie uświadomiłam, że żaden by się nie nadał, bo nawet Caleb jest już za stary, a poza tym reakcja zupełnie do niego nie pasuje. Ograniczę się więc jedynie do ciepłego przywitania w naszej kochanej mieścinie. Życzę udanej zabawy i samych wciągających wątków, a w razie chęci (i najlepiej jakiegoś pomysłu) zapraszam do mojej Ayers.]
OdpowiedzUsuńMysie Ayers
[Faktycznie, jak już wspomniano, pani ze zdjęcia ma coś w sobie z Phoebe Tonkin. Podoba mi się forma karty, oj tak. Lubię takie miniaturowe opowiastki, które potrafią zaintrygować czytelnika i tak właśnie Twoja zrobiła ze mną. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć udanej zabawy na blogu, wytrwałości i dużych ilości weny! A jeśli będzie ochota to możemy stworzyć coś razem, zapraszam.]
OdpowiedzUsuńMae Perron