Od małego był ruchliwym
dzieckiem, które nie mogło usiedzieć dłużej w jednym miejscu; wszędzie było go
pełno, a każdy w miasteczku kojarzył małego, uśmiechniętego Theo biegającego
ciągle z kijem od hokeja. Razem z przyjacielem zdobywali świat zarówno w
marzeniach, jak i w realnym życiu realizując coraz to ciekawsze pomysły na
urozmaicenie sobie dnia. Patrzył z optymizmem w przyszłość, snując plany na
kolejne dni, lata. Miał świetny kontakt z rodzicami i jedną z sióstr. Z drugą
natomiast, większość mieszkania pod
jednym dachem upłynęło w atmosferze kłótni i nieustających spięć, co nie
przeszkodziło mu w stawaniu w jej obronie, kiedy po raz kolejny chłopcy w
szkole postanowili jej dokuczać.
W wieku dwudziestu lat postanowił
opuścić rodzinne Mount Cartier i mimo obaw rodziców, wyruszył rozwijać swą
karierę hokeisty. Już po pięciu latach
wracał z powrotem ze spuszczoną głową, brakiem dalszego pomysłu na życie i
nadszarpniętą psychiką. Długi czas zajęło mu wyjście z tego stanu. Po drodze
zaliczył parę wpadek – między innymi problemy z alkoholem, hazardem, a także
zamilknięcie na kilka tygodni.
Pozbierał się. Zajęło to niemalże
dziesięć lat, jednak udało mu się pogodzić z przeszłością i powrócić do
normalności. Ponownie uśmiecha się, pomaga innym i realizuje szalone pomysły.
Pije z umiarem, a w karty, które są jego miłością, gra okazyjnie. Cieszy się
każdym nowym dniem. Uwielbia spacery po lesie, zwierzęta i na nowo odkrył
radość z rozmów z ludźmi. Stara się dbać o kwiaty w domu, lecz co rusz jeden z
nich postanawia uschnąć, jakby chciał zrobić mu na złość. Ciągle powiększa kolekcję
płyt winylowych i pocztówek od rodziców. Chociaż od lat piastuje stanowisko
grabarza, przez pewien czas próbował swych sił w byciu drwalem. Rzucił palenie,
jednak niekiedy tęsknym wzrokiem podąża w kierunku papierosów, gdy widzi je w
czyichś dłoniach. Nie chce tego przyznawać, ale potrzebuje dużo ciepła i
miłości, zaś sam ukocha każdego, kto mu na to pozwoli.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz