tag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post3489531477154381853..comments2023-05-21T17:14:46.358+02:00Comments on Uważaj na niedźwiedzie!: Spływ kajakowyLeChathttp://www.blogger.com/profile/02356304931982348576noreply@blogger.comBlogger77125tag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-20867029409034902262020-06-29T16:36:09.109+02:002020-06-29T16:36:09.109+02:00Uwielbiam wypady na przykład nad jezioro. Pływanie...Uwielbiam wypady na przykład nad jezioro. Pływanie kajakiem to super sprawa. Nie wiem czy wiecie, że są teraz w ofertach sklepów <a href="https://gokajak.com/kajaki-pneumatyczne-67" rel="nofollow"> kajaki pneumatyczne</a> , mi takie bardzo się spodobały. Na spływy rzeczne też się idealnie nadają. Tylko jak już kupować to porządny sprzęt, żeby posłużył po prostu.Tomekhttps://www.blogger.com/profile/02193465772678447568noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-40273099511318156242020-02-05T15:14:40.654+01:002020-02-05T15:14:40.654+01:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Tomekhttps://www.blogger.com/profile/02193465772678447568noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-84954847137539520992020-02-05T15:14:21.384+01:002020-02-05T15:14:21.384+01:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Tomekhttps://www.blogger.com/profile/02193465772678447568noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-5033040814287017112017-10-09T17:01:13.842+02:002017-10-09T17:01:13.842+02:00Andrew Walker:
DZIKA ZATOKA
Nieodwiedzana przez t...<b>Andrew Walker:<br /><br />DZIKA ZATOKA<br />Nieodwiedzana przez turystów część nadbrzeża, dla miejscowych stanowi idealne miejsce na rodzinny biwak. To tutaj, tuż nad rozległymi wodami zatoki, rozbijają swoje namioty mali i duzi, organizując wieczorne spotkania z instrumentami lub długie opowieści przy ognisku. Dzieciom i młodzieży miejsce to może z kolei kojarzyć się z wakacyjnymi koloniami, które od czasu do czasu urządza dla nich Dom Kultury ze wsparciem wolontariuszy. To wtedy najmłodsi poznają indiańskie rytuały, mountcartierowskie obyczaje i pradawne mity, powiązane z kulturą regionu. Uczą się również obcować z naturą, w tym doceniać równowagę tego miejsca. <br /><br /><a href="https://i.imgur.com/d5xp7FP.jpg" rel="nofollow">{ ZDJĘCIE }</a></b>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-72704521868752059382017-10-09T17:00:19.604+02:002017-10-09T17:00:19.604+02:00Nim zdołał wykaraskać się z tarapatów, doświadczył...Nim zdołał wykaraskać się z tarapatów, doświadczył kilku rzeczy. Spłynęło na niego oświecenie Nowojorczyka, podpowiadając mu, że następnym razem gdy postanowi brać udział w zabawach miasteczka, powinien się upewnić czy aby na pewno jest przygotowany na absolutnie każdą okoliczność, jak choćby na utknięcie w dziurze/chaszczach/klitce. Po drugie, powinien wcześniej pomyśleć o tym, by nie płynąć w pojedynkę, bo teraz, po tak zawirowanym dniu, szczerze mówiąc tracił ochotę na jakiekolwiek działania. Po trzecie, nie miał pojęcia, dlaczego nie spryskał się specyfikiem na komary. Nad wodą, było ich mnóstwo, a w zgliszczach jeszcze więcej, więc gdy tylko uporał się z upiornymi trawami, okazało się, że trwałym śladem jego nadszarpniętej dumy są bąble po ukąszeniach.<br />I tak o to, pogryziony i nieukontentowany, trafił do samego centrum... niczego. Tak mu się przynajmniej wydawało.<br /><br /><i>Andrew Walker</i>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-83827316615987700062017-10-09T16:34:59.434+02:002017-10-09T16:34:59.434+02:00(3) Wydostając się z krzaków, zauważasz, że pogryz...<b>(3) Wydostając się z krzaków, zauważasz, że pogryzły Cię komary. Nie masz wielkiego wyboru, nie chcąc wracać do chaszczy w zalewie, przesz naprzód, docierając do DZIKIEJ ZATOKI (4). Zanim zaczniesz opisywać miejsce przystanku, poczekaj na komentarz MG.<br /><br />Formuła: <br />#wydarzenie, spływ kajakowy, DZIKA ZATOKA</b>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-23739330381769310772017-10-09T16:33:47.554+02:002017-10-09T16:33:47.554+02:00Wysiłek i skupienie, włożone w ucieczkę wprawdzie ...Wysiłek i skupienie, włożone w ucieczkę wprawdzie odniosło pozytywny efekt - Andrew udało się zbiec przed wściekłym miśkiem, niestety niosło to za sobą kolejne konsekwencje. Ze względu na brak jakiegokolwiek zorientowania w terenie oraz przez wzgląd na ciągłe odwracanie się za plecy, by upewnić się, że nic mu już nie grozi, mężczyzna zrobił błąd. Niepoprawnie wykonany manewr nie tylko doprowadził do utraty sterowności, ale również skończył się spektakularnym wjazdem w chaszcze. Przy nagłym hamowaniu niemalże wypadł za burtę, w ostatnim mądrym odruchu łapiąc za krawędź wyżłobienia w kanu. <br />- CHOLERA JASNA! - rzucił wściekle, nie mając siły na szarpanie się z przybrzeżnym gąszczem. Całą swoją energię wykorzystał na nierówną walkę z Panem Niedźwiedziem. To dlatego wydostanie się spod trawiastych pałąków zajęło mu tak długo.<br /><br /><b>Wynik rzutu:</b> utrata rzutu<br /><br /><i>Andrew Walker</i>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-27197436878658828462017-10-09T16:27:06.887+02:002017-10-09T16:27:06.887+02:00(2) Jeśli wylosowałeś 1, źle wykonałeś manewr i wy...<b>(2) Jeśli wylosowałeś 1, źle wykonałeś manewr i wylądowałeś w chaszczach (3.1). Wydostanie się z nich kosztuje Cię wiele wysiłku. Tracisz rzut kością, a w następnej turze/komentarzu MUSISZ pojawić się na żółtej trasie (3).<br /><br />Formuła: <br />#wydarzenie, spływ kajakowy, utrata rzutu nr 4</b>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-34443216645132276162017-10-09T16:25:15.842+02:002017-10-09T16:25:15.842+02:00W dalszej perspektywie czasu nie miał wolnej chwil...W dalszej perspektywie czasu nie miał wolnej chwili na pogawędkę. W głowie świtała mu myśl o tym, by kontynuować te damsko-męską grę i swojego rodzaju XXI-wieczne rycerzykowanie, ale natura chciała od niego czegoś zupełnie innego. Kajak nabierał na prędkości, a on, niesiony przez silny prąd, dryfował razem z belą do przodu, pozostawiając Mathilde daleko z tyłu. Nie dość, że zostawił ją samą, bez ochrony, to i sam o własną nie zadbał, o czym dowiedział się w momencie, gdy dopłynął do jednego z rozgałęzień. Okazało się bowiem, że wpakował się wprost w leśny ekosystem. Gdzie pod EKOSYSTEMEM kryła się zadziwiająco postawna sylwetka niedźwiedzia-myśliwego, dokonującego dzikiego połowu. „Byle nie na mnie”, pomyślał, gdy w niewielkim oddaleniu od niego, rozpoczął mierną próbę odwrotu. Wiosło nie chciało słuchać, parę gwałtownych pchnięć wystraszyło tylko pstrągi, ale nie wystarczyło, by pokonać kierunek spływu. Nic więc dziwnego, że zamiast trzymać miśka na dystans, zaczął zbliżać się niebezpiecznie blisko niego. Leśna bestia, rozwścieczona ucieczką kolacji, warknęła ostrzegawczo, wymachując wielką, włochatą łapą. Jej oczy, bystre i dzikie, zwróciły się wrogo w kierunku kanu, a nastroszone futro zdawało się dodawać zwierzakowi objętości, wywołując u Andrew dreszcz emocji. <br />Życie na krawędzi. <br />Dopiero teraz poczuł, czym ono jest. Szczególnie, że srogi, „misiasty” mieszkaniec lasu nie miał w sobie nic z tych pluszowych zabawek w centurm. — No już, spływam stąd... — rzucił ostatecznie, nawet nie bawiąc się w próbę odstraszenia delikwenta. Był wielki, wściekły i piana właśnie zaczęła pienić mu się z ust. Ewidentny sygnał do ucieczki. Drew czym prędzej go wyminął, póki jeszcze mógł.<br /><br /><br /><b>Wynik rzutu:</b> 1<br /><b>Bonus:</b> 1<br /><br /><i>Andrew Walker</i><br /><br />prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-7381291030997172302017-10-09T16:06:31.300+02:002017-10-09T16:06:31.300+02:00(1) Jeśli wylosowałeś 1, drogę zagradza ci misiek,...<b>(1) Jeśli wylosowałeś 1, drogę zagradza ci misiek, łowiący pstrągi (1.1). Gdy dopływasz do niego, niedźwiedź robi się agresywny. Po starciu z nim płyniesz dalej i trafiasz do kolejnego rozwidlenia (2). Rzuć kością K3 według podanej niżej formuły i podaj wynik rzutu w komentarzu. Rzuć dodatkowo kością K5 według podanej niżej formuły i podaj wynik, żeby zdecydować, co stało się z niedźwiedziem. Wynik rzutu parzysty: uciekł po spotkaniu z Tobą. Wynik rzutu nieparzysty: nie udało Ci się go przegonić.<br /><br />Formuła: <br />#d3 #wydarzenie, spływ kajakowy, rzut nr 3 <br /><br />Formuła na niedźwiedzia: <br />#d5 #wydarzenie, spływ kajakowy, rzut bonusowy.</b>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-59073917960285872802017-09-30T13:36:20.203+02:002017-09-30T13:36:20.203+02:00Cesar
Tereny Opuszczonego Portu wyglądały mało za...<b>Cesar</b><br /><br />Tereny Opuszczonego Portu wyglądały mało zachęcająco. Tylko zieleń lasu ratowała to miejsce przed okrzyknięciem go lęgowiskiem zła.<br />— Tylko spokojnie... — mruknął niepewnie, wychodząc na brzeg wyjątkowo ostrożnie. Jego zmysły natężyły się, głównie za sprawą widoku na lądzie. Szopa, rozłożona w kawałkach u podstaw, miejscami zwęglona, przynosiła myśli o najgorszym, a on… nie chciał kusić losu. Szacunek naturze się należał. Scott doskonale wiedział, że jeśli jakieś miejsce wygląda na niebezpieczne, to prawdopodobnie takie właśnie jest. Nie chciał sprowadzać na siebie niedźwiedziego gniewu, czy stać się pożywką dla wilków, a coś czuł, że jeśli to miejsce gości tutaj kogokolwiek, to właśnie te dwie grupy zwierzęcych osobników. Tymczasem zaczepił kanu o wystający pieniek przy lądzie, stąpając powoli i cicho ku głębi lądu. To wtedy też zauważył na brzegu mglistą sylwetkę. Na tle rozwalającej się chaty, w miejscu gdzie stęchłe drewno i niepokojąca głusza przyprawiała o niepokój, Calderon wyglądał jak duch. Dopiero baczne, trzydziestosekundowe obserwacje doprowadziły Scotta do konkluzji, że to nie mogą być omamy.<br />— Też masz wrażenie, że wcale nie tutaj mieliśmy trafić? — spytał konspiracyjnym szeptem, jakby obawiał się, że za zakłócanie spokoju, Matka Natura obdarzy ich kolejną, niepochlebną niespodzianką.<br /><br /><i>Scott Finlay</i>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-4631767267594379752017-09-30T13:35:44.345+02:002017-09-30T13:35:44.345+02:00Scott:
OPUSZCZONY PORT
jw.<b>Scott:<br /><br />OPUSZCZONY PORT<br />jw.</b>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-26482214227864640192017-09-30T13:34:57.806+02:002017-09-30T13:34:57.806+02:00Cesar:
Zaryzykował. Wąska odnoga rzeki, ukryta za...<b>Cesar:</b><br /><br />Zaryzykował. Wąska odnoga rzeki, ukryta za krzakami, wyglądała wyjątkowo kusząco. Nie chodziło o chęć doznania przygody, raczej o potrzebę zbadania terenu, o którym wcześniej nie miał zielonego pojęcia. Ostrożnie i powoli wpłynął więc kanu w lewe rozgałęzienie, licząc na to, że droga ta okaże choć trochę kształcąca. I tak w istocie było: nauczył się, czego następnym razem na pewno nie robić. Pakowanie się w nieznane było wyrazem niemałej odwagi lub jak kto woli, skrajnej głupoty. Droga okazała się niezdatna do przepływu. Nim pokonał następne 100 metrów, minęły długie minuty spędzone głównie na ratowaniu się przed ostrymi gałęziami i atakującymi oczy liśćmi, wciskającymi mu się natrętnie do oczu. Przebijając się przez któryś z kolei gąszcz zieleniny, zrezygnował więc z dalszej podróży. To po prostu nie miało sensu. Problem stanowiło także wycofanie się z tej wąskiej, zachwaszczonej rzeczki. Próbował niemal wszystkiego. Wpierw chciał wyjść na ląd i obrócić kanu już z brzegu. Pomysł skończył się jednak zakrwawioną kostką, zaczepioną o wyjątkowo upiorny pieniek. Następny sposób na rozwiązanie problemu to obrócenie kanu z poziomu rzeki. To skończyło się jednak rozerwaniem bluzy i utratą entuzjazmu co do dalszych prób obrócenia łajby. Nie dość, że uszkodził siebie, to jeszcze kanu. Porysowane z każdej burty nie prezentowało się już tak dobrze jak wcześniej. No Scott, będziesz miał co szlifować w domu. Całe szczęście, że był stolarzem, spaliłby się ze wstydu, gdyby musiał oddać kajak właścicielowi w tak niereprezentatywnym stanie. Miał więc plan wypolerować po powrocie drewno i dopiero wtedy oddać własność do tego poczciwego Indianina, który użyczył miastu swój sprzęt. <br />— Ech, no! — Scott był trochę mniej cierpliwy od Cesara, nim koryto zaczęło się całkiem wypłycać, uparł się wrócić do rozwidlenia. Uderzając dziobem o błotnisty brzeg, jeden z nielicznych przestrzeni wyzbytych drzew, wyciągnął czółno na brzeg, obracając kajak w stronę przeciwną nurtowi. Na szczęście wąski, nieciekawy strumyk nie stanowił aż takiego problemu, jak gałęzie. Wprawdzie Scott trochę się namachał zanim dotarł do rozwidlenia, ale ostatecznie – a to liczyło się najbardziej – udało mu się przebić do skrzyżowania. Reszta trasy przebiegła pomyślnie, a on, zadowolony z odrobiny wolnej przestrzeni, w końcu mógł wygładzić dłonią włosy, poszarpane wcześniej przez gałęzie. Jego humor zmalał, gdy z uroczego zagajnika nagle trafił do samego centrum mrocznych fantazji. <br /><br /><i>Scott Finlay</i>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-38780304755376841292017-09-30T13:32:12.723+02:002017-09-30T13:32:12.723+02:00Cesar:
Tereny Opuszczonego Portu wyglądały mało z...<b>Cesar:</b><br /><br />Tereny Opuszczonego Portu wyglądały mało zachęcająco. Tylko zieleń lasu ratowała to miejsce przed okrzyknięciem go lęgowiskiem zła.<br />- Tylko spokojnie... - mruknął niepewnie, wychodząc na brzeg wyjątkowo ostrożnie. Jego zmysły natężyły się, głównie za sprawą widoku na lądzie. Szopa, rozłożona w kawałkach u podstaw, miejscami zwęglona, przynosiła myśli o najgorszym, a on… nie chciał kusić losu. Szacunek naturze się należał. Scott doskonale wiedział, że jeśli jakieś miejsce wygląda na niebezpieczne, to prawdopodobnie takie właśnie jest. Nie chciał sprowadzać na siebie niedźwiedziego gniewu, czy stać się pożywką dla wilków, a coś czuł, że jeśli to miejsce gości tutaj kogokolwiek, to właśnie te dwie grupy zwierzęcych osobników. Tymczasem zaczepił kanu o wystający pieniek przy lądzie, stąpając powoli i cicho ku głębi lądu. To wtedy też zauważył na brzegu mglistą sylwetkę. Na tle rozwalającej się chaty, w miejscu gdzie stęchłe drewno i niepokojąca głusza przyprawiała o niepokój, Calderon wyglądał jak duch. Dopiero baczne, trzydziestosekundowe obserwacje doprowadziły Scotta do konkluzji, że to nie mogą być omamy.<br /> Też masz wrażenie, że wcale nie tutaj mieliśmy trafić? spytał konspiracyjnym szeptem, jakby obawiał się, że za zakłócanie spokoju, Matka Natura obdarzy ich kolejną, niepochlebną niespodzianką.<br /><br /><i>Scott Finlay</i>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-71153667247215143502017-09-30T12:54:40.017+02:002017-09-30T12:54:40.017+02:00(5) Jeśli wylosowałeś 1, wpływasz do odnogi popełn...<b>(5) Jeśli wylosowałeś 1, wpływasz do odnogi popełniając błąd. Droga jest zbyt wąska, by przebić się kajakiem (5.1). Musisz wrócić do trasy głównej (5). Miejscami jest naprawdę niebezpiecznie. Włosy zaczepiają Ci się o gałęzie, gdy przebijasz się przez krzaki. Ostatecznie droga prowadzi Cię do OPUSZCZONEGO PORTU (6). Zanim zaczniesz opisywać miejsce przystanku, poczekaj na komentarz MG.<br /><br />Formuła: <br />#wydarzenie, spływ kajakowy, OPUSZCZONY PORT</b>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-47438862271357553962017-09-30T12:53:58.203+02:002017-09-30T12:53:58.203+02:00Molly:
Chciał powiedzieć do dziewczyny coś jeszcz...<b>Molly:</b><br /><br />Chciał powiedzieć do dziewczyny coś jeszcze, ale wiatr wzmagał na sile, a jego rozsądek podpowiadał mu, że warto przyspieszyć trochę tempo nadwodnej podróży, więc po prostu, upewniając się w tym, że dziewczyna włóczy się tuż za nim, ruszył do przodu. Wiosło zanurzało się cyklicznie na głębokość 30-stu centymetrów, drobne kropelki wodne lądowały na ramionach przy kolejnych, średniowprawionych, acz skutecznych ruchach kija, a on, zupełnie zrelaksowany, w końcu dotarł do uroczego rozwidlenia na skraju lasu. Nie liczył minut, wolał skupić się na widoku. Było tutaj harmonijnie, dziewiczo i spokojnie. Powietrze, przesycone zapachem iglicy, przyprawiało o przyjemne mrowienie w nozdrzach, z przyjemnością chłonął więc woń lasu. Wilgoć niosąca się od wody nie stanowiła dla niego żadnego problemu. Wprost uwielbiał pozostawać na łonie natury. <br />Kiedyś słyszał już o tym miejscu. Najstarsi Indianie utrzymywali, że przepłynięcie przez niewielką pętle, powstałą na rzece, przynosi szczęście, zanim jednak Scott zdążył zdecydować o tym, by wpłynąć w lewą odnogę, prąd wybrał za niego. Nasilony u środka skrzyżowania, pchnął kanu ku głównej trasie, nie dając Finlayowi czasu na sprzeciw. Może nawet próbowałby zawrócić, gdyby nie chęć zdania się na los. Uśmiechnął się więc enigmatycznie pod nosem, pozwalając rzece dryfować nim aż do kolejnego rozwidlenia. Tylko od czasu do czasu wyrównywał kurs pojedynczymi ruchami wiosła.<br /> No, to gdzie teraz? mruknął do siebie, widząc dwie drogi. Jedna z nich wąska i interesująca, ale druga szeroka i z pewnością bezpieczna.<br /><br /><b>Wynik rzutu:</b> 1<br /><br /><i>Scott Finlay</i><br />prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-35585133416811767312017-09-30T12:38:14.985+02:002017-09-30T12:38:14.985+02:00Ferran, Vivian:
— To te piekielne łośki. Ciężko s...<b>Ferran, Vivian:</b><br /><br />— To te piekielne łośki. Ciężko się z nimi współpracuje — kwituje krótko, zrzucając całą odpowiedzialność na kopytne bestie. Przecież nie przyzna się otwarcie do tego, że sam przez swoją nieuwagę i pobłażliwość względem wszystkiego co się rusza, doprowadził do mokrego incydentu. Zresztą był zdania, że skoro już wylądował w wodzie, mógł wyciągnąć z tego jakąś lekcje: następnym razem zero zaufania do zwierzaków i większe skupienie na drodze nie tylko w samej rzece, ale też przy rzece.<br />— I Ty tu mieszkasz? — zaśmiał się, zupełnie nie podzielając jej zdania odnośnie pogody. Jak na warunki Mount Cartier temperatura była całkiem wysoka — Jeszcze 20 kolejnych lat i może w końcu się zahartujesz — rzucił ciut uszczypliwie, popychając mocno jej kanu w stronę brzegu. Prąd wody na szczęście sprzyjał kierunkowi podróży, więc dziewczyna zaczęła samowolnie dryfować w stronę brzegu. — No, mała, jeszcze sto metrów i będziemy na miejscu. <br />Jak powiedział, tak też się stało, wystarczyło parę minut na dotarcie do celu. Timmy, jako młody imprezowicz, doskonale znał to miejsce i osobiście uważał, że z mokrymi ubraniami nie mogli trafić lepiej. Przestrzenny, skalisty ląd nadawał się niemal idealnie na suszenie odzieży. Słońce docierało do brzegu z każdej strony, zagrzewając nieco zdrętwiałe od chłodu członki, a wiatr nie dokuczał aż tak bardzo, zatrzymując się na drzewach z drugiej strony zatoczki. Żeby jednak mimo wszystko nie katować koleżanki kolejną dawką wilgoci, samodzielnie zajął się dobiciem do brzegu. Wpierw wyskoczył z kanu, by wyciągać je na brzeg, a w następnej kolejności pomógł wygramolić się z kajaka dziewczynie. W tym celu w zasadzie wyniósł ją z kajaka na rękach, pozostawiając ją przez chwilę we własnych ramionach.<br />— Przypomnij mi potem, że wyczerpałaś swój limit na uprzejmość w tym tygodniu.<br />Chyba naprawdę oszalał, bo zamiast wyklinać w myślach na jej marudzenie, zaczął pocierać jej plecy dłonią dla rozgrzania kobiecego ciała. Bądź co bądź na wyziębieniu koleżanki mu nie zależało. Jakaś solidarność miejscowych musiała zaistnieć.<br />— Patrz, a ten już się grzeje na słoneczku — dodał obojętnie, zerkając na Ferrana.<br /><br /><i>Timothy Wheeler</i>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-12936733308880628912017-09-26T17:43:54.093+02:002017-09-26T17:43:54.093+02:00Gdy zbliżając się do rozwidlenia – a w tym do odno...Gdy zbliżając się do rozwidlenia – a w tym do odnogi, prowadzącej na pętlę – nurt rzeki znów ściągał go nie tam, gdzie trzeba, zaczął wiosłować coraz szybciej, by trzymać się jak najdalej od lewej strony rzeki. I naprawdę cudem udało mu się przepłynąć odnogę do pętli – wylądował tuż za nią w grząskim błotku, z którego na szczęście udało mu się bez szwanku wypchnąć. <br />Zadowolenie szybko uciekło jednak z twarzy Calderona, bo kilka metrów dalej zaskoczyła go kolejna odnoga, która z każdym pokonanym metrem robiła się coraz węższa i węższa... Aż w końcu z rzeki zamieniła się w strumyk. O tyle dobrze, że wąskie koryto nie utrudniało zejścia z kanu, a podłoże okazało się wystarczająco zbite, bo dzięki temu na suchym lądzie znalazł się szybko. Otoczenie nie wyglądało jednak zbyt łaskawie.<br />Towarzysząca mu wiewiórka wbiegła nagle w gąszcz chaszczy, jakby chcąc wskazać mu najsensowniejszą drogę, a choć ta wydawała się zupełnie nie do przejścia, Cesar wlazł w krzaki ciągnąc za sobą kajak. Przez kłębowisko gałęzi przedostawał się z trudem – ubrania zahaczały się o ostrzejsze pędy, nie wspominając już o włosach, których garstkę z pewnością na nich pozostawił. Kanu kilkakrotnie zaczepił się o suche gałęzie czeremchy, aczkolwiek dwa silne pociągnięcia wystarczyły, by wyciągnąć sprzęt z objęć dziesiątek poskręcanych ze sobą patyków. <br />W połowie tej ciernistej drogi Calderon zwątpił w dobre intencje wiewiórki, dochodząc do wniosku, że sugerowanie się jej zwinnymi ruchami nie miało sensu, ale gdy tylko wydostał się na otwartą przestrzeń uznał swe słowa za błędne, bo szare stworzonko siedziało w przebijających przez gałęzie, promieniach słońca i... prawdopodobnie na niego czekało. Cokolwiek myślała sobie ta mała istotka, Cesar był jej w jakimś stopniu wdzięczny, nawet, jeśli znalazł się w opuszczonym porcie, o którym dawno temu wspominał mu ojciec i dziadek. Ci dwaj panowie poznali tereny na własnej skórze – Cesar znał je tylko z legend, aczkolwiek zbliżając się do drewnianej, ledwo trzymającej się kupy, chatki, poczuł nieprzyjemny klimat tego miejsca. Dookoła było cicho, możliwe, że aż za cicho. Niemniej jednak, Calderon pozostawił kajak na polanie i nieśpiesznie podążył w kierunku starego budynku. Wiewiórka dreptała tuż za nim. <br /><br /><i>Cesar Calderon</i>smołahttps://www.blogger.com/profile/07468758146164317715noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-52689758204403193382017-09-24T21:08:45.868+02:002017-09-24T21:08:45.868+02:00Cesar:
OPUSZCZONY PORT
Opuszczony port to jeden z...<b>Cesar:<br /><br />OPUSZCZONY PORT<br />Opuszczony port to jeden z najbardziej surowych terenów Mount Cartier. Wprawdzie umiejscowiony obok malowniczego lasu wygląda urokliwie, ale sama rudera przy potoku nasuwa myśl o czyhających w niej duchach. Może to i lepiej, bo żywy człowiek nie zdecydowałby się wgramolić w pomieszczenie pełne kurzu, chrustu i pajęczyn. Nawet dzieci nie zapuszczają się w te tereny. Ba! Rodzice nawet im o nich nie wspominają, bojąc się o swoje pociechy. Legenda głosi, że raz na jakiś czas w starych, drewnianych ścianach szopy słychać rozpaczliwy skowyt, zbyt drapieżny jak na wilczą serenadę, dotąd jednak miasteczko nie dorobiło się osoby, która zbadałaby źródło owych dźwięków. Może będziesz pierwszy?<br /><br /><a href="https://i.imgur.com/d5xp7FP.jpg" rel="nofollow">{ ZDJĘCIE }</a></b>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-58450134926265792402017-09-24T12:33:30.197+02:002017-09-24T12:33:30.197+02:00Musiała chyba wyjątkowo kiepsko radzić sobie ze sw...Musiała chyba wyjątkowo kiepsko radzić sobie ze swoim kanu, skoro Timothy pokusił się o przytrzymanie jej marnego środku transportu i nawet zaszczycił ją czymś więcej niż tylko drobnym zauważeniem jej kiepskiej odporności. <br />— Dzięki, chyba faktycznie przydałaby się mała pomoc — przyznała, wzdrygając się gdy tylko zimny podmuch wiatru otarł się o jej kark i przeniknął pod mokre ubranie. — Też zaliczyłeś wy... wywrotkę? — zapytała po tym, jak już udało jej się ponownie kichnąć. Na szczęście zdążyła zasłonić usta ręką, bo jeszcze przypadkowo posłałaby parę zarazków (i drobinek śliny) w kierunku swojego rycerza, a wtedy młody Timothy na pewno odepchnąłby jej kanu w drugą stronę, byleby tylko się jej pozbyć. <br />— Dlaczego nie urządzili tej wycieczki miesiąc temu, jak było jeszcze ciepło? — zamarudziła jak na prawdziwą, zmarzniętą kobietę przystało. Zaraz jednak odetchnęła z ulgą widząc przy brzegu czyjeś kanu, co oznaczało, że chyba znajdowali się w miejscu, w którym można było chociaż na chwilę odpocząć. <br />— Zatrzymajmy się, nigdzie dalej nie płynę. <br />To nie była prośba. Nieważne, że wylądowali na jakimś pokrytym kamieniami brzegu. Chciała się wysuszyć, a wychodzące zza chmur słońce napawało ją nadzieją, że nie dostaną tutaj hipotermii. <br /><br /><b>Vivian</b>latessahttps://www.blogger.com/profile/11390142861004535932noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-26118365368508624072017-09-23T21:29:10.044+02:002017-09-23T21:29:10.044+02:002) Wracając do miejsca przy początku pętli (2) pra...<b>2) Wracając do miejsca przy początku pętli (2) prawie znowu mylisz drogę, tym razem jednak w porę orientujesz się w sytuacji i płyniesz dalej (5)! <br />Jeśli wylosowałeś 1, wpływasz do odnogi popełniając błąd. Droga jest zbyt wąska, by przebić się kajakiem (5.1). Musisz wrócić do trasy głównej (5). Miejscami jest naprawdę niebezpiecznie. Włosy zaczepiają Ci się o gałęzie, gdy przebijasz się przez krzaki. Ostatecznie droga prowadzi Cię do OPUSZCZONEGO PORTU (6). Zanim zaczniesz opisywać miejsce przystanku, poczekaj na komentarz MG.</b>latessahttps://www.blogger.com/profile/11390142861004535932noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-61209818484054484832017-09-23T21:20:17.124+02:002017-09-23T21:20:17.124+02:00Przez kolejne piętnaście minut rejsu był przekonan...Przez kolejne piętnaście minut rejsu był przekonany, że popłynął dalej, jednak w momencie, kiedy ujrzał to samo przełamane wpół drzewo, znacząco się zdziwił. Czy to jakieś <i>deja vu</i>, czy zaczął pływać w kółko? Sekundę później, zdążywszy się rozejrzeć, miał już pewną odpowiedź – zaczął pływać w kółko, i Bóg wie, czy nie utknie tu na dobre! Nie był bowiem pewien, czy pamięta, w którym momencie zaczyna się zjazd na pętle, aczkolwiek tym razem postanowił wytężyć ślepia i skupić się na rzece, coby popłynąć w odpowiednią odnogę. <br />Ponowne opłynięcie pętli znów wymagało od Cesara dużo siły, dlatego nie wyobrażał sobie raz jeszcze płynąć tym rwącym nurtem rzeki. Choć prawda jest taka, że powinien mieć podwójne szczęście, skoro legenda głosiła, że opłynięcie pętli je przynosi.<br />Przy rozwidleniu rozejrzał się uważnie, trzymając się przy okazji przeciwnej strony rzeki. Nie wiedział, jak długo potrwa jeszcze jego spływ, jednak pomimo psikusa bawił się naprawdę świetnie. <br /><br /><b>Wynik rzutu</b>: 1<br /><i>Cesar Calderon</i>smołahttps://www.blogger.com/profile/07468758146164317715noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-14404220258535920982017-09-23T21:09:15.019+02:002017-09-23T21:09:15.019+02:00Odetchnął z ulgą, gdy rzeka postanowiła okazać mu ...Odetchnął z ulgą, gdy rzeka postanowiła okazać mu odrobinę dobroci i oszczędzić kolejnej wywrotki, czy pułapki w postaci bobrzej budowli. Miejsce, do którego dopływał, rysowało się gdzieś w jego wspomnieniach – był przekonany, że bywał w tych rejonach i się nie pomylił, bo gdy tylko jego oczom w całości ukazał się kamienny brzeg, do myśli napłynęła ostatnia popijawa, urządzona na zakończenie szkoły. Aż trudno uwierzyć, że od tamtego pamiętnego wieczoru minęło już niemalże piętnaście lat! Jeszcze wtedy Ferran był w stanie wleźć do wody nago. <br />Z racji tego, że był już mokry, szybko poradził sobie z dobiciem do brzegu – zamoczył się po pas i wyciągnął kanu na suchy ląd. Dopiero, gdy stopy mężczyzny spoczęły na piasku, poczuł chłodniejszy wiaterek, muskający jego ciało; nie przeszkodziło to jednak w wygodnym uwaleniu się plackiem na brzegu i wlepieniu spojrzenia w błękitne niebo. <br />Nie miał pojęcia co dalej, ale na wstępie chciał po prostu odpocząć. <br /><br /><i>Ferran Kayser</i>smołahttps://www.blogger.com/profile/07468758146164317715noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-2839981085311109952017-09-18T22:08:13.077+02:002017-09-18T22:08:13.077+02:00Ferran, Vivian, Timothy:
KAMIENNY BRZEG
To miejsc...<b>Ferran, Vivian, Timothy:<br /><br />KAMIENNY BRZEG<br />To miejsce idealne dla rozrywkowiczów. Wprawdzie ląd, pusty i skalisty, na pierwszy rzut oka nie wygląda specjalnie zachęcająco, niemniej jednak to tutaj właśnie starsza młodzież i studenci w trakcie roku akademickiego urządzają sobie huczne popijawy. To jedyne pełne przestrzeni miejsce, zdatne do rozpalenia zjawiskowego ogniska bez ryzyka spalenia lasu. Na dodatek mieści się z dala od oka nadopiekuńczych rodziców lub upierdliwych sąsiadów, a bliskość wody zapewnia sporo zabawy. Plotki głoszą, że każdy, kto choć raz nie pływał tutaj nago, nie zaznał uroków północno-kanadyjskiej młodości.<br /><br /><a href="https://i.imgur.com/d5xp7FP.jpg" rel="nofollow">{ ZDJĘCIE }</a></b>nie istniejęhttps://www.blogger.com/profile/07634783398053321908noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4615114621121591037.post-60250072029616346732017-09-18T21:58:31.087+02:002017-09-18T21:58:31.087+02:00(9) Jeśli wylosowałeś 1, dalsza część trasy przebi...<b>(9) Jeśli wylosowałeś 1, dalsza część trasy przebiega bez większych przygód. Mokry docierasz do KAMIENNEGO BRZEGU (10). Zanim zaczniesz opisywać miejsce przystanku, poczekaj na komentarz MG.<br /><br />Formuła: #wydarzenie, spływ kajakowy, KAMIENNY BRZEG</b>prisonerhttps://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.com