A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie
sty
1
2014

Relacje: Madeleine Leinster

Daniel Stevens

28 lat • nauczyciel
Kiedyś go wielbiłam. To było dawno temu. Jakieś dziesięć lat temu, na oko. Bądź co bądź każdy musi przeżyć swoją pierwszą licealną miłość w taki czy inny sposób. Ja gdybym mogła zrobiłabym dla niego ołtarzyk w pokoju. Tak właśnie, dobrze mówię – OŁTARZYK. Najlepiej w formie sekretarzyka z czterema kolumienkami w każdym rogu i wiecznie zapalonymi kadzidełkami i ofiarnymi darami u fundamentu. Właściwie miałam wcielić plan w życie. zabrakło mi tylko miejsca w pokoju, dzięki Bogu. W ten sposób dusiłam się tylko oparami z kadzideł, ale przynajmniej nie złamałam nogi skacząc przez meble dla typa, który gdyby mógł, przeszedłby przeze mnie jak przez nienamacalny cień. Ale problem polegał nie tylko na tym, że byłam dla niego tylko przeszkodą do ominięcia. Oprócz tego, byłam niewidzialna. W pełnym tego słowa znaczeniu. Porównywana do szafek, ławek i drzwi, które nonszalancko – wróć! Arogancko i lekceważąco mijał w szkole. Przyzwyczajenie. Z biegiem czasu wmawiano mi, że był po prostu dupkiem. Definicja nonszalancji, ich zdaniem, musiała mu być obca. To wyższa sztuka ignorancji jakiej jemu pewnie nigdy nie udałoby się osiągnąć. Kiedyś go wielbiłam... i dalej wielbię. Bo jak nie on, to kto może być tak samo epicko idealny? Ktokolwiek?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz